Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2019, 21:28   #27
PeeWee
 
PeeWee's Avatar
 
Reputacja: 1 PeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputację
Brody Mocy
Przygotowania do walki były dość krótkie. Rozpalono kilka ognisk wokół grobowca, namaszczono oręż świętą wodą, kilka flaszeczek skitrano, aby wykorzystać je jako pociski. Na podorędziu były jeszcze srebrne lusterka i woskowe zatyczki do uszu.
I to w sumie tyle.

Plan zaiste godny prawdziwych bohaterów.
- Mamy ogień, świętą wodę. Cóż może nam zagrozić?
Słowa Halvara wlały w serca wszystkich otuchę i odwagę, tak niezbędną w tego typu zadaniach.

Bohaterowie przygotowali broń, zaklęcia i ustawili się wokół grobowca. W napięciu i wielkim podnieceniu oczekiwali na pojawienie się mrocznej zjawy.

Tego jednak co nadeszło nie spodziewał się żaden z nich.

Ledwo słońce skryło się za horyzont, cmentarzysko ogarnęły nieziemskie wręcz ciemności. Rozpalone ogniska okazały się zbyt małe, zbyt liche, aby choćby w najdrobniejszym stopniu rozproszyć mrok, który zawładnął okolicą. Powietrze stało się zimne i lepkie. Silne porywy wiatru ze wschodu niosły ze sobą wyraźną woń zgnilizny i rozkładu.
Kompani spojrzeli po sobie, ale żaden z nich nie zdążył wypowiedzieć choćby słowa. Gdyż każdemu z nich szczęka opadła ze zdziwienia i przerażenia.

Potężny snop oślepiającego światła wystrzelił w niebo. I choć światło wszystkim kojarzyło się z ciepłem i bezpieczeństwem, to w bijącym z grobowca blasku było coś złowrogiego, zimnego, przerażającego i złego do szpiku kości.

Gdy oczy wszystkich przyzwyczaiły się do potężnej jasności, członkowie Bród Mocy dostrzegli kobiecą sylwetkę majaczącą we wnętrzu świetlistego snopu.
Wiatr przybrał na sile, a dłonie i wargi w momencie wszystkim posiniały.


- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa!
- mrożące krew w żyłach zawodzenie roztrzaskało w drobny mak panującą do tej pory cmentarną ciszę. Jej odłamki wbijały się boleśnie w uszy bohaterów, ale ich zapobiegliwość przyniosła pożądane efekty. Żaden z nich nie ucierpiał w skutek rozdzierającego duszę wycia banshee.
- Któóóóóż śmiaaaaaaaał? Któóóóóóóóóóóóóóóż! - zaszlochała zjawa - Koooooooomuuuuu życieeeeeee nieeeeeeeeeee miiiiiiiiiiiłłłeeeeeeeee!


Sathara
Żadnego bohaterstwa nie da się zaplanować, może się ono jedynie przytrafić - tak przynajmniej zwykł mawiać pewien mędrzec z dalekiego kraju słynącego z piwa i knedlików.
Nie pytajcie, co to knedliki. Opowiem o tym innym razem.
Ważne jest że bohaterstwo przydarzyło się Satharze.

Wahała się tylko chwilę. Bojowy okrzyk dzikuski rozniósł się gromkim echem po leśnych ostępach. Wraz za nim pomknął oszczep. Ostry, żelazny grot przeszył powietrze ze świstem. Chwilę później jeden z wilkołaków, stojący najbliżej uciekającej dziewczyny, zawył przeraźliwie z bólu i ku zaskoczeniu Sathary zwalił się na ziemię.

Jego kompanii dosłownie zastygli w miejscu. Dzikuska wyczuła ich strach. Powietrze dosłownie wypełniło się jego kwaśny, lepkim zapachem.
Dopiero teraz dziewczyna dostrzegła, że napastnicy nie byli żadnymi wilkołakami, a jedynie ludźmi, którzy mieli na sobie wilcze futra i maski.

Młoda dziewczyna, która jeszcze sekundę temu nie była pewna swego losu. Odetchnęła z ulgą i z uśmiechem na twarzy zaczęła biec w kierunku swej wybawczyni.

Sathara była nadal zaszokowana, gdy leśne echo przyniosło ze sobą wilcze zawodzenie. wycie nie pochodziło jednak od wilkołaczych przebierańców, ale o kogoś zupełnie innego. Kogoś skrytego w leśnym gąszczu. Kogoś niebezpiecznego i złego. Dzikuska nie miała, co do tego żadnych wątpliwości.

Młoda dziewczyna w tym czasie dobiegła do Sathary i złapała ją za rękę.
- Tędy - pisnęła i pomknęła przed siebie.
Zaszokowana dała się porwać nad wyraz silnej dziewczynie i przez ramię obserwowała tylko jak czterech mężczyzn w wilczych skórach pochyla się nad swym martwym kompanem.


***
Dziewczyny przebiegły przez las kilkanaście metrów, przeskakując nad połamanymi i powalonymi drzewami.
Satahara chciała o coś zapytać, zażądać wyjaśnień, ale młoda dziewczyna syknęła tylko groźnie.
- Cicho!
Zachowanie było to całkowicie niezrozumiałe i niezwykle niewdzięczne.
Dziewczyna pędziła przed siebie, nie zważając na protesty i szarpanie się dzikuski.
Za ich plecami po raz kolejny odezwał się zawodzący wściekle wilk.
- Szybko, to już niedaleko - rzuciła dziewczyna, oglądając się z lękiem za siebie.

W furiackim pędzie dziewczyny pokonały kolejne kilkadziesiąt metrów. Sathara dostrzegła przed sobą jakiś dziwny, niesamowicie jasny, świetlisty blask.
Nie było to żadną miarą ognisko, gdyż kolor światła był biały i niezwykle klarowny.

Młoda dziewczyna, a za nią dzikuska, przeskoczyła niewielki kamienny murek. Po kilku krokach Sathara zorientowała się, że znajdują się na cmentarzu. Stare, w większości poprzewracane nagrobki, wyglądały niczym pochylone płatki zwiędłych kwiatów.
Kilkanaście metrów przed nimi znajdował się wysoki grobowiec od którego bił świetlisty blask. Wokół niego zebrało się pięciu mężczyzn z bronią w ręku. Każdy z nich wyglądał na mocno przerażonego.
Wilcze zawodzenie dało się słyszeć po raz kolejny. tym razem wycie było niesamowicie głośne i bliskie. Sathara obejrzała się za siebie, bojąc się że goniący ich wilk jest tuż za ich plecami. Ku jej zaskoczeniu nie dostrzegł jednak nikogo.
 
__________________
>>> Wstań i walcz z Koronasocjalizmem <<<
Nie wierzę w ani jedno hasło na ich barykadach
Illuminati! You're never take control! You can take my heartbeat, but you can't break my soul!
PeeWee jest offline