Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-10-2019, 20:38   #1
Prince_Iktorn
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację
[Gasnące Słońca/solo]Tajemnice Pandemonium. Opowieść Rycerza.

Gasnące Słońca: Tajemnice Pandemonium. Opowieść Rycerza.



Soundtrack



Widok rodzinnej planety zawsze fascynował Keriana. Jasne brązy Pustkowi, szare pasma górskie, błękitne morza, nieliczne obszary zieleni. Statek którym podróżował, lekki frachtowiec Ligi Kupieckiej, kończył właśnie swą trzytygodniową podróż. Oślepiające światło Paleniska, słońca układu, wlewało się do kokpitu, gdzie kapitan zezwolił młodemu Rycerzowi Poszukującemu na obserwację lądowania. Widok za pancernymi szybami rozjarzał się coraz bardziej czerwienią i złotem, gdy statek zaczął wchodzić w atmosferę. Pokładowe maszyny myślące wspomagały pilotów, a zielonkawy poblask ich ekranów ukazał twarze załogi mostka, gdy pilot przełączył coś na jednym z paneli sterujących i szyby przyciemniły się, odcinając jaskrawe światło gwiazdy. Sir Kerian Gilgar, należący do ostatniego pokolenia niegdyś potężnej i dumnej rodziny Gilgarów, zerknął na jedyny punkt w sterówce który nadal świecił normalnym, ciepłym światłem. Niewielka żarówka oświetlała przymocowaną nad drzwiami wejściowymi ikonę Paulusa Wędrowca, przez co wydawało się, że apostoł patrzy ze spokojem na krzątającego się pilota i kapitana. Statkiem zaczęło dygotać, powolne niemal dyskretne drżenie przeszło w silne, gwałtowne wstrząsy, gdy mała jednostka zbliżała się granicy atmosfery. Po długiej chwili wstrząsy i drżenie ustało, zaś kapitan uruchomił skrzekotkę pokładowego systemu łączności.
- Wyłączamy generatory grawitacji.
Komunikat zawiadomił pozostałych nielicznych pasażerów o zmianie warunków lotu. I rzeczywiście, Kerian poczuł, jak sztuczna grawitacja ustępuje przyciąganiu planety i jak bardziej odczuwalne stały się ruchy statku. Szyby znów nabrały przejrzystości i statek zaczął zniżać lot. Prowadzony pewnymi ruchami pilota kierował się do widocznego już w oddali portu kosmicznego.

Rycerz Poszukujący dotknął schowanego w kieszeni surdutu listu, będącego przyczyną jego powrotu do domu. Znał go na pamięć a gdy zamknął oczy, wyobrażał sobie swojego wuja, Tiberiasa Gilgara, jak siedzi wyprostowany przy swoim biurku i stawia piórem równe, eleganckie litery. Wuj, który zajmował się Kerianem i jego starszym bratem Martellem, po tym, gdy podczas Kataklizmu ich rodzice zaginęli. Teraz, po niemal 18 latach od tamtych tragicznych wydarzeń, Tiberias, będący głową rodu Gilgar, podupadał na zdrowiu. Natomiast Sir Kerian Gilgar, młody Rycerz Poszukujący, niedawno złożył przysięgę wierności Cesarzowi, wstępując na jego służbę.



Spoglądał z góry na stolicę i zarazem jedyne miasto na planecie. Miasto Węzeł, otoczone potężnym murem w kształcie okręgu, jedyny ośrodek cywilizacji i względnego bezpieczeństwa wśród ruin chylącego się ku ruinie świata. Takim przynajmniej zapamiętał je młodzieniec. Ku swemu zdziwieniu dostrzegł ruch w ruinach otaczających miejskie mury. Tego nie pamiętał. Wyglądało to tak, jakby za murami Węzła rozciągały się wielkie slumsy, pochłaniające ruiny starej stolicy.

Gdy frachtowiec przelatywał nad murami, gołym okiem można było dostrzec dużą ilość wieżyczek na murach, skierowanych na zewnątrz. Niemal natychmiast odezwała się pokładowa skrzekotka, gdy port nawiązał łączność ze statkiem. Po krótkiej wymianie zdań, frachtowiec skierował się wyznaczonym korytarzem lotu do przypisanego mu hangaru. Widoczne z góry ulice zdawały się falować. Tłum ludzi i obcych przelewał się zatłoczonymi przejściami, kupując, sprzedając, żebrząc, śpiesząc się do pracy i z pracy. Tłok był tak wielki, że nieliczne pojazdy lądowe ledwie przeciskały się w wąskich uliczkach. Po chwili oczekiwania frachtowiec wylądował.

Pożegnawszy się z kapitanem, rycerz odebrał swój bagaż i wychodząc po trapie skierował się do wyjścia z hangaru. Najpierw uderzył go zapach świeżego, nie recyklingowanego powietrza. Zapachy miasta, ludzi, spalin, jedzenia. Potem hałas, po względnie cichym wnętrzu statku teraz przyprawiający swoją wszechobecnością o zawrót głowy. W następnej chwili usłyszał krzyki.

Na placu, pomiędzy statkiem a wyjściem z hangaru w najlepsze trwała zajadła kłótnia. Dwie grupy mężczyzn przekrzykiwały się wzajemnie. Z tego co młodzieniec mógł zauważyć, jedni nosili wymalowany na koszulkach znak Gildii Pośredników, drudzy Gildii Pozyskiwaczy. Kwestią sporną zdawało się być to, kto ma zająć się rozładunkiem. Kapitan statku, stanął na trapie nerwowo drapiąc się po brodzie.
- Lepiej będzie, jak się stąd oddalicie. Może dojść do bójki. - Rzekł, patrząc na rozwijającą się sytuację.

Poza grupą mężczyzn, przy wyjściu z hangaru ktoś zaczął machać do rycerza. Dwie sylwetki rozpoznał od razu: wysoki i chudy doktor Wellington Kynes, lekarz rodziny, który zawsze darzył Keriana sympatią, oraz zarządca posiadłości, Jonas Gilliam. Towarzyszyło im dwóch uzbrojonych strażników, z niepokojem spoglądających na kłócący się tłumek.
 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.

Ostatnio edytowane przez Prince_Iktorn : 22-10-2019 o 21:10.
Prince_Iktorn jest offline