Rusłanowi trochę żal było zostawić ślad bez pójścia za nim, ale pamiętał argument Gnymnira. A właściwie jeden. Ten o bogactwie. Dlatego odpuścił i pojechał dalej, do jaskini. A tam - niespodzianka. Na stepie gobliny były rzadkością, ale widać góry bardziej im służyły.
Dolganin, który po drodze ćwiczył przyzwyczajając się do nowego łuku znalazł dzięki temu okazję by poćwiczyć na serio. Nie ociągając się i korzystając z tego, że szóstka goblinów zamiast ukryć się zaczęła pokazywać ich palcami, skrzeczeć i przepychać się między sobą, wyciągnął łuk i wycelowawszy w grupę pokrak - wystrzelił.