Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-08-2007, 13:45   #21
Midnight
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
O'Connor zaraz po wdrapaniu sie na poklad podszedl do kapitana i powiedziawszy mu cos ruszyl wraz z nim znikajac na schodach wiodacych do wnetrza statku. Wygladalo to conajmniej podejzanie. Wydrapaliscie sie jednak tuz po nim i powoli rozgladali po nowym "domie". Marynarze przygladali sie wam wymieniajac komentarze. Szczegolnym zainteresowaniem naturalnie objete zostaly kobiety lecz o dziwo nie bylo ono az tak... natarczywe. Najwyrazniej kobieta na statku nie byla dla nich az taka nowoscia jak sie wam uprzednio wydawalo. Pani bosman zostala przywitana okrzykami na co odpowiedziala usmiechem zadowolenia. Wydawlo sie ze wreszcie znalazla sie w domu lecz jej twarz wciaz pograzona byla w pewnej zadumie, a oczy caly czas wedrowaly tam gdzie zniknal jaj brat z rudzielcem.
Rainee przez chwile przygladala sie mlodemu Francisco. Mezczyzna wydawal sie jakby niemial pojecia gdzie lapki wsadzic. W koncu oparl sie o barierke i nonszalancko przygladal sie pracy Piratow. Musialo to zdenerwowac ktoregos z nich gdyz przechodzac kolo niego pchnal go delikatnie (co jednakze wygladalo jak zwyczajne potkniecie) tak ze szlachcic musial sie kurczowo przytrzymac jufersy kolo ktorych sie ustawil.
W miedzyczasie druga z kobiet, Laureen przechadzala sie pewnie po deskach pokladu. Zlosc wywolana wybuchem kapitana skierowanym w duzej mierz w jej strone wciaz w niej plonela. Mezczyzni odwracali glowy gdy przechodzila obok. Jeden z nich nawet powazyl sie na wymierzenie jej klapsa w tylek.... Nie dziwota.. Prosci ludzie o prostym podejsciu do spraw zycia...
Tristan byl jednak z waszej grupy osoba chyba najmniej zadowolona z przebiegu wypadkow. Wsciekle mierzyl wzrokiem kazdego z przechodzacych piratow. To w koncu wlasnie oni pladrowali jego ukochany kraj, gwalcili jego piekne mieszkanki, zabijali dzielnych jego obroncow. A teraz... Teraz on ma byc jednym z nich.. Piratem..


Kapitan wysluchal slow O'Connora caly czas delikatnie sie usmiechajac. Jego oczy jednak zapowiadaly klopoty dla nieokrzesanego rudzielca. Nie odpowiedzial on ani slowem na cala dluga przemowe mezczyzny. Stal tylko i patrzyl jak odchodzi. Na pokladzie natomiast nie bylo juz tak slodko. Siostra de Vagborna podeszla do niego natychmiast gdy ten wyszedl spod pokladu. Gniew wyzieal z kazdego jej ruchu. Piraci przerwali natychmiast swoje zajecia weszac zabawe. No co.. w koncu ktos osmielil sie zadrzec z kapitanem... Nich go Bog ma w opiece.
Dziewczyna stanela przed rudzielcem i chwyciwszy go za ramie powiedziala wscieklym glosem, ktory byl doskonale slyszalny przez innych.

- Pozwol ze pokaze ci twoje miejsce do sapnia.

Mezczyzna spojzal jej w oczy lecz jego wzrok szybko przeniusl sie na dlon ktora wlasnie wyjela zza plecow. Cieka strozka krwi splywala z jej wnetrza na lokiec. Usmiechnela sie i nim zdazyl jej przerwac zaglebila dlon w materi... Rozlegl sie jek bardzo podobny do tego jaki wydaje smiertelnie ugodzony czlowiek. Potezna sila wessala ich w siebie tak ze w jednej sekundzie znikneli z pola widzenia calej zalogi.

Glosy, mrok.... Rob slyszal juz nieraz o pasazu dlatego tez natychmiast zamknal oczy. Glosy... Wolaly go.. Brzmialy tak znajomo.. Czy to nie jego mistrz prosi aby spojzala na niego.. Nie.. to matka, tak.. Musi otworzyc oczy, musi... Uchwyt reki Elizabeth zelzal. Trzymala go juz tylko koniuszkami palcow. Slyszal smiech.. Potworny smiech zadowolenia i oczekiwania... Ktos tam cieszyl sie z jego przyszlej kleski.

Nagle wszystko sie skonczylo. Zostal wypluty i z obrzydliwym dzwiekiem polaczonym z tysiacem zawiedzionych glosow upadl na deski i zaczal wymiotowac. Krecilo mu sie w glowie, niewiedzila gdzie sie znajduje. Napewno nie na pokladzie.. Bylo tu za ciemno. Glowa lupala go jak diabli. Niemogl zebrac mysli.

- Na przyszlosc nie uzywaj swoich sztuczek na moim bracie Robie O'Connor. Nastepnym razem puszcze twoja reke i zostaniesz tam na zawsze. Ostrzegam cie.

Trzask drzwi. Odglos powoli oddalajacych sie krokow. Cholera jak ta glowa boli....



W chwile po niezwyklym zniknieciu pani bosman pojawila sie na deskach pokladu. Jakby nigdy nic wyszla po schodach i stanowczym glosem nakazala.

- Odplywamy!


Piraci zakrzykneli glosne

- Aj Aj Pani Bosman.

I zabrali sie do rozwijania zagli zgrabnie niczym malpki poruszajac sie na olinowaniach. Kobieta usmiechnela sie na ten widok i z tym samym usmiechem szczescia i zadowolenial odwrocila sie w strone Tristana.

- Przygoda sie zaczyna drogi de Beauharnais. Nie boisz sie aby?

I wybuchnawszy smiechem radosnego dziecka zaczela spiewac:

Świat mój pewnie najmniejszy,
świat mój pewnie największy.
Świat, co zmienił się w pożar,
biegnę ugasić w morzach,
biegnę ugasić w morzach.
W morze biegnę płonąca,
świat się we mnie zapalił,
biegnę naprzeciw fali.

Pierwsze morze dziecięce,
pełne łódek z papieru,
którym nie stało jeszcze
kapitanów, ni sterów.

Drugie morze zachłanne,
zatapia bez powodu.
Po trzecim mew gromady
wiodą statki do lądu.

A gdzie to siódme morze,
jaki jest za nim ląd?
Czy to daleko, czy to daleko,
czy to daleko stąd?
Czy to daleko, czy to daleko,
czy to daleko stąd?

Czwarte, tysiąc okrętów,
aż do nieba kołyszę.
Piąte, tysiące muszli
opowiada nam ciszę.

Nad brzegami szóstego
wielka burza dokoła.
Nad brzegami szóstego
stoję, stoję i wołam.

A gdzie to siódme morze,
jaki jest za nim ląd?
Czy to daleko, czy to daleko,
czy to daleko stąd?
Czy to daleko, czy to daleko,
czy to daleko stąd?

Zanim na moim niebie
wzejdzie słońce najczystsze,
morzu opowiem siebie,
morzu siebie wykrzyczę.

Biegnę do morza, biegnę,
a gdy morze dogonię,
to przed morzem uklęknę,
to się morzu pokłonię.

A gdzie to siódme morze,
jaki jest za nim ląd?
Czy to daleko, czy to daleko,
zzy to daleko stąd?
Czy to daleko, czy to daleko,
czy to daleko stąd?
Czy to daleko, czy to daleko,
czy to daleko stąd?
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline