Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-11-2019, 22:23   #137
8art
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
21 Brauzeit 2518 KI, dom zgromadzeń

Przemytnik skrobał dalej patyk pogrążając się w myślach. Sytuacja w Herrendorfie nie napawała optymizmem, ale stary traper jakoś nie do końca wierzył opowieściom miejscowych. Fakt, nigdy nie stanął twarzą w twarz z nieumarłym, ale zdążył się w życiu nasłuchać opowieści ludzi nieskorych do fałszu, a uczonych bardziej niźli chłopi z opuszczonej przez bogów wioski. Zdołał wywnioskować z tychże, iż nieumarli nie dysponowali intelektem większym niż za życia, więc sądząc po miejscowych, truposze jakie z nich powstawał musiał być głupsze niżli wspomniane kozy, więc nie skore do zasadzania pułapek i zapędzania uciekinierów na powrót do wsi, bo przecie jeśli kto głupi jak koza był, to i skomplikowanych gambitów niezdolny, więc tę opowieść można było włożyć między ludowe klechdy napędzane strachem. Zresztą jak miejscowy kapłan wysłał listy? Przecie nie wykrzyczał ich w powietrze i ktoś je dosłyszał w Remer, tylko młodego Odo posłał na koniu. Chłopi, jak to chłopi się po prostu bali. Nie zmieniało to faktu, że Franz wierzył, że nocami pod mury mogą podchodzić powstali z grobów martwi.

Nie wierzył też w to jakoby zjedzony wąż pokąsał kogo od środka do okrutnej śmierci przywodząc. Toż kmieć musiał gada wpierw pogryźć, bo w całości nie połknął, a powszechnie wiadomym było, że wapory ludzkie wszelakie jadło w gówno obracały, a gówna co gryzło, to jeszcze nikt w Imperium nie widział. Bujda to słowem być musiała, a kmiotki pewno tylko łakomie na kaczkę spozierały i apetyt Remerczykom odebrać chciały.

Mimo celnych spostrzeżeń sprawa i tak nie była kolorowa. Przecie czarodzieje, albo czciciele Morra nie zjawili by się tu bez powodu, a też pewnikiem nie skłoniło by ich do tego kilku nieumarłych. Tak czy owak, traper wolał się trzymać od spraw czarodziejów z daleka. Mógł zostać we wsi kilka dni w oczekiwaniu na magiczke. Mauer znał sędziegu Brunsteina na tyle, że wolał go ukontentować wracając do Remer ze szlachcianką, ale nie miał zamiaru zostać tu przesadnie długo.

- Obaczym co będzie. Nie wiem jak kompania, ale ja, jeśli pani Lautermann zechce zostać tu na dłużej, wracam do Remer, nic tu po mnie.

Wyczuwam paszkwil na jedzacych mieso. Jako milosnik stekow poczulem sie bardzo obrazony ta mierna weganska nagonka

 
8art jest offline