Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-10-2019, 19:00   #212
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Dot czekała aż mężczyźni przyniosą Hanę na suchy ląd.
- Prosze ją tu położyć- pokazała wybrane przez siebie miejsce, które miało zapewnić jej wygodę pracy. Gdy ciało Azjatki znalazłą się już koło niej Ruda poprawiła ułożenie ciała, tak aby móc przystąpić najpierw do przywrócenia drożności dróg oddechowych.
- Ty dmuchasz, ja pompuję?! - Spytał Baker z zaciętą miną, gotowy by pomóc Dot.
- Nie - Opowiedziała szybko rudowłosa i sama przystąpiła do wykonywania całego, niezbyt skomplikowanego, ale mogącego uratować komuś życie procesu.
Każde pojedyncze uciśnięcia klatki piersiowej zostało odliczone na głos. Tak jak i każdy wdech, Który wykonując miła nadzieję, że będzie ostatnim i Hana zaraz sama zacznie oddychać.
Pięć sekund pierwszej pomocy, masaż serca, wprowadzanie powietrza metodą usta-usta do płuc… Major czekał tuż obok, klęcząc przy Dorthy i Hanie, a Ryotaro chodził wokół całej trójki, zalewając się łzami i jedyną dłonią jaką miał, rwał sobie włosy na głowie… dziesięć sekund. Piętnaście, dwadzieścia… i pilotka zaczęła nagle kaszleć, wymiotować wodą, i drżeć na całym ciele. W końcu i półprzytomnie otworzyła oczy.
Dot odetchnęła głośno z ulgą.
- Proszę podać koc -zwróciła się do majora sprawdzając jednocześnie czy i co ma Hana połamane. Starała się być przy tym bardzo ostrożna i delikatna.
- Koc! - Major… zwrócił się ostro do Ryo, choć sam wstał, po czym poleciał truchtem do namiotu medycznego - No dawaj! - Ponaglił naukowca.

W tym czasie, przy obu kobietach znalazł się i van Straten, stojąc o kilka kroków od nich. Myśliwy chyba na wszelki wypadek czekał blisko, by w razie czego również jakoś pomóc… Dot zaś na pierwszych kilka chwil, metodą optyczno-dotykową, nie była w stanie dokładniej stwierdzić, czy Hana sobie coś połamała. W każdym bądź razie, nigdzie kości nie przebijały skóry, ani żadne członki nie wyglądały na dziwnie powykręcane.

Po kilku chwilach Ryo wracał z kocem, a Major… z noszami.
- Założysz jej i kołnierz? - Spytał Baker.
- Na wszelki wypadek- Lie pokiwała głową i wyciągnęła rękę, chyba po ów kołnierz.

Ostrożnie, bardzo ostrożnie przeniesiono Hanę do namiotu medycznego. Tam Dot rozebrała pacjentkę. Musiała użyć nożyczek by porozcinać ubranie inaczej mogłaby narobić więcej szkód.
A gdy Azjatka leżała golusieńka, jak ją Pan Bóg stworzył, pani botanik, pełniąca od tragicznej śmierci doktor Miles funkcję obozowego lekarza, zaczęłą sprawdzać obrażenia.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline