Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2019, 10:47   #109
Korbas
 
Korbas's Avatar
 
Reputacja: 1 Korbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłość
Badlack tym razem nie skomentował RA-7, nie było mu specjalnie wesoło. Bzdury, które opowiadał Łowca Nagród o podobieństwie Rebelii i Imperium spowodowały, że wewnętrznie nieco się wzburzył, a samego Kapitana na razie postanowił traktować z dużym dystansem i wyrozumiałością, gdyż najwyraźniej jego system wartości dalece odbiegał od Williama. Nie skreślił go jednak, dając mu szansę na zmianę poglądów, czując wewnętrznie, że ta istota, dokonując właściwych wyborów, może sprawić wiele dobrego dla tego świata.

Will nie wiedział skąd takie przeczucia się brały ani dlaczego w ogóle jeszcze stoi po stronie Drauga po tym wszystkim, ale nadal czuł harmonię i to coś niewyobrażalnego, nieuchwytnego, co zdołał przez ułamek sekundy poczuć, kiedy Flizzy podarował mu na chwilę swój "magiczny" kwiat... I to uczucie, ta harmonia, która wydawała się zamieszkać na stałe w sercu Williama Badlacka, podpowiadała mu, że tak powinien uczynić, przełknąć gorycz i dać Kapitanowi szansę. Uczucie to było tym bardziej surrealistyczne, że agentowi wydawało się, jak gdyby po raz pierwszy coś innego niż on sam, zaczęło nim kierować, coś większego, głębszego i zupełnie nieopisywalnego...

Zszedłszy z pokładu, Kapitan Badlack uśmiechnął się do porucznika, wykonując staranny salut.

- Miło Pana widzieć, poruczniku. - gdy zaś porucznik zwrócił się do Łowcy, Will odszedł dwa kroki w stronę grupy żołnierzy, zatrzymał się i odwrócił w kierunku załogi Templara, stając w wygodnej pozycji, manifestując w ten sposób niejako swoją podstawową przynależność w tym towarzystwie. Niewiele więcej mógł dla nich teraz zrobić, wszystko zależało od ich Kapitana i od tego, czy światła ideologia, pasja i poświęcenie w dążeniu do wolności tych istot zrobi jakikolwiek wyłom w zewnętrznej skorupie własnych ambicji i przykrych doświadczeń z przeszłości, za którą chował się ten zakuty w zbroję mężczyzna.

Na widok swojej przyjaciółki, Ansy, Will uśmiechnął się szeroko, ale ze względu na formalną sytuację, którą oboje rozumieli, na ten moment tylko dostojnie skinął jej głową i figlarnie puścił oko. Nie widzieli się od bardzo dawna, a od jakiegoś czasu również nie mieli możliwości porozmawiać i teraz, gdy kapitan Badlack zobaczył Ansę, wiedziony zaszczepioną mu przez kwiat harmonią w sercu, miał szczerą i ogromną ochotę przegadać z dziewczyną i całą noc, opowiadając jej o wszystkich historiach które go spotkały. A i sam był bardzo ciekawy co przez ten czas działo się tutaj, na Carmesii i czy wreszcie komuś udało się zdobyć jej serce...?

Słysząc pierwsze słowa Drauga, niezliczony już raz, Will ponownie przewrócił oczami. Badlack zaczął się zastanawiać, czy kiedykolwiek się przyzwyczai do tych Kapitańskich narracji...

 
__________________
Wyłącz się!
Ctrl+W
Korbas jest offline