Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-10-2019, 19:12   #127
Koime
 
Koime's Avatar
 
Reputacja: 1 Koime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputację
diota! Skończony idiota!”

Pomimo niewyobrażalnego bólu promieniującego z okaleczonej ręki, bólu jakiego dotąd nawet nie mógł sobie wyobrażać, Neffowi większe cierpienie zdawały się teraz sprawiać wyrzuty sumienia, wywołane jego głupotą i słabością.

”Cholerny, beznadziejny idiota!”

Powtarzał w myślach raz za razem, starając się skoncentrować jak najmocniej na swojej nowo zdobytej dyscyplinie, by tylko sprowadzić duszę Wiedźmy z powrotem do świata żywych.

Na próżno. Kobieta odeszła by móc stanąć przed obliczem Pana Kości, zaś na zimnej, brudnej podłodze spoczywało jedynie jej powykręcane, zmaltretowane ciało.

Wszystko co zrobił do tej pory wydawało mu się teraz być jedną, wielką serią pomyłek. Z wcześniejszego zachowania Zbereźnika mógł przecież wywnioskować, do czego mogło prowadzić ciągłe wystawienie przedmiotu na mroczną energię. O mały włos nie dał sobą zawładnąć, co byłoby katastrofalne dla reszty. Na samą myśl, że mógłby skierować Cieniasa i Mroczka przeciwko swoim przyjaciołom przechodził go dreszcz.

”Idiota...”

Najbardziej bolał go jednak jego ostatni błąd. Chciwie ograniczał użycie resztek mocy, na wypadek gdyby któreś z kompanów trzeba było sprowadzić z martwych. Gdyby wcześniej dotarło do niego, że kapłanka Kelemvora, wypełniwszy wolę swego boga nie będzie chciała zostać wskrzeszona, wykorzystałby ostatni zapas swych zdolności w walce z tym przeklętym potworem. Gdyby nie jego głupota ich dzielny towarzysz byłby teraz z nimi.

Wyczerpanym wzrokiem spojrzał na kikut swojej lewej ręki. Nadmiar użytej psionicznej energii zatrzymał upływ krwi.

”Przynajmniej się nie wykrwawię.”

To co mógł teraz zrobić, to chociaż przenieść Troę bliżej pozostałych. Próbował wsunąć ramiona pod kolana i plecy zmarłej, lecz brak dłoni wyjątkowo mu to utrudniał. Po kilku nieudanych podejściach wreszcie udało mu się podnieść ją z zimnej, twardej podłogi i skierować kroki w stronę reszty drużyny.
Gdy wreszcie udało mu się przenieść ciało kapłanki przed oblicze pozostałych, miał wrażenie, że jakikolwiek dodatkowy wysiłek zwali go z nóg. Widział jak dobiega do niego Dzierlatka, lecz zmęczenie sprawiało, że ledwo słyszał co mówiła. Czuł jak lecznicza energia przyzwana przez dziewczynę wypełnia jego ciało, lecz nie miał sił by powiedzieć, że inni bardziej potrzebowali teraz jej pomocy.

Odpoczynek musiał jednak poczekać, gdyż miał jeszcze jedną rzecz do zrobienia. Bez słowa odszedł od pozostałych i udał się na poszukiwanie odciętej kończyny. Dłoń znajdowała się dokładnie w tym samym miejscu, w którym miecz Puszki oddzielił ją od jego ręki.

Mistyk przyklęknął i wyjął z pochwy krótki miecz, wciąż jeszcze pokryty specjalną substancją, którą to właśnie Wiedźma użyczyła im do walki ze złem. Długą chwilę zajęło mu odrąbanie palca, na który założony był magiczny pierścień. Uznał to za niezwykłą ironię, że przedmiot, który miał za zadanie chronić jego umysł, o mało sam nie przejął nad nim kontroli. Gdy wreszcie zdołał uwolnić właściwy palec od dłoni, wyjął ze swej torby fiolkę ze święconą wodą, którą znalazł jeszcze w posiadłości Śnieżki i zębami wyjął korek. Sięgnął po jedną ze strzał, które również pokrył poświęconą mazią, nabił na grot odrąbany członek i włożył do butelki. Jeśli w artefakcie wciąż jeszcze pozostawała część mrocznej esencji, nie chciał by trafiła ona w niepowołane ręce. Gdy wreszcie skończył, powrócił do przyjaciół, by wspólnie mogli się naradzić, co zrobić dalej.

 

Ostatnio edytowane przez Koime : 29-10-2019 o 21:03.
Koime jest offline