Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-10-2019, 10:22   #116
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jakiś pech ich prześladował...
Walka się skończyła, ale trudno to było nazwać zwycięstwem.
Jeden z woźniców zginął, ludzie Karla ledwo dychali - wyglądało na to, że tylko cudem udało się wyjść z tej opresji, a jedynym zyskiem było to, że przeżyli.
Dzięki bogom mieli jeszcze zapasowe zwierzęta i nie musieli zostawić wozu.

Karl uparty bywał, ale jego upór miewał pewne granice. Gdyby Adolphus lepiej orientował się w okolicy i wiedział, gdzie jest najbliższa wioska czy gospoda, to szlachcic upierałby się przy idei dojechania do następnej karczmy, ale gdy nie było wiadomo, jak długo trzeba by jechać, to wypadało schować upór i dumę do kieszeni i wrócić. W końcu zdrowie ludzi było najważniejsze.

- No to wracamy - zadecydował. - Jak się słabo poczujesz, to się położysz - powiedział do woźnicy. - Jeśli powożenie zacznie sprawiać kłopot, to będziemy wozy prowadzić - dodał pod adresem Tladina. - Będzie wolniej, ale bezpieczniej.
- A w Risted znajdziemy medyka i, może, kogoś, kto zechce z nami wyruszyć
- dodał.

Po tym, co ich spotkało, raczej należało w to wątpić, ale wszystko zależało od sposoby przedstawienia całej historii.
Jakby nie było - ubili trzech zwierzoludzi, a stracili tylko jednego człowieka. Dobra opowieść zrobiłaby z tego sukces...
 
Kerm jest offline