Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2019, 13:33   #38
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
z asystą MG



Początkowo nie odbierał słów księżniczki Almah jako polecenia do wyprawy aż siedmiu osób, w tym i jego, ale najwyraźniej się mylił. Garaviel rozwiał jego wątpliwości.

Nie kwapił się do tej nocnej podróży. Chciał za dnia jeszcze raz obejrzeć wóz, bowiem ciągle miał przeczucie, że podpalenie było tylko zatarciem śladów. Skarcił się w myślach, że tak otwarcie rozmawiał z kapłanem jakiś czas wcześniej. Dziedziną kapłana była magia. Spośród wszystkich on jeden mógł mieć sztuczki w zanadrzu, które pozwoliłyby mu opuścić zamknięty od środka wóz. Kyrikos przeklął na tę myśl i wspomniał przebieg rozmowy.


Były korsarz przybył do wozu Zastorana zaraz po odwiedzinach u Almah. Światło, które oświetlało kapłański wóz było już ostatnim spojrzeniem kładącego się do snu słońca.
- Kapłanie? - mężczyzna uchylił zasłony w drzwiach po odczekaniu kilku chwil. - Moje imię to Kyrikos. Przybyłem wraz z Garavielem. Przyznam, że Twe imię nie zapadło mi w pamięć, słyszałem jednak, że jest ojciec kapłanem Nethysa, boga magii.

- Mówią do mnie ojciec Zastoran - przedstawił się kapłan, zaznaczając kawałkiem jedwabnego materiału miejsce gdzie skończył czytać i odłożył księgę.

- Magia nie jest całkiem obca mojej osobie. - Kyrikos pozwolił sobie wejść do wnętrza wozu i usiąść naprzeciw kapłana. Jego masywne ciało kontrastowało z niewielkim siedziskiem oraz drobną posturą podeszłego wiekiem człowieka. - Jednak wszystko co wiem i potrafię w jej arkanach zawdzięczam jednej tylko osobie. Druhowi, który pływał ze mną pod jednym żaglem wiele długich lat. Dlatego chciałbym usłyszeć co o ostatniej przepowiedni wróżbity Elaoisa uważa osoba lepiej zaznajomiona w magii.

Kapłan ocenił wzrokiem mężczyznę, lecz nie ujawnił swych spostrzeżeń.
- Elaois potrafił zręcznie manipulować. Wierzyła mu nie tylko księżniczka Almah. Był pospolitym szarlatanem, choć przynajmniej on jeden potrafił docenić poezję Bellianais, czy muzykę odległego Absalomu. Był oczytany i zwiedził wiele miejsc. Będzie mi go brakować.

- Zastanawia mnie czy wróżbita narzekał na zdrowie? - zapytał niespodziewanie Kyrikos

- Nie przypominam sobie, ale bywa i tak, że nawet najsilniejszy człowiek pada ofiarą nagłej niemocy, do czego zmierzasz, przyjacielu?

- Najwiarygodniejsze wytłumaczenie dlaczego nie zdołał opuścić wozu, nim było za późno i dlaczego nie słyszano jego krzyków łączy się z jego stanem zdrowia. - wyjaśnił, po czym znów wrócił do tematu wróżby - Elaois używał słów dziedzictwo ognia, cyklon ognia oraz konszachty wielkiego zła.

- Nie wiem o czym jest owo dziedzictwo, czy cyklon. - kapłan wydawał się niecierpliwić - Elaois używał słów, których nie dało się zrozumieć dosłownie. W ten sposób unikał porażek. Jego wróżby były tak ogólne, że do wszystkiego można było je dopasować, szczególnie kiedy jest się na wyprawie wojennej. Nawet pomijając ten fakt, nie znałem go na tyle długo, by przypomnieć sobie choćby jedną wróżbę, która się sprawdziła.

- Nie pytałbym o te rzeczy, gdyby nie pewne wydarzenie z przeszłości. Miałem sen, który współdzieliło ze mną kilka innych osób. Stwierdzenie cyklon ognia idealnie pasuje do obrazu jaki jawił się nam wtedy przed oczyma. - Kyrikos widząc, że kapłan nie zamierza wtrącić się do jego wypowiedzi, kontynuował:

- To była walka pomiędzy dwoma istotami spoza tego świata. Silnego, gorzejącego ognistym blaskiem ifryta oraz jaśniejącego błękitem pięknego dżinna. Lewitowali naprzeciw siebie, ponad wydmami, tocząc pojedynek zacięty, aż ziemia drżała od wyzwolonej przez nich mocy. Pustynne powietrze gotowało się od ognia i przelatujących ze świstem zaklęć o bezgranicznej mocy. Wyzwolona przez oba demony potęga wzrastała z każdą chwilą. Przeistaczała wszystko wokół nas w wirującą, pustynną burzę, którą przecinały jęzory ognia, lodu i błyskawic. Ich moc spiętrzała się, tworząc niebotycznych rozmiarów cyklon ognia...



Z rozmyślań wyrwało go kwilenie dziecka, lub raczej meczenie przerażonej kozy oraz ruch w zaroślach, czegoś co najwyraźniej tylko czekało by rzucić się na uwięzioną w pnączach ofiarę.
W pierwszej chwili myślał, że to rzeczywiście krzyk dziecka, lecz z błędu wyprowadził go Ozrar.

Kiedy śladem Ozrara ruszył Dashki oraz Kayn Kyrikos stał twarzą w stronę zarośli. Nie widział za wiele, więc zdał się na słuch, by śledzić poczynania trójki, która zawędrowała w głąb gęstych zarośli. Nie potrafiłby po ciemku poruszać się tak cicho. Jeśli prócz kozy był tam plugwampi, to tak naprawdę wystarczyłby sam Ozrar. Gorzej, jeśli było to coś innego.

Odwrócił na chwilę głowę w stronę Jasara i Isabeli. Zdawało mu się, że ta właśnie odwróciła wzrok od niego. Kobieta obracała w dłoni pierścień, który przykuł jego wzrok. Choć w nikłym świetle trudno było orzec na pewno, wyglądał identycznie jak ten Jasara.

~ Musimy przyjrzeć się im dokładniej ~ pomyślał, po czym dobył broń i nasłuchiwał, by w razie zawiązania się walki podjąć najlepszą decyzję.

 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 20-10-2019 o 20:17.
Rewik jest offline