Konrad kompletnie nic nie rozumiał. Czy cyferki, które migały na ekranie, były jakimś rodzajem hipozy, której został poddany?
- Niebieski ptak nadlatuje... Gniazdo na wzgórzu. Potwierdź – rzekł do siebie, jakby próbując potwierdzić, że to, co przed chwilą ujrzał nie było tylko zjawą.
Z jakby sennego marazmu wyrwał go wrzask Mikołaja.
- Spakojna, mistrzu, spakojna. My tu nie wrogowie, tylko wspólnicy. Musimy się z tobą rozmówić. Interesy mamy. O!
Oczywiście, chłopak miał prawo być wściekły, jednak Konrad przypuszczał, że jego wrzaski były tylko odruchowe i wkrótce miał dać się udobruchać. W ogóle, co to był za wkręt z kablami zwisającymi z jego ręki?
__________________ Evil never sleeps, it power naps! |