Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-10-2019, 00:24   #114
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 28 - 2519.VIII.07; ranek

Miejsce: Ostland; Las Cieni; trakt Risted - Lenkster
Czas: 2519.VIII.07 Bezahltag (5/8); ranek
Warunki: nieprzyjemnie chłodono; mokro; jasno; mżawka



Karl i Tladin



Krople mżawki stukały monotnonnie. O deski wozów, kałuże, o hełmy, pancerze, twarze i pyski. Te żywe jak i te zabite. Na trakcie rozmiękały kolejne warstwy błota a w kałużach woda z nieba mieszała się z krwią rannych i zabitych. Ale wśród ciężkich kroków na tym błocie na pobojowisku wreszcie zapanowali zwycięzcy. Teraz ciężko dysząc gorącymi oddechami mogli wreszcie oszacować jak wygląda sytuacja. Napastnicy mimo udanej zasadzki i szarży nie sprostali jednak zaatakowanym obrońcom na wozach i oddali im pole z powrotem kryjąc swoje pół zwierzęce, rogate sylwetki w mroku pradawnej puszczy.

A straty okazały się duże. Co prawda dwójka najętych przez wolfenburski ratusz awanturników wyszła z tej niespodziewanej przeprawy bez szwanku ale nie można było tego powiedzieć o innych. Oprócz nich jeszcze chyba tylko stary krasnolud z Ristedt był cały. A pozostali byli albo zabici albo ranni.

Z dwóch ochroniarzy Karla obaj byli ranni. Dieter był w stanie krytycznym. Leżał w błocie przy zarżniętym kucu tam gdzie upadł po ciosie przeciwnika. Tylko rejterada kopytnych uratowała go od przejścia do ogrodów Morra. Najemnik który z początku radził sobie z rogatym przeciwnikiem całkiem nieźle stopniowo ulegał przewadze bestii i został zepchnięty do defensywy. Jedno trafienie, drugie, kolejne po kórym padł w błoto nie mając już siły ustać na nogach i te ostatnie, wykańczające które jednak nie nadeszło.

W niewiele lepszym stanie był Manfred. Na początku walki przyszedł w sukurs Karlowi a gdy razem zmusili przeciwnika do ucieczki zaszarżował na kopytnego który zarżnął kuca z ich wozu i właśnie dobijał woźnicę. Woźnicy nie zdążył uratować i gdy zwierzoczłowiek dobił zakrwawionego parobka odwrócił się aby przyjąć szarżę ludzkiego wojownika. Obrócił pęd przeciwko niemu zadając mu cios jaki przebił się ptzez jego zasłonę i pancerz. Manfred jęknął z bólu ale próbował walczyć dalej. Ale został zepchnięty do defensywy aż w końcu zrejterował. Ponieważ człowiek raczej nie mógł uciec kopytnym jego doścignięcie i dobicie przez rogatą poczwarę było formalnością no ale wówczas właśnie zwierzoludzie zdecydowali się na generalny odwrót i uciekli w las z jakiego się wynurzyli. Z całej walki Manfred wyszedł poważnie ranny ale nie aż tak jak Dieter.

Z zasadzki ocalał jeden z woźniców. Ten którego imienia nigdy nie pofatygowali się poznać. Też został ciężko raniony. Płakał i biadolił teraz nad zabitym kucem jaki dotąd powoził drugi wóz. Przy okazji przyciskając dłoń do zranionego boku. Z początku, zupełnie niechcący, zwiazał walką jednego z przeciwników na tyle długo, że ten nie zdążył wspomóc swoich rogatych kamratów. A gdy wreszcie po kolejnym trafieniu parobek właściwie ocenił swoje szansę, że jeśli walka potrwa jeszcze trochę dłużej to raczej jej nie przetrwa wiec rzucił się do ucieczki. Trudno powiedzieć czy to Manfred go natchnął na tą ucieczkę czy na odwrót, grunt, że obaj wycofali się ucieczką zamiast ginąć marnie z rąk stworów Chaosu. A stwór który się z nim rozprawiał widząc jak przebiega atak odwrócił się i uciekł zamiast ścigać uciekającego.

