Tommy odruchowo pochylił głowę i osłonił ją prawą ręką. Czuł jak pociski orzą jego zbroję. Skubaniec był dobry, trzeba mu to było oddać. Ale nie dość dobry. Gdy wylądował, Tommy wciąż schowany za samochodem i z lewą dłonią oparta na asfalcie, sięgnął po nową sztuczkę. Tym razem zamiast tradycyjnie więzić przeciwnika w powierzchni, na której stoi, postanowił zastosować na nim manewr przebijania opon. Ostre szpikulce wyłaniające się szybko z jezdni, ale rolę opon miały odegrać stopy tego gościa.
Potem, jeśli się uda, zaatakuje gradem pocisków motocyklistę, który zdążył wyhamować. Jeśli się nie uda, zrobi to samo, ale z tym skocznym.