Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-10-2019, 17:11   #130
Jaracz
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
elaios ocknął pod czyimś dotykiem. Zdezorientowany zaczął się rozglądać po pobojowisku. Gwałtownym ruchem sięgnął do pasa po nóż i natychmiast tego pożałował. Rwący ból, zmęczenie, pieczenie... wszystko naraz odezwało się w jego ciele domagając się niepodzielnej uwagi. Jęknął i przetoczył się przez czyjeś szczątki i popiół. Dopiero po chwili zebrał na tyle dużo sił, by usiąść. Powoli... oszczędnie.

To nie była potyczka godna epickiej pieśni. Walka trwała tak krótko. Tak niewiele było do pamiętania. Ledwo wbiegł do kręgu... ledwo łomem próbował naruszyć kamienie, a już leżał na ziemi i tracił przytomność. Diabelstwo nie mogło być dumne ze swojego udziału. Mimo to wygrali. Zwyciężyli monstrum, które zostało najwyraźniej odesłane, gdyż nigdzie nie mógł dostrzec roślinnego cielska. Zwyciężyli... lecz nie bez strat.

Troa. Była wieszczką. Czy wiedziała że tu umrze? Nie... gdyby wiedziała to by im nie towarzyszyła. Nie udzieliłaby im wsparcia - tak duchowego, jak i magicznego. Nie odparłaby nienaturalnego strachu, jakim potwór próbował ich obezwładnić. Jej niewiedza była błogosławieństwem.

Mukale. Nie widział nigdzie jego ciała, ale nie miał wątpliwości. Bez trudu potrafił sobie wyobrazić jak dziki wojownik podąża za odsyłanym monstrum, by je zabić. Ileż przez niego było problemów... tyle samo ile otuchy wlał w serce szlachcica. Dzięki niemu oraz dzięki całemu nieporozumieniu z plemieniem i wodzem, przez moment czuł się lepiej niż przez całe swoje życie. Diabelstwo miało nadzieję, że wojownik odnalazł drogę do domu... lub chwalebną śmierć, której szukał.

Astine. Łowczyni, która chciała jedynie powrócić do swego domu. Jej śmierć była najgorsza. Na samą myśl, w oku Pelaiosa zakręciła się łza. Dziewczyna nawet nie uczestniczyła w walce... mimo to zapłaciła ostateczną cenę za ich zwycięstwo.

Czując kolejne fale zmęczenia, bólu oraz uczucie beznadziejności, szlachcic złapał się za głowę i przesunął drugą ręką po pyle szukając podparcia. Zdziwiony zacisnął dłoń na jakimś przedmiocie. Medalion. Natychmiast skojarzył symbol.

– To... co teraz? – zapytała Cely.

To było dobre pytanie. Co teraz? Zwyciężyli. Wykonał zadanie. W dłoni trzymał trop drugiego. Rozejrzy się po pomieszczeniu. Jeden z tych kultystów to pewnie chłopak którego szukał. Wróci do miasta. Odbierze pieniądze. Utrzyma reputację. Upije się. Zapomni...

Raz jeszcze spojrzał na medalion. To nie był koniec. Przeklnął poczucie obowiązku i sumienie. Syknął pod nosem i podniósł się z trudem. Podszedł do towarzyszy.
 

Ostatnio edytowane przez Jaracz : 31-10-2019 o 17:14.
Jaracz jest offline