Ragnis pokonał swojego przeciwnika który wskoczył na “krasnoludzki” wóz dość prędko i bez większych kłopotów. Doświadczony wojownik okazał się ponadprzeciętnym przeciwnikiem dla rogatej bestii. Zaraz potem były oficer straży miejskiej Ristedt zeskoczył z wozu i zaatakował poczwarę od tyłu. Tą którą właśnie też atakował jego pobratymiec Tladin. Tladin zaś równie szybko pokonał maszkarona który zabił im kuca. Wystarczyło jedno czy dwa mocarne trafienia aby rogacz padł bez życia zaraz przy truchle kuca jakiego dopiero co zabił. Wtedy Tladin zaatakował tego jego rogatego kolegę który z kolei właśnie zdążył dobić woźnicę. Stwór odwrócił się ku khazadowi całkiem zwinnie ale nie miał szans sprostać krasnoludzkiej stali i sztuce pojedynków jaki reprezentował Tladin. Jedno potężne trafienie prawie przepołowiło maszkarę wypruwając mu sporo trzewi w krwistym łuku. Stwór zawył i zaraz zachłysnął się gdy w tym momencie topór Ragnisa trafił go z przeciwnej strony. To już dla stwora było zbyt wiele więc chociaż zachwiał się to jednak wymknął się ocieżałym przeciwnikom i runął w stronę zbawczej ścianie lasu. Tam jednak nie zdołał się skryć bo dosięgła go strzała wypuszczona przez Karla. Wtedy upadł z ostatnim jękiem padając w mokrą trawę i pomiędzy równie mokre krzaki.

Sam Karl z początku zmuszony do walki mieczem udało mu się razem z Manfredem zmusić pierwszego przeciwnika do ucieczki. Gdy rozdzielili się z Mafredem młody szlachcic spróbował sięgnąć po łuk. Zanim to zrobił i wyceloał strzałę sytuację pogmatwała się jeszcze bardziej bo po obu stronach padli następni zabici i ranni. Pierwszą strzałę jaką zamierzał posłać w jednego z przeciwników spudłował. Strzała przeszła blisko ale jednak nie w ten ruchomy i będący w zwarciu cel. Zanim przygotował następny strzał zwierzoludzie zdecydowali się na odwrót. Udało mu się jednak posłać strzałę w jednego z uciekających który dopiero co wyrwał się z matni dwóch krasnoludzkich toporów i ostatecznie padł pod uderzeniem karlowej strzały.

Jeszcze chwilę było słychać odgłosy uciekających kopyt, trzaski łamanych gałęzi, porykiwania ale szybko umilkły. Na pobojowisku zwierzoludzie zostawili trzy trupy. Dwa zabite przy wozie krasnoludów i jeden którego dobił Karl. Trudno było powiedzieć ile ich w ogóle było ale skoro prawie na każdego obrońcę początkowo przypadał jeden napastnik to musiało być ich jakoś z pół tuzina. Część z uciekających oberwała jak ten którego trafili Karl z Manfredem na początku walki.

Ale straty wśród obrońców też okazały się spore. W “krasnoludzkim” wozie pod naporem toporów zwierzoludzi padł kuc z “ludzkiego” wozu i woźnica krasnoludów. Ocalały kuc w wozie khazadów był ranny. Ranni też byli ochroniarze Karla i ostatni z ocalałych woźniców. Z czego ochroniarze byli w tragicznym stanie a woźnica w poważnym.

A teraz zostali sami. Na tym bezludnym trakcie, pośród jesiennej mżawki, błota i trupów. Cała walka a raczej potyczka trwała bardzo krótko, krócej niż piło się kolejny kufel w karczmie. A straty były spore. Tylko Karl, Tladin i Ragnis wyszli z tej zasadzki bez szwanku.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić

Ostatnio edytowane przez Pipboy79 : 22-10-2019 o 00:30.
Pipboy79 jest offline