|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
24-10-2019, 22:31 | #701 |
Reputacja: 1 | Loftus analizował możliwości, jeszcze wcześniej wymienił informacje i naradził się choćby z Olegiem, czy Bertem, aby wiedzieć co czynić dalej. Jednak wszystkie założenia wzięły w łeb. Ptaszysko zostało zmasakrowane, wielodniowa praca nad ponadprzeciętnie inteligentnym krukiem poszła na marne. Jego karmienie i oswajanie z eterem było tylko marnowaniem czasu. Założenie pozbycia się demona i zrobienia z kruka Leonory swojego chowańca trysły jak krew która rozbryzgał się pod kocem. Szary Czarodziej milczał, był spięty. Demon miał wiele czasu, aby się zabezpieczyć, nie wszyscy słuchali ostrzeżeń maga. Gdy mogli zadziałać został powstrzymany. Teraz demon mógł zmienić swoje naczynie, a wir magii dawał mu możliwość ukrycia. Ukrycia do czasu, aż postanowi się ujawnić i się zemścić. Mógł być w ciele akolitki, krasnoluda, któregokolwiek z najemników.Truchło ptaszyska zostało wrzucone do ognia przez Galeba. Oby krasnolud w popiele znalazł klin... Albo, żeby udało się wykryć demona, a ten był zbyt pyszny, aby uważać Ostatnich za zagrożenie. Loftus wiedział, że w innym przypadku ma przerąbane, wziął odpowiedzialność na swoją głowę i tylko wykazał się niekompetencją. Wystarczyło usunąć się w Cień i pozwolić Mistrzowi Magii działać, a tak grozi mu wygaszenie, śmierć, albo wieczna ucieczka i oglądanie się za plecami. Tak życie nagradza lojalność.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
25-10-2019, 22:57 | #702 |
Reputacja: 1 | Detlef był zaskoczony atakiem na kruka w obecności najemników Brocka. Co prawda w ich oczach wyglądało to na zatłuczenie ptaka, który najwyraźniej czymś mocno podpadł jednemu z krasnoludów. Pewnie to zignorują, być może pośmieją nieco - bardziej martwiła go możliwa reakcja Estalijki na uśmiercenie ptaszydła. Zamierzał interweniować, jeśli sprawa miałaby urosnąć do poważnego problemu mówiąc z właściwym sobie urokiem, żeby wszyscy się uspokoili ("Mordy w kubeł, szeregowi!") oraz, że będą mogli porozmawiać sobie o tym później ("Jeśli ktoś uważa, że na skałach nie da się latryn wykopać, to grubo się myli! Jacyś chętni?!). Gdyby jednak Ostatni mieli skakać sobie do gardeł, to weźmie ich wszystkich na bok i każe im powiedzieć co zamierzają dalej. Jeśli się pozabijać, to tu i teraz. Bo rankiem będzie trzeba przyjąć patrol wroga, później może jakieś transporty -- do tego trzeba oddziału, który jest skupiony na misji, a nie na knuciu jeden przeciw drugiemu. * * * Krótko po ataku, jak już obezwładniono jeńców (pod czujnym okiem Detlefa sprawdzającego więzy, kneble i usmarowane sadzą twarze) i opatrzono wszystkich potrzebujących pomocy, również jeńców, ten wyjaśnił - oczywiście z dala od uszu pojmanych - swój plan, dzięki któremu mogli zaskoczyć poranny patrol. Bajka o nocnym ataku i pojmaniu atakujących powinna być przekonująca, usmarowane sadzą twarze utrudnią identyfikację znajomków, a przy tym uprawdopodobnią nocny atak. Zapewne dowódca patrolu będzie chciał rzucić okiem na pojmanych, a może nawet sprawdzić czy to ci, których graniczni szukają. Raczej nie omieszka zleźć z konia i podejść bliżej. Jego ludzie będą zadowoleni z sukcesu kolegów, a przy tym ciekawi, czy to rzeczywiście ci straszni rozbójnicy, którzy przyzywają demony i w ogóle. Dwa tuziny przeciwników, na których nie będą zwracać uwagi powinno bez trudu obezwładnić konnych. Zapewne kilku z nich zginie, ale poddających się oszczędzić. W każdym razie nie mogą odjechać, bo ostrzegą regularne siły wroga i zrobi się nieprzyjemnie, zanim