Po przeczytaniu kolejnych kartek pełnych informacji wypuszczam głośniej powietrze.
- Ciekawa ekipa kolegów. Część z nich to zwykłe szumowiny, które za życia powinny trafić za kraty, część to zwykli obywatele, szczególnie Rackham i Corribdian. Zbyt dużo zbiegów okoliczności. - kończę zdanie, bardziej mówiąc od siebie. W rzeczy samej, wszystko zapewne zaczęło się na Uniwersytecie Scintillijskim. Cała piątka studiowała i zapewne tam się poznała.
Każdy z nich ma ogrom wspólnych mianowników, związanych z handlem, korporacjami i służbą w marynarce, tak wojskowej jak i cywilnej.
- Zrozumiałbym motywy spalenia trzech pierwszych gagatków, chociaż Eadim.. on był jakby w rozkroku moralnym. Ale co do ostatniej dwójki? - pukam palcem w karty z życiorysem Rackhama i Corribdiana. - to dziwne. Interesy, kariera, nawet wspólne więzi poprzez mariaże. Lista potencjalnych morderców jest bardzo, bardzo długa. Zaczynając od rodziny Wolnego Kupca, bądź kogoś z jego dawnej załogi, poprzez dawnych kolegów ze służby, kończąc na własnych rodzinach i malfiańczykach. - uśmiecham się na ostatni wyraz. Mieli ogromnego pecha, że zadarli z malfiańczykami, próbując zrobić interesy z nimi. To jak walenie patykiem w klatkę z dzikim zwierzęciem. Podwójne nieszczęście, a może główne, wynikało z tego, że byli scintylijczykami.
Wysłuchałem również Ariel, która wyłuszczyła swoją wizję tego zajścia.
- Na odległość? Możliwe jest, że zmanipulował mechanizmy sarkofagów tak, by doszło do zapłonu? Oczywistym i pierwszym podejrzeniem jest to, że po prostu ich.. spalił. - wzdrygam się na samą myśl. Psionicy potrafią różne rzeczy, a wśród tych jest manipulacja ogniem. To chyba najstraszniejsza i najbardziej niszcząca umiejętność psykerska. Samo pomyślenie, że człowiek potrafi sprowadzić ogień z nicości jest przerażające. Abominacja, którą trzeba kontrolować albo zniszczyć. |