Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-10-2019, 12:23   #60
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Kiedy tylko Jace dał znać, że stworzył iluzję na drzwiach (z tej strony nie było widać żadnej różnicy), bohaterowie weszli do celi. Kharrick nie dostrzegł tu żadnych aur magicznych, poza tą stworzoną przez psionika. Węwnątrz pomieszczenia czekała ich nieprzyjemna niespodzianka – z dziewięciu więźniów, ośmiu w ogóle się nie ruszało. Jeden rzut oka wystarczył wiedźmie do ustalenia, że im już nie pomogą. Ilość starej krwi na podłodze, bladość skóry, stężenie kończyn i wzdęte tułowie wyraźnie świadczyły, że ci biedacy zmarli przynajmniej przed kilkoma dniami, najpewniej od ran i w wielkim bólu. Przeżył jedynie jeden z nich – wychudzony, zabiedzony niziołek, pozbawiony lewej nogi na wysokości uda. Kikut był porządnie zabandażowany, co pewnie uratowało biedakowi życie. Teraz patrzył się na was z szeroko otwartymi oczami i ustami w kompletnym szoku. Próbował coś powiedzieć, ale oczywiście nie wydobył z siebie żadnego dźwięku.
~Tylko jemu jestesmy w stanie pomóc reszte zostawmy i wynośmy się stąd póki sami nie jesteśmy więźniami.~ Przekazała przez moc Jacea wiedźma do reszty. Zbliżyła się do więźnia używając swoich wiedźmich sztuczek by podleczyć go trochę zanim zaczną go wynosić, za co otrzymała zdziwiony, ale wdzięczny uśmiech. Nie chciała przebywać w tym odorze śmierci i rozkładu ani chwili dłużej niż to koniecznie.
Kharrick westchnąłby ale strefa utrudniała takie fanaberie. Czyli jednak tylko niziołek był do odratowania.
~ Zabieraj go Rufus. Reszta wypad na zewnątrz nie mamy dużo czasu. ~ przekazując to, rozejrzał się czy przypadkiem którykolwiek z trupów nie ma czegoś ciekawego na wierzchu po czym sam się zamierzał ulotnić. Wyglądało jednak na to, że ktokolwiek zamknął tu więźniów, zadbał najpierw o to, by zabrać im wszystko poza ubraniami.
Druid kiwnął głową, delikatnie złapał niziołka pod pachami i nagle poderwał go w powietrze jak piórko. Dotychczasowy więzień wciąż był zaszokowany wydarzeniami, ale współpracował na tyle, na ile pozwalały mu resztki sił. Krasnolud burknął coś czego nikt nie usłyszał i w dalszej drodze uważał już dużo bardziej, zwłaszcza podając go do góry Rufusowi, który był wzmocniony tą samą magią.
Tak jak druid pierwszy był w środku, tak teraz pierwszy był na zewnątrz i bacznie rozglądał się za zagrożeniem dla swojego stada.
Rufus wciągnął niziołka na górę, krzywiąc się na jego żałosny stan i zasłyszane informacje -Tylko on jeden jest żywy? Szkoda… hobgobliny czy korredy im to zrobiły? - Zacisnął gniewnie pięść.
- Tylko ten i chuj wie, spieprzajmy stąd - odpowiedział cicho złodziej.
Nie wdając się w dalsze dyskusje, bohaterowie ruszyli pośpiesznie w stronę lasu. Niesiony przez półorka niziołek próbował odezwać się, gdy tylko wydostali się ze strefy ciszy, ale zamiast słów dobył z siebie tylko nieprzyjemne chrypienie, zagłuszone przez odgłos kroków. Za to inny głos zdecydowanie przebił się ponad nie, gdy drużyna była już w połowie drogi do lasu, jakieś trzydzieści kroków przed gęstwiną. Z wykopanego przez Hannskjalda dołu gramolił się właśnie niski, choć bardzo masywny korred, wywrzaskując przekleństwa i groźby w mieszance sylvańskiego i wspólnego.


- Łoddawać noszego nizioła, skurwesyny! - jego krzyk był donośny, ale raczej niewielu feyów na w forcie zwróciłoby na niego uwagę. Tuż za nim na powierzchnię próbowała wyjść jeszcze dwójka jego pobratymców.
- A chuja oddamy! - odpowiedział złodziej wystawiając język i rzucił się do ucieczki.
