Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-10-2019, 13:57   #3
Prince_Iktorn
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację
- Cóż idźmy więc. Troszkę szkoda, że nie mogę poprowadzić łazika, ale czy w mieście jest naprawdę tak źle? Może zaprośmy tego Hrabiego do nas? Nie znam go wcale, mam nadzieję, że przyjmie zaproszenie i opowie trochę o mieście. Muszę też w domu napisać list do placówki rycerzy, bo trochę się zgubiłem i nie bardzo wiem jakie mam wytyczne na czas tego urlopu od zwyczajowych obowiązków. Kerian zdecydowanym krokiem podążył w kierunku rezydencji, choć starał się nie rozglądać i wyglądać na pewnego to zerkał na nowe szyldy budynków i biedę jaka go otaczała.

- Mam nadzieję, że czeka na mnie dobry obiad, mam dość pokładowego jedzenia, no i wuj musi mi towarzyszyć.
- Hrabia Sharn zarządza całą planetą i jest bardzo zajętym człowiekiem. Obawiam się, że na na tak kurtuazyjne wizyty ma mało czasu. - Odparł Gilliam przechodząc przez bramy prowadzące na zewnątrz portu, przepychając się tłum ludzi i obcych.
Dwa wielkorogi przeciskały się przez uliczki i jedno ze zwierząt niemal otarło się rogiem młodego szlachcica. Właściciel zginał się w przepraszających ukłonach, poganiając pomocników aby prowadzili zwierzęta dalej. Niebo powoli szarzało, widać było jak ptaki zrywają się do lotu.
- Poza tym, panie Keirianie - lekarz włączył się do rozmowy - Jakieś dwa miesiące temu pański wuj, baron Tiberias miał prywatną audiencję u hrabiego. To po tej audiencji napisał do pana list, w którym prosił o przybycie. - lekarz patrzył ciekawie na młodego rycerza.
- To nawet dobrze, może będę zamieszany w sprawy Pandemonium, w sumie będę wiedział co u wuja i co u “władzy” - Odrzekł Kerian.



Wędrowali przez ciasne ulice pogrążeni w rozmowie. Sir Kerian dowiedział się o postępującym przeludnieniu Węzła, o wysiłkach Hrabiego Sharna który próbuje przy pomocy żołnierzy Decadosów oraz najemników z gildii Pośredników utrzymać porządek w mieście. Doktor opowiedział o niedawnych zamieszkach w slumsach które pochłonęły kilkadziesiąt ofiar oraz o incydentach, które miały tam miejsce, Jednym z najbardziej bulwersujących był napad bandytów na sierociniec prowadzony przez Amaltean. Gdy okazało się, że żołnierze Pośredników zbliżają się do budynku, bandyci próbowali uprowadzić dzieci i pracujących w sierocińcu duchownych. Na szczęście nikt z cywili nie zginął, gdy nagły szturm żołnierzy doprowadził do wyeliminowania wszystkich bandytów. Niebo powoli ciemniało. Gdy byli około 15 minut pieszo od dzielnicy szlacheckiej, tutejsze ptaki w kakofonii skrzeków poderwały się do lotu. Chwile później rozległy się syreny a po nich głośniki nadały komunikat.
- Uwaga! Nadciąga czarny deszcz! Nadciąga czarny deszcz! Uwaga!…

Ludzie ze świty Keriana spojrzeli w niebo, nagle pociemniałe. On sam usłyszał zduszone przekleństwa jednego ze strażników. Zanim zdążył zapytać, odezwał się doktor Kynes.
- Czarny deszcz to kolejny aspekt następstw po Katakliźmie. To kwaśny deszcz, czyli po prostu kwas padający zamiast wody. Niestety bardzo silnie żrący, choć szybko się ulatniający. To on odpowiada za duże zniszczenia ziem uprawnych. Ostrzeżenia zwykle nadają 10-15 minut przed opadem, jeśli pójdziemy szybko, zdążymy dotrzeć do posiadłości.

Nie tylko świta Keriana wpadła na pomysł szybkiego powrotu do domu. Ludzie przyspieszyli. W powietrzu rozległy się pokrzykiwania i przekleństwa, kobiety zgarniały dzieci, zamykały okiennice domostw. Kupcy zwijali stragany, żebracy i podróżnicy chowali się w bramy, chłopi zaganiali zwierzęta do osłoniętych zagród. W powietrzu rozlegał się dziwny odgłos, ni to huk, ni to szelest dobiegający z daleka.
- To niestety nie pierwszy raz. -mruknął zarządca - Ludzie wiedzą co robić. Czarny deszcz nie jest groźny, jeśli jest się pod dachem. Słyszycie ten odgłos, panie? To specjalnie opracowana przez Inżynierów kurtyna unosi się żeby osłonić pola uprawne w Węźle.



Szybkim krokiem przemierzali nagle opustoszałe ulice. Kilka przecznic dalej, gdy skracali sobie drogę przez mały plac targowy, usłyszeli krzyk. Pośrodku niewielkiego placyku grupka ludzi odzianych w mieszaninę strojów roboczych i fragmentów starych pancerzy rozłożyła wielki metalowy stojak, do którego przywiązanych było czworo ciał. Uwięzieni znajdowali się w takiej pozycji, że ich odsłonięte twarze skierowane były prosto w niebo. Wszyscy więźniowie byli zakrwawieni, ewidentnie niedawno ich bito. Trójka wisiała na stojaku bezwładnie, jeden z nich natomiast wił się i próbował uwolnić.
- Niech was Plaga zeżre! - głos był zdecydowanie kobiecy.
- Idźcie w Gehennę, psojeby! - próbująca się wyrwać kobieta zasypywała oprawców gradem przekleństw.
Potok wulgaryzmów urwał się, gdy jeden ze zbirów uderzył ją w twarz. Uderzona obwisła na metalowym rusztowaniu.
- Hoj! Nie piskaj ptaszyno. Gatruj siły. Niedługo posłuchamy jak śpiewasz. - uśmiechnął się paskudnie.

Doktor Kynes odezwał się cicho.
- Jeśli oni ich tak zostawią, to ci ludzie zginą. Kwas wypali im twarze, oczy, w końcu czaszki… straszna śmierć.
Zarządca Gilliam spojrzał na młodego rycerza i lekko się wzdrygnął.
-Każda śmierć jest straszna. I nieunikniona. Jest wśród nas trzech wojowników, panie. Ich jest co najmniej sześciu a w bramach mogą mieć jakieś czujki. Przed czarnym deszczem żaden patrol tu raczej nie przyjdzie. To nie nasza sprawa, nie mieszajmy się.

Będący najwidoczniej przywódcą, zbir dostrzegł grupkę przy bocznej uliczce.
-Hoi, wy tam! Brykać stąd, bo i was popieścimy! - krzyknął w stronę świty rycerza.
 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.
Prince_Iktorn jest offline