Już chciał odpowiedzieć temu niedorobionemu piratowi że to on zaprasza go na ląd bo dawno nie miał okazje nikogo zaszlachtować gdy gość w kilcie wpakował się na pokład obrzucając go gniewnym spojrzeniem. Francisco pokiwał tylko głową zniesmaczony idiotyzmem tej sytuacji i sam wlazł na pokład. Kilciarz ciągnął gdzieś kapitana. "Pewnie chce mu z bliska pokazać co ma pod kiltem"
Stanął... w sumie cholera wie gdzie. Nigdy nie znał się na żeglarskim żargonie. Nie odróżniał też rufy od burty. Stanął, więc z boku statku tuż przy brzegu. Oparł się o barierkę i zaczął rozglądać dookoła. Kupa piratów. Kręcili się dokoła podśmiewali z nowo przybyłych, no może niektórzy robili coś konstruktywnego. Aż chciało się zaśpiewać "Yo ho.." i tak dalej. "Taaa... tylko im papug na ramieniu i opasek na oku brakuje..."
Był poirytowany na tyle że aż zaczęła boleć go głowa. "A może rozlać tu ich rum i podpalić? To świństwo chyba jest łatwopalne..."
Postanowił jednak wstrzymać się z tym pomysłem przynajmniej na razie. Tylu mężczyzn na morzu... kobiety nie powinny czuć się tu bezpiecznie. Nie był rycerzem ale postanowił w miarę potrzeb i możliwości chronić kobiety nie dla nich samych lecz po prostu na złość pirackiej braci.
__________________ To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!! |