Mikel zawahał się moment. Wydawało się, że nie dadzą rady uciec, zwłaszcza z niziołkiem jako bagażem.
- Jest ich trójka. Jak ich nie załatwimy to może ruszyć za nami więcej… - zatrzymał się i zwrócił w stronę korredów. - Chodźcie brzydale! - zawołał.
- A żeby cię Mikel mieliśmy uciekać. - Krzyknęła Laura zatrzymując się i wznosząc ręce do rzucenia czaru. Niestety widząc że jest zbyt daleko zrezygnowała.
- Dalej mamy! - wrzasnął druid, dołączając się do potyczki ze swoim zaklęciem. Wielgachna, turlająca się kula ognia pojawiła się nad wykopem i z trzaskiem iskier wpadła wyjście z tunelu. Hannskjald celował nią tak, żeby zachęcić dwa dopiero wychodzące korredy do wrócenia do piwnicy- lub przesmażyć je jeżeli pogoń ceniły nad własną skórę - W nogi, dalej od fortu! -
Oba feye puściły się krawędzi dołu, unikając poparzenia i znikając bohaterom z oczu. O ich obecności świadczyły jedynie wykrzykiwane groźby. Pozostał tylko ten, który wybiegł pierwszy - najwyraźniej nie miał zamiaru odpuścić.
-Dobra… Osłaniam tyły! - zawołał wojownik i szybko ruszył za resztą.
Widząc że pozostali uciekają, Rufus podążył za nimi, pozostając jednak w gotowości do przywołania swojego mistycznego oręża.
Wybawcom niziołka w kilkanaście sekund udało się wpaść między drzewa, jednak korred nie ustępował im na krok, wywrzaskując coraz to nowe obelżywości. Mikel i Rufus, obciążeni pancerzami, nie byli równie zwinni co pozostali i to ich włochaty karzeł w końcu dogonił.
- Oddawać nizioła, dryblasy! - krzyknął, a jego gęste, tłuste włosy zaczęły się poruszać jak węże, oplątując nogi wojownika i ramiona półorka, próbując wyrwać trzymanego przez tego drugiego niziołka.
- Wolałbym nie! - wychrypiał więzień, w końcu zebrawszy siły na powiedzenie czegoś.
Laura znowu zrobiła w tył zwrot widząc jak przeciwnik ożywia swoją sierść. Podbiegła najbliżej jak mogła i używając innego czaru krzyknęła - Zostaw Go! - wyglądało to tak, jakby zaklęcie nie miało żadnego efektu, a jednak korred warknął z bólu.
Druid, który mimo swojej krasnoludzkiej budowy wysforował się kilka metrów przed ciężkozbrojnych, także zawrócił. Ale nie rzucił się od razu z ostrzem na korreda. Razem z Lawiną rozeszli się na boki, okrążając korreda od przeciwnych stron. A do tego, jeszcze dla pewności, wyciągnął niedużą sakwę pełną kleistych rzeczy i z kilku stóp rzucił nią w plecy korreda. Fey jednak uchylił się przed rzuconym pociskiem. Zaraz potem został chlaśnięty duchowym toporzyskiem Rufusa - cios był potężny, jednak przed kudły ciężko było ocenić wielkość rany. Niestety, drugi cios półorka już nie trafił, ścinając za to młodą brzózkę obok. Upuszczony przez niego niziołek stęknął głucho i starał się odczołgać.
Mikel szybkim ruchem podciął nogi korreda, który padł jak długi na ściółkę, dając się poranić szablą. Jace podbiegł wraz z Laurą, koncentrując się - jego moc nie miała żadnego widocznego efektu.
Korred wydawał się świetnie bawić, mimo otrzymywanych ciosów. Wciąż leżąc, krzyknął do Laury
- Masz głos, paniusiu! Ale ja też tak umiem! HAHAHA!! - śmiech, który dobiegł z feyowego gardła, był kompletnie ogłuszający. Wszyscy dookoła niego mieli wrażenie, jakby ktoś walnął ich młotkiem w głowę, ale na szczęście udało im się szybko z tego otrząsnąć. Korred podniósł się, wystawiając na kolejne cięcie Mikela. Jego kudły, żyjące własnym życiem, nieustannie się ramion, pasków, zbroi i nóg obu wojowników, utrudniając im poruszanie się.
 
Asderuki jest offline