Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2007, 21:45   #24
Extremal
 
Extremal's Avatar
 
Reputacja: 1 Extremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemu
Unhappy Please... please kiss me, this one last time...

Klex z zatrważającym spojrzeniem zlustrował ścianę po której ociekały szczątki rdzenia kręgowego pana Zenka, a właściciel owego narządu leżał tak na oko z 3-4 metry dalej. Cała podłoga była morka od zmieszanego konkwistadora z krwią Zenka, widocznie biedaczek chciał się napić kiedy kula przebiła na wylot kartonik z szlachetnym trunkiem, a ułamek sekundy później główkę biedaczka.

"-No i powiedzcie, na co wam było to konfidenty? Teraz was za to kropnę, trzeba było pomyśleć ze ja wszędzie mam plecy"-Pogroził groźnie trzęsąc kałachem przed skromnym obliczem ŻóŁwika

"Tak? A kto nas wystawił podczas łowienia rybki?"-Próbował dowieść niesprawiedliwości Filonek, za pewne poczuł iż jego byt w tej gęstości jest zagrożony z powodu możliwości podziwiania lufy Ak-47 od niekoniecznie tej strony po której chciałby być

Papa Smurf już z iście diabelskim uśmiechem celował prosto w między skorupę zółwika, kiedy nagle Klex rzucił w kierunku Papy Smurfa maczetą, niestety chcąc rzucić nim niczym Joker talią kart w batmanie, trafił w udo psychicznie chorego*, a ten upadł na zranione kolano mimowolnie zaciskając palec na spuście, Chomik, Filonek, Kotecek i sam Klex w istocie jakoś uniknęli kul, ale za to Jezus przyjął co najmniej połowę robiąc w jego szlachetnym ciele liczne wyloty, przez które nie jedna pięść by się zmieściła, kule również dosięgnęły czujników przeciwpożarowych, w całym kompleksie uruchomiły sie zraszacze przeciwpożarowe i zaczęły coraz głośniej wyć syreny.

"-No to K[urczę] ziomy chyba mamy koniec świata, jeśli po raz drugi nam Jezus umarł"-Zafrasował się w chwili napięcia Bartłomiej

Papo wyraźnie podirytowany faktem z wyraźnym bólem i nieodzownego z tym grymasem twarzy podniósł się i z zaciśniętymi zębami zamierzał ponownie strzelać:

"-No to Skur[czysyn]ki zobaczymy jakiego koloru jest krew tej Myszy"-elokwentnie podzielił się swoim przemyśleniem, i pewnie spełniłby swe poprzysiężenie gdy by nie fakt że wraz z włączonym alarmem z ścian zaczęły uruchamiać się odpowiednio systemy obronne w postaci metalowych drzwi na wypadek eskalacji pożaru na dalsze sektory kompleksu

Jedne drzwi już dzieliły Papę smurfa i bohaterów, drugie, trzecie, czwarte,,,

"-Byku..."-Kotecek niemrawo drapnął pazurkiem o paseczek dresu Bartłomieja-"Jeśli te drzwi dalej będą wyrastać z ścian, za chwilę zgniotą naszego Żydka'-Tu Kotecek jako iż w duszy dziewica, lecz fizycznie wyr[Ekhem.. nietknięty], sam jednak zainteresowany nie miał na tyle sił by podnieść się i umknąć śmierci poprzez zmiażdżenie i/lub przepołowienie tułowia w pół, Widząc iż ruch robaczkowy ścian nieubłaganie zbliża się do nich, Żółwik, nie bacząc na przeciwności losu szybkim krokiem rzucił się i w ostatnim momencie chwycił Jezusa za prześcieradło które okrywało jego ciało i umknęli systemowi zabezpieczeń.

"-No za to, by się przydało ekstra EXP"-Stękał Żółwik kładąc Jezusową główkę delikatnie na kafelkowej posadzce. Dopiero teraz Bohaterowie i Klex mogli "podziwiać" to co zostało z Jezusa, a w istocie nie zostało wiele, szata cała brudna we krwi, sandał sam aż zleciał łaskawie z bożej pięty, nie mogąc zjednoczyć się z swym właścicielem w tej trudnej chwili.

Na twarzach stojących w jednym kawałku rysował się nieciekawy uśmiech
"-Ee... nie czuję nóg... nie czuję nóg, tak zimnoo, choleera ostatni raz czułem się tak na krzyżu 2tyś. lat temu..."-próbował wydusić z siebie coś Jezus, brocząc krwią z ust i wydzielając mocz, podobnie w chwilach ostatecznych ruchy fizjologiczne nie są zależne od człowieka

Bartłomiej z łzami w mysich oczkach padł na kolana do Jezusa pochwycił go za rączkę, widać było że tłukł się z myślami że to nie męskie okazywać uczucia, jednak tym razem nie wytrzymał:
"Nie bądź baba...jeszcze tyle fifek mamy do wyjarania"-zaczął zajadać łkając jak bóbr

"-Nic straconego... pamiętajcie, musicie odnaleźć ciechocinek...Hansa Klossa i na końcu sagalę i pokonać złego papę smurfa..."-Mówił coraz częściej dławiąc się krwią i gilami cieknącymi z nosa do ust-"Pamiętajcie... trzeciego dnia, od chwili mej śmierci, o świcie patrzcie na wschód, a ja się zjawię z lolkiem w ustach ..."-i w tym momencie łepek JEzusowy opadł na bok

Zapanowała ogólna konsternacja w szeregach dobra...eee to jest bohaterów, Filonek mężnie schylił się i dłonią zamknął otwarte powieki denata

Bartłomiej, otrząsł się popatrzył na Filonka jeszcze przez chwilę, chyba po raz pierwszy w życiu nie przyszło mu do głowy by zajrzeć po kieszeniach Jezusa w poszukiwaniu komórek i innych dóbr materialnych, widać że Chomik cierpiał.

Klex zaczął się rozglądać po dziwacznym wnętrzu zielono-niebieski styl farb na ścianach nie wróżył nic dobrego, i bogać miał rację, gdyż odnalazł tabliczkę z napisem :"Izolatki psychiatryczne", a z oddali było słychać różnorakie śmiechy i krzyki:
"Cholera, straciliśmy Zenka, Ciasteczkowego potwora, wszystkie dzieci i teraz Jezusa, na dodatek złego nie wiadomo co się dzieje z Merlinem, nie wiem jak to zrobimy ale zanim opuścimy to miejsce musimy zabić Papę Smurfa, wie za dużo"-Dodał fizjonomicznie prof. Klex, Filonek położył swą płetwę na szerokim barku profesora:
"Śmiała akcja z tym bagnetem!"-Próbował podnieść i tak załamane morale Żółwik

"E... celowałem w czaszkę"-Oznajmił Klex...



(* w związku że w naszej powieści nie ma zdrowych na umyśle postaci, w tym przypadku chodzi o papę smurfa)
 
__________________
Jednogłośną decyzją prof. biskupa Fiodora Aleksandrowicza Jelcyna, dyrektora Instytutu Badań Nad Czarami i Magią w Sankt Petersburgu nie stwierdzono w naszych sesjach błędów logicznych.
"Dwóch pancernych i Kotecek"

Ostatnio edytowane przez Extremal : 13-08-2007 o 19:44.
Extremal jest offline