Barbarzyńca nie chciał przyznać przed sobą, że musztra wprowadzona przez Agako również na nim zrobiła wrażenie. Najwyraźniej księżniczka potrafiła zamienić bezwolny motłoch w coś na kształt armii, pomimo tego że była zielona.
Grzmot wiedział, że wybór drogi nie pójdzie po jego myśli. Najchętniej udał by się razem z Walkirią, żeby wesprzeć ją silnym ramieniem. Wiedział jednak, że najwięcej pożytku odniesie gdy miałby ściągać na siebie uwagę potworów. Dlatego niczego nie proponował, zdając się na mądrość Sybil i Axima.
Fakt, że kazali mu uczynić coś kompletnie innego, tylko potwierdzał, że nie powinien być odpowiedzialny za myślenie w tej drużynie. Miał wesprzeć wyprawę do laboratorium, razem z brunatnym orkiem. Uśmiechnął się w stronę Esmonda.
-
Wygląda czaromiocie, że znowu będziesz mógł polegać na moim silnym ramieniu! ***
Kiedy drużyny rozchodziły się w swoje własne strony, podszedł do Laerune i położył jej olbrzymią dłoń na ramieniu. Z twarzy nie schodził mu dwuznaczny ni to radosny ni to przekorny uśmiech.
-
Niech prowadzi cię stal i mięśnie. Jeszcze nie skończyliśmy naszego treningu.