Gert spojrzał z niedowierzanem na Malolma i przechylił lekko głowę, chowając fiolkę za pas w kieszonkę skórzaną, czy inne sakwy, czy pojemnika... jak zwał tak zwał.
- Lepiej wodą cisnąć, a broń błogosławioną mieć. Dzień nas nie zbawi, a świeże żarło będzie, bo mój łuk tu teraz bezużyteczny jest. - powiedział trzeźwo, choć miał wielką ochotę się lekko spić - To pustelnik to złota nie będzie chciał raczej, co najwyżej ziółek nazbieram i to mu się opchnie. Zresztą, serio chcecie teraz maszkarę atakować i broń marnować?