Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-10-2019, 14:23   #4
Prince_Iktorn
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację
[justuj]Kerian trochę zszokowany całym zajściem, nie do takiego towarzystwa przywykł, sięgnął ręka po pistolet i odbezpieczył go będąc w pogotowiu. Zwrócił się do swojego orszaku: Panowie, Ci bandyci niechybnie zasługują na śmieci, ale nie tym razem… Zapamiętajcie tego większego, pomówimy się z nim później, a póki czas to dbajmy o własne bezpieczeństwo i idźmy do naszego celu. Trzymajcie broń w pogotowiu. Idźmy w szyku, osłońmy doktora. Tu może zaraz zacząć się jatka.
- Bandyci! – Zakrzyknął gromko – Jeśli nas zaatakujecie będzie sądzeni za zdradę cesarstwa! Nic nam do waszych ciemnych interesów. Jestem rycerzem w służbie jego wysokości Alexiusa!

Prowodyr zbirów na te słowa roześmiał się gromko.
- Hoj! Dobrze! Brykajcie szybko, bo deszczyk idzie!
Uderzona kobieta zdołała podnieść głowę. Zebrała siły na ostatni krzyk.
- Pomóżcie nam, rycerze Cesarza! Ci tutaj to bandyci, którym nie chcieliśmy płacić haraczu! Ja jestem z Gildii… - nie zdołała powiedzieć nic więcej, kolejny cios chyba pozbawił ją przytomności.
- Nie słyszałaś, druciaro? Nobili te sprawy nie interesują! - śmiech zbira niósł się po opustoszałym rynku, ale Kerian miał wrażenie, że za zamkniętymi okiennicami okolicznych domów są tacy, którzy słyszą.
- A tera wszystkie łachy bedom czaić, że Syndykat Sirocco nie daje się dymać! - zbir krzyczał głośno, słychać go było na całym rynku.
- Dymaj stąd, rycerzyku. - dodał ciszej.
- Panie, ci którzy napadli podczas zamieszek na sierociniec też wspominali coś o Sirocco. - szeptem odezwał się Kynes.

Kerian mocno zdenerwowany sytuacja zacząłcoś cicho mamrotać do swoich ludzi próbując ich rozstawiać, ale widząc, że jego podwładni niezbyt ogarnęli jego rozkazy westchnął zrezygnowany i nie wdając się w niepotrzebne gadki, nakazał osłonić się przed wzrokiem bandytów i podążyć w szyku do swojej rezydencji.

Na ten widok, bandziory kontynuowały swoją pracę i nie zaczepiali przybyszów.
Uchodzącą z placu świtę Sir Kriana Gilgara, Rycerza Poszukującego, ścigał okrutny śmiech.

Wędrówka po opustoszałych ulicach nie trwała długo. Kilka przecznic dalej dotarli do sektora posiadłości szlacheckich. Kerian zauważył, jak jego dwójka strażników wymienia spojrzenia. Przez całą drogę wszyscy milczeli.
Pierwsze krople Czarnego Deszczu spadły po przekroczeniu przez wędrowców bramy posiadłości Gilgarów. Po chwili, potoki kwasu spadały już z nieba, niczym ulewa a słychać było jedynie syk parującej substancji i okazjonalny skrzek jakiegoś zwierzęcia, które nie schowało się dostatecznie dobrze.


Samą posiadłość stanowiła willa w Terrańskim stylu, otoczona niewielkim ogrodem i wysokim murem z czujnikami i posterunkami straży. Świtę Keriana wprowadzono do holu, gdzie czekał na nich gospodarz domu, baron Tiberias Gilgar.
Na widok wchodzących, jego twarz rozjaśnił uśmiech. Zauważył milczące i zachmurzone twarze.
- Witaj Kerianie. Czy wszystko w porządku? Jak minęła podróż?
[/justuj]
 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.

Ostatnio edytowane przez Prince_Iktorn : 31-10-2019 o 14:25.
Prince_Iktorn jest offline