-Zamknij japę, bo mi łeb napierdala!- wrzeszczał Snorri w kierunku okna i karczmarza. Nie kłamał, serio go bolała po upadku z dachu. Liczył jednak, że parę piwek i dobrze przespana noc załatwi sprawę
- taa... raczej tak- rzucił w kierunku Bladina. Odwiesił topór do swego chwytaka, otrzepał ręce i pochylił się nad Markusem chcąc zarzucić go sobie na ramię i pójść tam gdzie towarzysz uznaje, że będzie cicho.