Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-10-2019, 09:55   #64
TomBurgle
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Kiedy w końcu się zatrzymali i rozbili obóz złodziej poczekał aż Laura obudzi ich “informatora”. Pierwsze słowa nie napawały zbytnim optymizmem. Podzielił się z nim wodą, ale nie pozwolił mu wypić jej za dużo. Nie od razu. Tak samo z jedzeniem. Niziołka trzeba wręcz było odrywać od bukłaka, a podany kawałek chleba pochłonął w mgnieniu oka.
- Desna się do ciebie uśmiechnęła. Zaraz dowiemy się czy do nas również, należysz do łowców z Chernasardo? Kharrick rozpoczął rozmowę

- Ba! - więzień przełknął przeżuwany kęs i popił jeszcze odrobiną wody. Mówił już znacznie wyraźniej, ale głos nadal miał słaby - Można nawet powiedzieć, że jestem oficerem dowodzącym w Forcie Ristin, biorąc pod uwagę to, że jako jedyny jeszcze żyję. Nazywam się Cirieo Thessadin.

- Kharrick Lepperov - przedstawił się złodziej z pewną ulgą w głosie. Następnie przedstawił pozostałych. - Ocaleńcy z Phaendar… większość. Szukamy Fortu Trevalay. Liczyliśmy, że hobosy do was jeszcze nie dotarły. Co się tam do cholery stało? - zapytał wskazując gdzieś w kierunku z którego w jego mniemaniu przyszli.

- Nie mam pewności, ale brzmi jak dobra balanga, więc zgaduję, że hobgobliny ruszyły gdzieś dalej. W każdym razie, jakieś dwa tygodnie temu zostaliśmy zaatakowani przez hordę hobgoblinów, którym towarzyszyła zgraja trolli i zwierząt. Nie mam pojęcia, skąd się wzięli - zwiadowcy nigdy nie wspominali o aż tak dużym oddziale. Pewnie byśmy ich odparli, gdyby z nieba nie zwalił się rzygający kwasem smok, który rozwalił północną wieżę. Udało mi się zgrabnie trafić mu w szczękę, za co konkretnie mi się odgryzł - gestem wskazał na kikut lewej nogi.

- Kto był w forcie w chwili ataku? - druid włączył się do rozmowy i rozsiadł się na liściach, przepakowując się do dalszej podróży.

- Jakieś dwa tuziny nas były - Cirieo sposępniał na wspomnienie - Rannych wrzucili do celi, widzieliście zresztą. Chyba miałem szczęście z tym smokiem, lepiej mnie zabandażowali, a i pewnie od tego kwasu tak się nie paprało jak reszcie. Chociaż bolało jak diabli.

- Smok powiadasz.. a duży był?-Rufus wyraźnie ożywil się na wzmiankę o wielkim gadzie.

- Desno miej nas w opiece… jakiego koloru był ten smok? - złodziej z kolei zbladł na wzmiankę o gadzie.

- Ogromny jakoś nie był, inaczej nie wykpiłbym się tylko jedną nogą… Trochę od konia większy, no i czarny jak noc. Ale to mu nie przeszkodziło w załatwieniu fortu i nas przy okazji.

- Czarne, zakrzywione rogi wokół pyska, szczupła wężowa sylwetka, błoniaste szpony? - upewnił się Jace przyglądając kikutowi nogi niziołka, który przytaknął.
- Zdecydowanie czarny smok, prawdopodobnie dorosły, one nie są tak duże jak pozostałe ale nadal dość niebezpieczne.

- Gdyby znalazł naszą jaskinię...też byłoby po nas - krasnolud także nie był zachwycony tą informacją, bo spoważniał jak rzadko - W forcie było was dwudziestu, a gdzie reszta? Przyda się każda para rąk.

- Trzeba by też ostrzec tych z Trevalay. Znasz drogę do niego? - dorzucił się złodziej.

- Znam, pozostali pewnie będą tam, albo w forcie Nunder. Nie licząc tych rozproszonych po Fangwood. Mogę was zaprowadzić, jeśli tylko podzielicie się kolacją. Albo ośmioma.

- No, nie dziwię się, pewnie po tym co przeżyłeś zjadłbyś konia z kopytami, w małym ciele mężny duch, co? - Rufus klepnął Thessadina w ramię, po czym zaczął wyciągać zapasy jedzenia z pakunków.

- Tylko powoli bo się porzygasz - mruknął złodziej patrząc na niziołka.

- Dobra dobra, powoli - Cirieo patrzył chciwie na wyciągany prowiant
- Co to znaczy, że jesteście ocaleńcami z Phaendar?

- Powoli, bo zaraz to wszystko oddasz - Hannskjald mówił z własnego, przykrego doświadczenia. - Mamy jeszcze jakieś jagódki od Sulima? Po nich się nie rzyga z przejedzenia - wyjaśnił i wreszcie odpowiedział na pytanie - Niektórzy są z Phaendar.

- Ale czemu "ocaleńcy"? Coś tam się wydarzyło?

- Phaendar zostało zajętę przez armię hobgodlinów. Żelazne Kły. Prowadzą inwazję na te tereny. Zniszczyliśmy jeden z ich obozów w puszczy. Widać za późno… - złodziej prześwidrował spojrzeniem niziołka.

- O kurwa… - jęknął Cirieo - Ale to by miało sens. Wiem, że to oni zajęli fort, ale to nie jest operacja Molthune, prawda? Zwykle po uderzeniach takich najemników wchodziły oddziały ludzi.

- Molthune, o czym ty gadasz? Te hobgobliny raczej nie były żadnymi cholernymi najemnikami, w ludziach widzą tylko niewolników.- Rufus spoważniał, marszcząc gniewnie brwi.

- To jest armia hobosów przychodząca… skądś. Mają własną generał, propagandę przeciw ludziom i ich uciskowi, oraz plany na inwazję. A przynajmniej tak to wygląda. Się cholery teleportują za pomocą jakiejś czarnej wieży. Phaendar przerobili na swoją fortecę. Części mieszkańców udało się uciec, ale pozostali zostali zniewoleni albo… - złodziej zająknął się i spojrzał na Jace'a. - … albo zniewoleni. Liczyliśmy, że wy będziecie w stanie nam pomóc.

- Gristledawn też zostało zniszczone, a pewnie o wielu innych atakach jeszcze nie wiemy - co kilka zdań druid w bardzo prostych słowach tłumaczył rozmowę na język fey stojącej w środku obozowiska brzózce, a ta kiwała gałęziami.

- Żelazne Kły były jedną z band najemników pracujących dla Molthune - wyjaśnił niziołek - Ale z tego, co mówicie, teraz pewnie działają dla siebie… Ta teleportacja by tłumaczyła, czemu ich nie zauważyliśmy wcześniej… - Cirieo zamilkł, chyba znowu wspominając atak na fort.

- To by było spójne - zasępił się Jace. - Rozbice łowców było konieczne, żeby rozchwiać równowagę w puszczy i zminimalizować próby powstrzymania inwazji. Ciekawe jak udało im się przekonać czarnego smoka do współpracy? Musimy jak najszybciej dostać się do pozostałych łowców i ich ostrzec!

Kharrick kiwnął potwierdzająco głową.
- Wezmę środkową wartę. Wy się wyśpijcie.

- Leszy ci pomoże, on i tak nie śpi - druid wskazał na drzewko, upewniając się że wszyscy rozpoznają małego liściastego towarzysza i nikt nie spróbuje go wrzucić do ogniska - Travelay czy Nunder, gdzie dotrzemy szybciej? -

- Nunder jest troszkę bliżej, mamy tam też ukryty arsenał z bronią, którą chętnie się podzielimy. Dawno temu Łowcy przepędzili z okolicy parkę zielonych gadzin, może będzie tam coś na smoki.

- Bliżej, czyli ile dni i w którym kierunku? -

- Trzy do czterech dni sprawnego marszu na zachód stąd odpowiedź niziołka najwyraźniej zadowoliła druida, bo mruknął pogodnie i wrócił do przepakowywania.

- No to jak dla mnie nie ma sensu się wracać, jedynie co to będziemy musieli wrócić do jagódek - zażartował krasnolud. Jeszcze w jaskiniach nasłuchał się historii o jagódkach Sulima i irytacji brakiem różnorodnego jedzenia.

-No, oczywiście, że ruszamy dalej, Nunder brzmi nieźle. Nie będziemy wracać prawie z niczym, jak te hobosy wszędzie się panoszą. Ja mogę wziąć którąkolwiek z wart... - Poł-ork skwitował dobitnie, rozglądając się czy przypadkiem jacyś fey nie ruszyli jednak z pościgiem.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!

Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 26-10-2019 o 21:54.
TomBurgle jest offline