Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2019, 22:57   #702
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Detlef był zaskoczony atakiem na kruka w obecności najemników Brocka. Co prawda w ich oczach wyglądało to na zatłuczenie ptaka, który najwyraźniej czymś mocno podpadł jednemu z krasnoludów. Pewnie to zignorują, być może pośmieją nieco - bardziej martwiła go możliwa reakcja Estalijki na uśmiercenie ptaszydła. Zamierzał interweniować, jeśli sprawa miałaby urosnąć do poważnego problemu mówiąc z właściwym sobie urokiem, żeby wszyscy się uspokoili ("Mordy w kubeł, szeregowi!") oraz, że będą mogli porozmawiać sobie o tym później ("Jeśli ktoś uważa, że na skałach nie da się latryn wykopać, to grubo się myli! Jacyś chętni?!).

Gdyby jednak Ostatni mieli skakać sobie do gardeł, to weźmie ich wszystkich na bok i każe im powiedzieć co zamierzają dalej. Jeśli się pozabijać, to tu i teraz. Bo rankiem będzie trzeba przyjąć patrol wroga, później może jakieś transporty -- do tego trzeba oddziału, który jest skupiony na misji, a nie na knuciu jeden przeciw drugiemu.

* * *

Krótko po ataku, jak już obezwładniono jeńców (pod czujnym okiem Detlefa sprawdzającego więzy, kneble i usmarowane sadzą twarze) i opatrzono wszystkich potrzebujących pomocy, również jeńców, ten wyjaśnił - oczywiście z dala od uszu pojmanych - swój plan, dzięki któremu mogli zaskoczyć poranny patrol.

Bajka o nocnym ataku i pojmaniu atakujących powinna być przekonująca, usmarowane sadzą twarze utrudnią identyfikację znajomków, a przy tym uprawdopodobnią nocny atak. Zapewne dowódca patrolu będzie chciał rzucić okiem na pojmanych, a może nawet sprawdzić czy to ci, których graniczni szukają. Raczej nie omieszka zleźć z konia i podejść bliżej. Jego ludzie będą zadowoleni z sukcesu kolegów, a przy tym ciekawi, czy to rzeczywiście ci straszni rozbójnicy, którzy przyzywają demony i w ogóle. Dwa tuziny przeciwników, na których nie będą zwracać uwagi powinno bez trudu obezwładnić konnych. Zapewne kilku z nich zginie, ale poddających się oszczędzić. W każdym razie nie mogą odjechać, bo ostrzegą regularne siły wroga i zrobi się nieprzyjemnie, zanim przejmą transport czy dwa (materiałem ze zdobycznych wozów będzie można wzmocnić barykady i poprawić możliwości obronne posterunku).

Potrzebowali jednego wygadanego, który zagai do dowódcy patrolu i opowie o ataku. Nawet nie musi udawać dowódcy, którego imię wyciągną od jeńców, a patrolowi powiedzą, że niestety dowódca zginął w czasie ataku. Detlef, Galeb i Bert musieli się schować, bo w siłach granicznych nie było krasnoludów, pewnie niziołków też im nie zbywało. Ustalił niewinnie brzmiące hasło ("Widzieliście kozice? Zjadłoby się świeże pieczyste..."), które prowadzący akcję umgi miał rzec, a reszta zaatakować bez słowa. Hasłem awaryjnym miało być zwykłe "Teraz!" rzucone przez jednego z krasnoludów. Ci stojący dalej mieli poczęstować wroga szypami, reszta dokończyć dzieła w zwarciu.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline