26-10-2019, 14:00
|
#21 |
Administrator | Gharth pożegnań nie lubił... i nie miał nic przeciwko temu, że nikt, nawet pies z kulawą nogą nie zainteresował się ich wyruszeniem na wielką batalię ze stworem o bardzo złej reputacji.
Trzeba też było uwzględnić to, że triumfalny wymarsz nie oznaczał równie triumfalnego powrotu, a w razie niepowodzenia misji przyjęto by ich nie kwiatami, a kpinami.
Lepiej było załatwić wszystko po cichutku. * * *
Zabrane z miasteczka zapasy wzmocniły i dodały ducha (zapewne) nie tylko Garthowi, ale spotkanie z dziewczynką nieco zepsuło zaklinaczowi dobry nastrój.
Dziecko samo, tak daleko od domu - to aż się prosiło o nieszczęście. Aż dziw, że dziewczynki nic nie zjadło... albo jeszcze gorzej. Z tego jednak miejsca dziecko z koszyczkiem powinna bez problemów dotrzeć do domu.
No chyba że dziewczynka była żywcem wzięta z pewnej bajki, a wtedy była chodzącym niebezpieczeństwem, któremu lepiej było zejść z drogi.
Być może powinni zaproponować, że ją odprowadzą, ale nim Gharth zdążył to zaproponować dziewczynka pożegnała się i poszła.
Widocznie miała świadomość, że czasami dzikie zwierzęta bywały mniej niebezpieczne niż grupa facetów.
No ale zanim odeszła stało się coś... Mignęło to Gharthowi przed oczyma i nie był pewien, czy coś zobaczył, czy to było tylko złudzenie. Wolał więc nikomu o niczym nie wspominać. * * *
Cóż... dopiero na starym cmentarzu uzmysłowił sobie, iż Halvar ma rację, że zapomnieli o pewnym drobiazgu - o wizycie u świętobliwego pustelnika. Jemu co prawda poświęcana broń nie była potrzebna. On sam był niezłą bronią, ale w przypadku kompanów to zaniedbanie mogło się źle skończyć.
A gdyby został sam... to wnet dołączyłby do pozostałych w Krainie Umarłych.
- Może byśmy wrócili do tego pustelnika i przyszli tu jutro? - przedstawił w miarę rozsądną propozycję.
Przydałoby się im dużo światła, to fakt. Na szczęście mieli trochę czasu na rozpalenie ognisk.
Nie wiedzieli za to, czy banshee mieszka w grobowcu i wychodzi z niego wieczorami i nocami, czy też okazyjnie odwiedza grobowiec...
Jak się okazało, zapomnieli wypytać o wiele rzeczy, a te informacje mogły się okazać na wagę złota.
A nawet i życia. |
| |