przejmą transport czy dwa (materiałem ze zdobycznych wozów będzie można wzmocnić barykady i poprawić możliwości obronne posterunku). Potrzebowali jednego wygadanego, który zagai do dowódcy patrolu i opowie o ataku. Nawet nie musi udawać dowódcy, którego imię wyciągną od jeńców, a patrolowi powiedzą, że niestety dowódca zginął w czasie ataku. Detlef, Galeb i Bert musieli się schować, bo w siłach granicznych nie było krasnoludów, pewnie niziołków też im nie zbywało. Ustalił niewinnie brzmiące hasło ("Widzieliście kozice? Zjadłoby się świeże pieczyste..."), które prowadzący akcję umgi miał rzec, a reszta zaatakować bez słowa. Hasłem awaryjnym miało być zwykłe "Teraz!" rzucone przez jednego z krasnoludów. Ci stojący dalej mieli poczęstować wroga szypami, reszta dokończyć dzieła w zwarciu.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
26-10-2019, 21:42 | #703 |
Reputacja: 1 |
|
28-10-2019, 11:58 | #704 |
Reputacja: 1 | Oleg zaklął pod nosem widząc zbliżających się uciekinierów. Prawdą było, że znalazł się tu właśnie na wypadek takiej sytuacji, ale na prawdę bardzo liczył na to, że po prostu ominie go wątpliwa przyjemność udziału w potyczce. Skoro jednak już stał na linii ucieczki wroga to grzechem by było jej nie przeszkodzić. - Ja ich zatrzymam, wy wykończycie. - Claus i Gabriel potwierdzili skinieniem głowy, a Oleg prześlizgnął się na dogodną pozycję. Skrył się za omszałym głazem, w niewielkim stopniu przesłaniającym jego skulone ciało, a broń ułożył płasko na ziemi. Pozostali byli ukryci lepiej i widzieli pozycję Olega. Kluczowym było by trójka uciekających nie dostrzegła ich zbyt wcześnie, a najlepiej wcale. Plan zakładał, że uciekinierzy odruchowo zatrzymają się, gdy Oleg wyskoczy i wymierzy w nich rohatyną. To będzie moment, kiedy pozostali wyskoczą z ukrycie. Zakładając, że nie będą się szarpać ze swoimi oponentami albo nad nimi pastwić i szybko pomogą Olegowi uporać się z ostatnim członkiem patrolu. Tak, czy inaczej zwiadowca walczyć w zwarciu. Długi drzewiec miał zapewnić bezpieczny dystans lub zablokować drogę dalszej ucieczki. Nawet, gdyby w akcie desperacji ostatni żyjący Graniczny postanowił podjąć jedyną słuszną decyzję, rzucić się na przód, minąć grot i skrócić dystans to Oleg nie wdawałby się w zapasy. Unikiem otworzyłby drogę ucieczki z której wróg musiałby skorzystać a tym samym odsłonić plecy. Wtedy znów zasięg broni byłby pomocny, a grot wbity gdziekolwiek, w udo, w pośladek, czy okolice nerek byłyby wyrokiem. Nikt z dziurawym mięśniem nie uciekłby Olegowi kiedy był w pełni sił. Zwłaszcza poza szlakiem i o ile nie był elfem. Oleg na pewno też lepiej sprawdziłby się w pościgu, niż kontaktowej walce. Było to też bezpieczniejsze. Oleg miał wszystko zaplanowane i przemyślane. Przynajmniej w swoim przekonaniu. Ostatnio edytowane przez Morel : 28-10-2019 o 12:02. |
29-10-2019, 22:36 | #705 |
Reputacja: 1 | Loftus mógł się tylko przeglądać i choć skupił się na Leo, to mimo siłą rzeczy dostrzegł, że zasadzka nie udała się tak jak powinna. Czy mógł na to coś zaradzić? W jego ocenie niewiele, był za daleko. Mógł co prawda hałasem bądź ognikiem spróbować spłoszyć konia/e, ale zysk był niepewny, a konsekwencje mogły być więcej niż dokuczliwe. Obawiał się też reakcji najemników Brocka, raz mogli mieć osobisty uraz do maga za sprawę ze złotem, dwa kto wie co słyszeli o tym czarnoksiężniku z demonem... Szary Czarodziej pozostał bierny, nadal przyglądał się Leonorze. Możliwe, że trudna sytuacja spowoduje, że ta skorzysta z pomocy demona, wezwie go w obecnej postaci, czy ujawni się w niej...
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
30-10-2019, 22:19 | #706 |
Reputacja: 1 | Czynnie biorąc udział w walce Galeb lał młotem ile wlezie Granicznych. A kiedy już spuścił odpowiednią ilość Wpierdolu Graniczniakom na głowy i część z nich próbowała uciec, Kowal Run pobiegł za jeźdźcami jeszcze z pewną nadzieją, że któryś w szaleńczej ucieczce spadnie z konia i będzie można go unieszkodliwić i zaliczyć na poczet jeńców/pokonanych. (Galeb nie wiedział gdzie dokładnie i czy w ogóle Oleg się zasadził, gdyby jednak się pojawił i zaczął lać uciekinierów to Galeb pobiegnie pomóc towarzyszom) Po powrocie do obozu i pobieżnym ogarnięciu bałaganu związanego z pobojowiskiem Galeb zaproponował że uda się do obozu najemników Brocka, by powiadomić Harkina i Gustava o udanym przejęciu posterunku i odparciu pierwszego ataku. |
01-11-2019, 21:29 | #707 |
Reputacja: 1 | Tym razem poszło gorzej mimo zaskoczenia patrolu. Możliwe, że powinni lepiej się przygotować, ale możliwe było też, że człeczyny przysłane przez Brocka były większymi partaczami, niż można było przypuszczać. Trójce przeciwników udało się wyrwać i gnali w kierunku pozycji Olega z kilkoma najemnikami Brocka. W pierwszym zamyśle Detlef planował zneutralizować cały patrol, ale teraz ucieczka pokonanego wroga zdała mu się na rękę - przecież uciekinierzy zaalarmują swoich w obozie na dole, o co tak naprawdę im chodziło. W końcu mieli wywołać zamieszanie i nakłonić wroga do wysłania Brocka z zadaniem odbicia przełęczy z rąk imperialnych, maruderów czy zwyczajnych rabusiów. Nikt lepiej nie przekaże wieści o blokadzie, niż przestraszony i poraniony wojak. Jakby dodać do tego kilka nie do końca prawdziwych informacji, to i zamieszanie będzie większe. - Puśćcie ich! Niech wieją z podkulonymi ogonami! - wydarł się w kierunku uciekinierów, a przede wszystkim Olega. - My tu tera rządzim i nikogo nie puścim przez przełęcz bez pięciu setek karli od transportu! Podciągniemy Franza z chłopakami z dolnego posterunku - w trzy tuziny powinni go bez trudu przejąć z rąk tych niedojdów! Powiedzcie swoim, że od teraz opłata za każdy transport! Pięć setek karli! Słyszycie! Pięć setek w złocie! - Darł się na tyle głośno, żeby każdy graniczny usłyszał dokładnie. Thorvaldsson zakładał, że graniczni z obozu po imperialnej stronie gór nie mają kontaktu z tymi z obozu od strony Księstw Granicznych i nie są w stanie zweryfikować informacji o tym, czy ktoś przejął również drugi posterunek i jak liczne siły to były. Jak dotąd wiedzieli o dywersantach, którzy zniszczyli transport, być może z użyciem potężnej magii. Teraz patrol został wciągnięty w zasadzkę przez kilkunastu ludzi, a któryś z nich darł ryja, że kolejne trzy tuziny przejęły dolny posterunek i niedługo wzmocnią ten na szczycie przełęczy. To już siła, z jaką trzeba było się liczyć i o ile graniczni nie będą dysponować setką ludzi pod bronią, to pewnie Brock dostanie zgodę na przejście przez przełęcz ze swoimi ludźmi pod warunkiem odbicia posterunków. Tego, że graniczni nie wezmą nawet pod uwagę płacenia myta podczas przeprawy przez przełęcz był zwyczajnie pewien. Podatek od łupów wojennych na rzecz rabusiów - no bez jaj... W teorii plan miał szanse powodzenia. Jak będzie w praktyce - czas pokaże.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
03-11-2019, 13:32 | #708 |
Reputacja: 1 |
|
03-11-2019, 22:21 | #709 |
Reputacja: 1 | Galeb nie tylko przekazał Gustavowi wieści o tym co się wydarzyło w czasie, kiedy on stał przy Brocku. Powiedział mu też pewną zdecydowanie niewesołą rzecz. Oczywiście w konfidencji i upewniając się, że nikt nie podsłuchuje. - Słuchał, człeku. Mówiłem ci o tym miszczu Loftusa, co ponoć przyszedł i groził, że jak sami tego co siedzi w kruku nie ubijemy to sam się tym zajmie i wszystkich ubije? - Loftus kupił drużynie czas, ale miał opieszały zamiar działać dopiero gdy będziemy zmierzać do Karaku. Nie czekałem na niego i ptaka ubiłem. Lecz w jego flakach nie było tego co ptak połknął. Nie było tego czegoś w czym straszydło siedziało. - Jeżeli będzie bardzo źle to to wlazło w Leo i w najgorszym wypadku będzie trzeba ją zabić. - rzekł ponuro - Dla dobra jej i wszystkich. Po uświadomieniu cholernego sierżancika Galeb miał odrobinę czystsze sumienie. Sprawa demona na tą chwilę pozostała w rękach czaroklety i pozostałych. Wątpił by Loftus zdołał cokolwiek zrobić. Zasłaniał się często problemami z wirem czy tam klątwą, które prześladowały go od incydentu w chacie staruszki. Więc będzie działał z pewnością dopóki nie zostanie postawiony pod ścianą. Trzeba było więc działać z tym co Galeb działać mógł. Dlatego kiedy usłyszał kłótnię Brocka i jego zastępcy, powiedział Gustavowi by podeszli i sierżant się wywiedział o co się rozchodzi. Szlachciur miał ogładę i przebywał w obozie te dwa dni - może zdobył dość zaufania by się go poradzili w dalszym działaniu. |
03-11-2019, 22:53 | #710 |
Reputacja: 1 |
|