| Please... please kiss me, this one last time... Klex z zatrważającym spojrzeniem zlustrował ścianę po której ociekały szczątki rdzenia kręgowego pana Zenka, a właściciel owego narządu leżał tak na oko z 3-4 metry dalej. Cała podłoga była morka od zmieszanego konkwistadora z krwią Zenka, widocznie biedaczek chciał się napić kiedy kula przebiła na wylot kartonik z szlachetnym trunkiem, a ułamek sekundy później główkę biedaczka.
"-No i powiedzcie, na co wam było to konfidenty? Teraz was za to kropnę, trzeba było pomyśleć ze ja wszędzie mam plecy"-Pogroził groźnie trzęsąc kałachem przed skromnym obliczem ŻóŁwika
"Tak? A kto nas wystawił podczas łowienia rybki?"-Próbował dowieść niesprawiedliwości Filonek, za pewne poczuł iż jego byt w tej gęstości jest zagrożony z powodu możliwości podziwiania lufy Ak-47 od niekoniecznie tej strony po której chciałby być
Papa Smurf już z iście diabelskim uśmiechem celował prosto w między skorupę zółwika, kiedy nagle Klex rzucił w kierunku Papy Smurfa maczetą, niestety chcąc rzucić nim niczym Joker talią kart w batmanie, trafił w udo psychicznie chorego*, a ten upadł na zranione kolano mimowolnie zaciskając palec na spuście, Chomik, Filonek, Kotecek i sam Klex w istocie jakoś uniknęli kul, ale za to Jezus przyjął co najmniej połowę robiąc w jego szlachetnym ciele liczne wyloty, przez które nie jedna pięść by się zmieściła, kule również dosięgnęły czujników przeciwpożarowych, w całym kompleksie uruchomiły sie zraszacze przeciwpożarowe i zaczęły coraz głośniej wyć syreny.
"-No to K[urczę] ziomy chyba mamy koniec świata, jeśli po raz drugi nam Jezus umarł"-Zafrasował się w chwili napięcia Bartłomiej
Papo wyraźnie podirytowany faktem z wyraźnym bólem i nieodzownego z tym grymasem twarzy podniósł się i z zaciśniętymi zębami zamierzał ponownie strzelać:
"-No to Skur[czysyn]ki zobaczymy jakiego koloru jest krew tej Myszy"-elokwentnie podzielił się swoim przemyśleniem, i pewnie spełniłby swe poprzysiężenie gdy by nie fakt że wraz z włączonym alarmem z ścian zaczęły uruchamiać się odpowiednio systemy obronne w postaci metalowych drzwi na wypadek eskalacji pożaru na dalsze sektory kompleksu
Jedne drzwi już dzieliły Papę smurfa i bohaterów, drugie, trzecie, czwarte,,,
"-Byku..."-Kotecek niemrawo drapnął pazurkiem o paseczek dresu Bartłomieja-"Jeśli te drzwi dalej będą wyrastać z ścian, za chwilę zgniotą naszego Żydka'-Tu Kotecek jako iż w duszy dziewica, lecz fizycznie wyr[Ekhem.. nietknięty], sam jednak zainteresowany nie miał na tyle sił by podnieść się i umknąć śmierci poprzez zmiażdżenie i/lub przepołowienie tułowia w pół, Widząc iż ruch robaczkowy ścian nieubłaganie zbliża się do nich, Żółwik, nie bacząc na przeciwności losu szybkim krokiem rzucił się i w ostatnim momencie chwycił Jezusa za prześcieradło które okrywało jego ciało i umknęli systemowi zabezpieczeń.
"-No za to, by się przydało ekstra EXP"-Stękał Żółwik kładąc Jezusową główkę delikatnie na kafelkowej posadzce. Dopiero teraz Bohaterowie i Klex mogli "podziwiać" to co zostało z Jezusa, a w istocie nie zostało wiele, szata cała brudna we krwi, sandał sam aż zleciał łaskawie z bożej pięty, nie mogąc zjednoczyć się z swym właścicielem w tej trudnej chwili.
Na twarzach stojących w jednym kawałku rysował się nieciekawy uśmiech
"-Ee... nie czuję nóg... nie czuję nóg, tak zimnoo, choleera ostatni raz czułem się tak na krzyżu 2tyś. lat temu..."-próbował wydusić z siebie coś Jezus, brocząc krwią z ust i wydzielając mocz, podobnie w chwilach ostatecznych ruchy fizjologiczne nie są zależne od człowieka
Bartłomiej z łzami w mysich oczkach padł na kolana do Jezusa pochwycił go za rączkę, widać było że tłukł się z myślami że to nie męskie okazywać uczucia, jednak tym razem nie wytrzymał:
"Nie bądź baba...jeszcze tyle fifek mamy do wyjarania"-zaczął zajadać łkając jak bóbr
"-Nic straconego... pamiętajcie, musicie odnaleźć ciechocinek...Hansa Klossa i na końcu sagalę i pokonać złego papę smurfa..."-Mówił coraz częściej dławiąc się krwią i gilami cieknącymi z nosa do ust-"Pamiętajcie... trzeciego dnia, od chwili mej śmierci, o świcie patrzcie na wschód, a ja się zjawię z lolkiem w ustach ..."-i w tym momencie łepek JEzusowy opadł na bok
Zapanowała ogólna konsternacja w szeregach dobra...eee to jest bohaterów, Filonek mężnie schylił się i dłonią zamknął otwarte powieki denata
Bartłomiej, otrząsł się popatrzył na Filonka jeszcze przez chwilę, chyba po raz pierwszy w życiu nie przyszło mu do głowy by zajrzeć po kieszeniach Jezusa w poszukiwaniu komórek i innych dóbr materialnych, widać że Chomik cierpiał.
Klex zaczął się rozglądać po dziwacznym wnętrzu zielono-niebieski styl farb na ścianach nie wróżył nic dobrego, i bogać miał rację, gdyż odnalazł tabliczkę z napisem :"Izolatki psychiatryczne", a z oddali było słychać różnorakie śmiechy i krzyki:
"Cholera, straciliśmy Zenka, Ciasteczkowego potwora, wszystkie dzieci i teraz Jezusa, na dodatek złego nie wiadomo co się dzieje z Merlinem, nie wiem jak to zrobimy ale zanim opuścimy to miejsce musimy zabić Papę Smurfa, wie za dużo"-Dodał fizjonomicznie prof. Klex, Filonek położył swą płetwę na szerokim barku profesora:
"Śmiała akcja z tym bagnetem!"-Próbował podnieść i tak załamane morale Żółwik
"E... celowałem w czaszkę"-Oznajmił Klex...
(* w związku że w naszej powieści nie ma zdrowych na umyśle postaci, w tym przypadku chodzi o papę smurfa)
__________________ Jednogłośną decyzją prof. biskupa Fiodora Aleksandrowicza Jelcyna, dyrektora Instytutu Badań Nad Czarami i Magią w Sankt Petersburgu nie stwierdzono w naszych sesjach błędów logicznych. "Dwóch pancernych i Kotecek"
Ostatnio edytowane przez Extremal : 13-08-2007 o 19:44.
|