Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-10-2019, 12:37   #19
Avitto
Dział Fantasy
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Cela wątpliwości

Rankiem Niklas czuł się, jakby nie spał. Zdarzenia poprzedniego wieczora wisiały nad nim i jego losem dodając mu utrapień i kolejnych nici w i tak niemałym kłębku myśli. Wstał z siennika, przeszedł się do drzwi, obrócił na pięcie i podciągnął do małego okienka. Cieszył oczy tym widokiem. Daleko w dole widział siegfriedhofską przystań nad rzeką Stir. Jeśli oczy go nie myliły do miasteczka zbliżała się łódź pełna niziołków – wyglądała na łódź pełną niziołków, dokładnie taką samą jak przybywała dziesięć, dwadzieścia i trzydzieści lat temu. Ciężko było pomylić zielony kadłub dużej kabinówki z czymkolwiek innym.

Niziołkowie z Krainy Zgromadzenia bywali w tych okolicach regularnie, odwiedzali bowiem mogiły bliskich poległych w dawnych i niedawnych czasach. Za każdym razem na pokładzie znajdowała się jakaś nowa twarz, będąca w trakcie podróży do korzeni własnej rodziny. W Siegfriedhofie wielokrotnie zatrzymywali się by uzupełnić zapasy.

Niklas aż tupnął z podniecenia. Podskoczył do drzwi, by rozmówić się z pilnującym go zakonnikiem. Za nimi jednak nikogo nie było. Zaparł się o deski, by lepiej widzieć świat po drugiej stronie lufcika. Drzwi ustąpiły. Cały ten czas były otwarte.


Rynek emocji

Harald po raz pierwszy od dawna widział świat nieco inaczej, jakby opadła mglista poświata. Dżdżysty poranek tylko podniósł jego poziom determinacji. Idąc w kierunku rozpadliny mijał pracujących ludzi. Przyglądali mu się z co najwyżej obojętnością.

Tuż obok niego upadła kobieta, która razem z najwyżej dziesięciolatkiem ciągnęła po mokrej ziemi kilkumetrową kłodę. Jej czerwone i spuchnięte dłonie znaczyły odciski. Duża piła zaczepiona na transportowanym pniu spadła z łoskotem na darnice przed czyimś domem. Chłopiec podbiegł do matki, by pomóc jej wstać.

Nieco dalej rycerz napotkał tutejszego grabarza, którego jesienią tak brutalnie zbił Dieter. Mężczyzna pod wpływem czasu, pogody i alkoholu zgarbił się jeszcze bardziej. Na wózku miał dwa ciała. Wyglądały bardzo podobnie: blada skóra, szpony zamiast paznokci, opuchnięte stopy i twarze. Oba ważyły nie więcej jak czterdzieści kilogramów. Grabarz właśnie ładował trzecie cało. Było porzucone na ulicy, zawinięte w ubłocone płótno.


Deszczowa uliczka

Coruja i Eryastyr wyruszyli dobrze znaną uliczką wzdłuż południowego muru. Na ich drodze stanęła grupka ludzi zupełnie tarasująca przejście. Wszyscy nieśli rośliny. Na zbiegu dwóch ulic znajdowała się kapliczka Taala.
Mieszkańcy nie byli skłonni do rozmowy. Pochłaniał ich zupełnie prowadzony rytuał lub modlitwa, w czasie którego sadzono przyniesione rośliny. Wszyscy byli mokrzy od deszczu i brudni od błota. Nikt jednak nie narzekał. Mimo widocznego braku przewodnika godnie znosili warunki pogodowe.

Osób było około trzydzieści, różnych płci i wieku. Nie stanowiło problemu, by przecisnąć się między nimi dalej lub pójść okrężną drogą obok strażnicy.
 
Avitto jest offline