Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-11-2019, 16:53   #22
Feniu
 
Reputacja: 1 Feniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputację
Wstępniak


Hubert obserwował wejście Haralda - rycerza któremu nie raz już składano propozycję przystąpienia do bractwa. Nie znał go osobiście. Nigdy nie zamienił z nim nawet słowa, ale teraz słuchał co opat miał do powiedzenia. W głosie wciąż miał słowa brata Marcusa “ - i ty z nimi pójdziesz Hubercie”, z jednej strony ciesząc się, że znów zażyje wolności jaką jest wędrówka, z drugiej strony to teraz tutaj był jego dom - Twierdza Czarnego Kruka. Był już na ukończeniu zdobywania umiejętności bycia akolitą zakonu, przeczuwał że TA WYPRAWA pozwoli mu się stać lepszym, aż stanie się pełnoprawnym kapłanem.

- Bracia i siostry. Nie jest zemstą przebaczenie i modlitwa za bluźniercę. Słusznej zemsty dokonuje się z trudnością i powoli. Wielkim kosztem odparliśmy ostatni atak. Dziś wiemy, że był to tylko incydent. Wiemy też więcej o tym, kto ataku dokonał. - wybrzmiewały słowa … -Niniejszym ogłaszam, że zaniesiemy mu adekwatną zemstę. Jego leże to ruiny twierdzy Vanhalden. Poślemy tam dziesiątkę.

Wszystko potoczyło się szybko, może z jednej strony dobrze, brak było czasu na wątpliwości czy sobie poradzi. Ledwo rada rozpoczęła swoje obrady, to już je zakończyła, a on wraz z Leonem, Haraldem i Marucsem szli w kierunku namiotu.

W namiocie sporo było ludzi, niektórych znał z widzenia inni chyba niedawno przybyli do Siegfriedhof. Uwagę Huberta wzbudził elf, też miał wziąć udział w wyprawie. Akolita nic nie jadł nic nie pił. Siedział tylko cichcem na wąskiej ławie i słuchał, sam nie miał w zwyczaju odzywać się niepytany, ot takie przyzwyczajenia z młodości.

Marcus wychodząc z namiotu skinął na Huberta, a gdy znaleźli się już na zewnątrz gdzie wiejący wiatr i padający deszcz wraz ze śniegiem sprawił że musiał dobrze wsłuchiwać się w słowa brata, przekaz jednak był krótki - Dla ciebie mam zadanie - rzekł Marcus - przygotujesz pakunki na wyprawę i objuczysz nimi zwierzęta - po tych słowach w ciszy wrócili do twierdzy, Marcus do swej celi, a Hubert zabrał się za pakowanie, a w jukach znalazły się najważniejsze jego zdaniem przedmioty potrzebne do takiej misji, wyprawy, tego czegoś … a było tam można znaleźć między innymi linę, więcej niż parę śpiworów, duży namiot, oraz kilka najpotrzebniejszych rzeczy do rzucania czarów nie zapominając o kołkach i wodzie święconej oraz kadzidle. Wszystkie te potrzebne rzeczy rozłożył pomiędzy dwa muły i dwa konie juczne.

Noc była długa, zmęczony pakowaniem Hubert zasnął na dwie godziny przed świtem w swojej celi którą dzielił wraz z dwojgiem akolitów, by o świcie spakować tylko żywność i świeżą wodę i wyprowadzić juczne zwierzęta na skraj rynku. Pogoda była lepsza, przynajmniej na razie nie padało.

Niewysoki i szczupły dość dwudziestolatek stał pilnując przygotowanych do wyprawy zwierząt, mając nadzieję, że swoje wszystkie rzeczy też spakował. Dotknął wisiora - czarnej róży wiszącej na rzemieniu - czas ruszać - rzekł do siebie.
 

Ostatnio edytowane przez Feniu : 02-11-2019 o 22:46.
Feniu jest offline