Felix z nietęgą mina wszedł do wspólnej chaty. Przeprowadzenie kogoś przez las to jedno, ale utkniecie w siole oblezionym nieumarłymi to zupełnie co innego. I to za marne pare koron! - By jasny chuj to wszystko, Franz. Nie za te pieniądze... - Skomentował kręcąc głową. Wyciągnął zza pasa zatkniętą tam wcześniej kaczkę i podał Saxie. - Oskub to wypatrosze i przynajmniej zjemy coś dobrego zanim pomyśli się co dalej. - Uśmiechnął się do dziewczyny lekko ale na myśl zaraz nasunął mu się "ostatni posiłek", skutecznie ważąc nastrój.
Ze swojej strony Mayer przygotował większą miskę, która stała niedaleko paleniska i wydawała się idealna na przechowanie wnętrzności ptaków podczas pracy. Odruchowo sprawdził ostrość noża przesuwając palcem w poprzek ostrza i uśmiechnął się. Ostry jak zawsze. - Wybierz co lepsze lotki ze skrzydeł. Może dorobimy nowych strzał? - Zapytał już znacznie spokojniejszym tonem niż na początku. - Ja wybiore serduszka i wątróbki do polewki. Będzie dobrze. - Nie sprecyzował, czy to ostatnie miało odnosic się do jedzenia, czy ich kiepskiej sytuacji.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |