Wojownik z jednej strony miał ochotę trochę rozruszać kości, ale z drugiej coś mu mówiło, że niekoniecznie chce angażować się w walkę z tymi Fey. W końcu przecież zmierzali do fortu już opanowanego przez ich pobratymców. Może powinni dać im po prostu odejść i wzmocnić nową załogę Ristin? W razie czego, hobosom będzie trudniej ich wykurzyć. Z drugiej strony Mikelowi od jakiegoś czasu chodziła po głowie myśl, że być może mogliby znaleźć dla Pheandarczyków lepsze i bezpieczniejsze schronienie niż kompleks jaskiń po troglodytach. Możliwe, że będzie trzeba odzyskać twierdzę, a wtedy im mniej wrogów tym lepiej.
W czasie, kiedy zastanawiał się nad tym wszystkim, narzucał na siebie pancerz tak szybko, jak tylko byk w stanie. Starał się nie robić zbyt wiele hałasu. Fey na szczęście byli mocno zajęci, więc ewentualne niepożądane dziewki, ginęły w odgłosach walki. Kiedy skończył, skinął głową Kharrickowi i Hanowi, po czym zajął dogodna pozycję za drzewem, wzdłuż przewidywanej trasy intruzów.