Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-11-2019, 08:01   #7
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację


Siedzieli w milczeniu nad śniadaniem. Wojtek przygotował zapiekankę, której nikt nie mógł ruszyć. Maksim chodził niespokojnie z kąta w kąt. Męczył go wyrzut sumienia za przyjemność tego ranka. Przyjemność, z której korzystał bez otwierania oczu. Teraz zaciskał pięści i szczękę. Kręcił głową w niedowierzaniu. Ale nic już nie mówił.
Wojtek wysłuchał opowieści z ciekawością. Opowieść o przekazie ze snu podsumował krótkim, acz dobitnym przekleństwem. Teraz milczeli.

Żeńka obserwowała ukradkiem Smoka. Martwiła się już wszystkim. Nawet jego nietypową reakcją. Odgarnęła włosy za ucho drżącą dłonią. W myślach przerabiała tysiące planów: wyprawa do Smoka, rozmowa z Minotaurem, wezwanie totemów, ujawnienie się i wyprawa do Włoch. Wyjazd do Japonii i kolejna prowokacja na mapie świata. Wszystko to krążyło wokół jednego, niezmiennego argumentu: Zaar nie żył.

Westchnęła głośno przerywając ciszę.
- Nie wiem co dalej - przyznała się na głos.
- Jedziemy do Polski - odpowiedział Wojtek bez zawahania. - To oczywiste. Zaatakowali Tubylców Betonu. Masowo. To oznacza, że mają dostęp do ich danych. Danych kontaktowych. Zlokalizują inne caerny. Zaczną je atakować. Jeżeli są na tyle mocni, żeby we Włoszech strzelać się na ulicy z mafią, to nie zatrzymają się. Nie spoczną na laurach. Szmaragdowy Dwór upadł, a to znaczy, że w Azji robili czystkę na potęgę. Czarny musi ich wpuścić w maliny. Nasłać na Rosję i Zakon. Na Pentex. I obmyśleć kontrę. Jeżeli to nie pomoże, to będziemy musieli przenieść linię obrony do Ameryk.
Wstał i wyjął telefon komórkowy. Z impetem rzucił nim o podłogę i rozdeptał.
- Jeżeli to wszystko prawda, to Tkaczka oszalała. Zniknęła równowaga między triadą. Apokalipsa się zaczęła z zupełnie innej strony niż myśleliśmy.

- Próbowałam nasłać Rosję na nich. Nic się nie stało. Zakon zapewne dogadał się z Shinzou. To logiczne biorąc pod uwagę, że jego szefowie hobbystycznie wyrugowali garou z Europy. Sam widziałeś w Stanach, że byli gotowi wywalić połowę rady Pentexu. Oni już Pentex zinfiltrowali. Wszystkie dane mieli od krewniaczki, Zośki. Jeśli wybijali garou na ulicach, nie doszli do caernów. Jak mieli by to zrobić? Informacji na temat caernow nie zapisuje się na kompach czy ulubionych lokacjach google maps.

Wojtek westchnął ciężko, niczym nauczyciel, który próbuje wytłumaczyć coś niesfornej uczennicy, a ta zdaje się impregnowana na wiedzę.
- Kontakty. Kontakty kontaktów. Słyszałaś o czymś takim jak Prism? Globalny system infiltracji telefonów. Potęzny komputer może szybko przeanalizować kto był na liście kontaktów choćby Zaara. Zestawi je. Co jeżeli ta sama osoba była na liście kontaktów kogoś we Włoszech? Albo w Londynie? Trzy teoretycznie niepowiązane osoby kontaktują się z czwartą. Dla mnie brzmi jak przesłanka. I dalej namierzanie. Satelity, kamery…
Zamilkł orientując się jak podłą wizję świata zakreślił.
- No. - pokiwała głową Żenia całkowicie zrezygnowana i pozbawiona jakiejkolwiek woli walki. - To by było na tyle. Coś jeszcze?
- Wracamy do Czarnego. Nic nie jest stracone, póki żyje choć jeden garou. - Kontynuował Ronin. Tak pełen woli walki o tych, którzy wygnali go ze swego kręgu.
- A co z nie-garou? - wtrącił Dragan - Jak z nimi? I… czy skoro nagle Tkaczka staje się wrogiem, to czy Wampiry i Tancerze Czarnych Spiral nie są teraz po tej samej stronie co my?
- Dla Shinzou nie ma znaczenia czy garou czy inni. - Żenia wzruszyła ramionami bez przekonania - Trzeba by zabrać Michaiła i resztę jego ludzi. Może przez niego skontaktować z pozostałymi. Nie wiem czy są czy nie. Zakon skorumpowany z Shinzou raczej średnio brzmi jak bratnia dusza. - Żenia bawiła się niemrawo końcówkami włosów.
Zaar nadal nie żył… nic się nie zmieniło.

- No dobrze. Pojadę po Michaiła. Przekonam go, żeby ruszył z nami do caernu Słońca. Chociaż… on chyba jest związany z tą okolicą. Tak przynajmniej myślę o niedźwiedziach. - Powiedział Ronin.
- Bez sensu byłoby gdyby zostawał tutaj sam. To będzie jednak jego decyzja. - Żenia pokiwała głową - My zaczniemy się pakować…


***


Spakowali się szybko. Ronin wrócił późnym popołudniem. Słońce chyliło się już ku zachodowi. Nie wracał sam. Wraz z nim szedł Michaił i dwie inne osoby. Wszyscy w grubych i zimowych ubraniach. Okazało się, że była to córka Michaiła. Miała około pięćdziesiątki. Na imię było jej Lena. Trzecim podróżnym był młody mężczyzna, który wzrostem dorównywał Draganowi. Miał na imię Tibor. Był nieco za młody na partnera Leny, ale nikt nie miał ochoty dociekać skąd się wziął. Musieli wyruszać możliwie szybko.

Żenia jakoś odłączyła swoje ciągoty przywódcze i całkowicie zdała się na Dragana i Ronina. Miała kompletną pustkę w głowie. I nawet Nahajka nie odpowiadała na dudniące w uszach słowa Czarnego.
Zaar nie żyje.


***


Po dwóch nocach byli w Polsce. Czarny objawił się we śnie podajac namiar na miejsce spotkania. Okazało się, że ich nową bazą wypadową był siedemnastowieczny pałac właścicieli ziemskich. Teraz odnowiony i przerobiony na hotel. Ponieważ zawsze był uznawany za luksusowy, to nikt z lokalnych mieszkańców go nie odwiedzał. Było tam też dość pokojów, żeby pomieścić gości z różnych stron świata.

Czarny wyglądał dużo lepiej. Nie miał śladów poparzeń. Siniak na twarzy był ledwie widoczny. Czarny dyskutował z Haradem w przedsionku, lecz gdy zobaczył Żenię natychmiast przestał i ruszył w stronę przybyłych. Nic nie powiedział, złapał ją i objął.

Żenia trzymała się jako tako do tej chwili. Gest Czarnego zaskoczył ją i z głośnym westchnieniem dziewczyna rozpłakała się. Schowała mokrą od łez twarz na piersi Alfy. Gdzieś z tyłu głowy pojawiła się pewność, że Czarny wie o niej i Zaarze. I że mu to nie robi różnicy. Nieoficjalnie i szczególnie nie teraz.
Chwilę trwało nim zdołała się opanować. Potem ustąpiła miejsca dla ghurali i pozwoliła Michaiłowi dokonać prezentacji. Jej spojrzenie prześlizgneło się jedynie po Haradzie.

Harad był wspomnieniem tamtego wojownika, którego pamiętała. Zdawał się postarzeć o kilka lat od ich ostatniego spotkania. Skinął głową na powitanie “zdrajczyni”. Chyba Czarny go jakoś przygotował. Albo przyparci do muru chwytali się wszelkich środków.

Prezentacja ograniczyła się do minimum. Zima towarzyszył im w spacerze po hotelu. Weszli do pomieszczenia, które zostało zaadoptowane pod kątem szkoleń. Długi stół i kilkanaście krzeseł. Nadszedł czas na naradę wojenną. Na miejscu czekali Gustaw i Michał. Poza tym był też ten hindus, który dostał jakąś rolę w caernie, ale pamięć Żenii nie potrafiła się tam przebić w tej chwili.

Chłopcy spojrzeli na siebie ze zdziwieniem. Michał wstał i ruszył w stronę Żenii. Gustaw przywalił mu w ramię z pięści i krzyknął:
- Wiedziałem, że to pic na wodę!
- Tucholaki! - Żenia ruszyła w stronę swoich misiaków wyciągając do nich ramiona. Nie zdawała sobie sprawy jak za nimi tęskniła. Wskoczyła w ramiona Michała nim ten zdążył zareagować. Oplotła go nogami i przytuliła ciasno, łkając cicho w jego mocarny kark.
Nie mogła jednak się spokojnie wypłakać. Poczuła jak swoją klatką z tyłu naparł na nią Gustaw obejmując ich oboje z Michałem. Objęła go ramieniem wygiętym pod dziwnym kątem. Ściśnięta niczym kanapka próbowała spokojnie płakać, ale Michał powiedział tylko:
- Nie rycz. Nic nie zmienisz łzami. Trza działać.
Odsunął się nieco po tych słowach, a dziewczyna z radością poczuła powietrze w płucach. Dragan prawie wbiegł między nich jakby bojąc się, że wycisną z dziewczyny ich dziecko.

- Chłopaki - mruknęła Żenia, uspokajając Dragana wzrokiem. Zsunęła się z Michała i przyciągnęła obydwu ponownie blisko do siebie - Muszę wam coś powiedzieć.
Zaczynając od Gucia tym razem szepnęła każdemu do ucha o fasoli. Nie chciała tego przed nimi ukrywać.

Oczy blondyna rozchyliły się jak spodki. Wyraźnie nie mógł uwierzyć. Skwitował całą sytuację niemalże poetyckim stwierdzeniem:
- Pierdolisz...
Michał zaś nie odpowiedział nic. Daleko było mu do wylewności kolegi. Uśmiechnął się krzywo i z wielką dozą szczerości powiedział:
- Gratuluję - po tym znów ją uściskał, choć nieporównywalnie bardziej delikatnie.
- No, właśnie, tego ten… też gratuluję - powiedział Gustaw.
- Dzięki - Żenia wtuliła się raz jeszcze w Gutka i Michała po czym zatonęła w opiekuńczych ramionach Szklanego Smoka. Popatrzyła wyczekująco to na niego, to na chłopaków jakby oczekiwała, że dopełnią gratulacji i z nim.
Kolejny raz Michał okazał się bardziej rozgarnięty. Podszedł, położył lewą dłoń na ramieniu Dragana i wyciągnął prawą dłoń:
- Gratuluje, udało ci się usidlić najbardziej nieobliczalną dziewczynę jaką poznałem.
Maksim nie puszczając Żenii uścisnął wyciągniętą dłoń. Odpowiedział uśmiechem.
Gustaw zaś długim zaczepnym prostym szturchnął ramie białowłosego.
- Opiekuj się nią, jasne? I małym.
Maksim zmierzył go groźnie wzrokiem, jakby chcąc nieco mniej przyjaźnie wyprowadzić cios w Gustawa. Żenia pogładziła lekko jego plecy w uspokojającym geście. Dragan uśmiechnął się jednak tylko i powiedział:
- Jasne - po czym odwrócił się do Michała i powiedział: - dziękuję.

W tym czasie na honorowym miejscu stanął Czarny.
- Cieszę się, że jesteście. Niestety oberwaliśmy dość mocno. Myślę o Garou w Europie. Ale z każdym kolejnym atakiem jesteśmy lepiej przygotowani.

Wrona spojrzała po sali.
Były kolejne ataki?
Zapadła się w sobie. Czekała na dalsze słowa Alfy niepewna czy chce usłyszeć co dalej.
- Kolejnym celem były Srebrne Szpony. Wiemy, że większość ich kręgów przestała istnieć. Niestety - Czarny się skrzywił. Chyba miał żal do Harada za postępowanie jego plemienia.
- Dużo lepiej poradzili sobie w kotle bałkańskim. Tam od stu lat nie było pokoju, więc Panowie Cieni i Czarne Furrie nie dali się zaskoczyć. W skandynawii Pomioty też nie sprzedały swojej krwi. Mamy dwa duże caerny, które się wybroniły. Z Wielkiej Brytanii będziemy ściągać Fianna. Większość przeżyła, ale stracili miejsce mocy. Póki co ataki występują tylko w europie. W azji ustały. Wiemy, że Boli Zouhisze zginęli, lub dołączyli do wroga. Czekamy też na wsparcie ze Stanów.
- Kiedy się go spodziewacie? - zapytał Dragan.
- W każdej chwili - odpowiedział Czarny. Potem nastała chwila ciszy.
- Co z pozostałymi zmiennokształtnymi w Europie?
- Próbuję nawiązać kontakt. Najbliżej nam do Torunia i szczurołaków. Wysłałem duchy do Kruków. Smoki prawdopodobnie rzuciły się do samodzielnego szturmu na Shinzou, który został spacyfikowany. Nie mam informacji od Kotołaków. A co najgorsze… Pajęczarki. One są zwiazane z Tkaczką. Możemy spodziewać się ataku z ich strony. Tak przypuszczam.
- Toruń możemy ogarnąć chociaż tam ciągle jest Inkwizycja. Nie wiadomo czy nie zawarli paktu z Shinzou.
- Pakty z Shinzou są wyjątkowo jednostronne - powiedział Czarny - dowiedziałem się na przykład, że nasi agresorzy atakują w Rosji placówki Zakonu. Sojusz może i zawarli, bo potrzebowali czasu. Prawdopodobnie na infiltrację. A co do Inkwizycji, cóż Timea była tak dobra, że zostawiła na jednym z komputerów namiary na - wykonał gest cudzysłowiu dwoma palcami obu rąk w powietrzu - “naszą” bezpieczną placówkę w Toruniu. Spodziewamy się starcia lada chwila. Da nam to pogląd na sytuację. Jeżeli to naprawdę pomioty Tkaczki, to zaatakują Inkwizycję jako sługi celestiali. Da nam to też informacje o ich sile.

- Wiadomo skąd pochodzą ataki? Skąd napływają ich zasoby? - dopytała Wrona szukając wzrokiem Wojtka.
- Teoretycznie. Oddziały zrzucają z pojazdów podobnych do helikopterów. Myślę, że posiadają jakąś bazę w Europie, której jeszcze nie zlokalizowaliśmy. Ale zlokalizowaliśmy jego.
Czarny rzucił na biurko teczkę z napisem Adam Williams.
- Wczoraj był w Berlinie. Wylatywał do Helsinek. Dziś poleci znów do Niemiec. Do Monachium.
Czarny potarł zarost.

- Co do grupy uderzeniowej, to wszystkie ataki biegną tak samo. Najpierw następuje utwardzanie rękawicy, tak, że nawet szamanom trudno się przebić do penumbry. Mają srebrną amunicję. Działają jakby mieli jeden umysł. Taka świadomość roju. Składy są zawsze wielokrotnością sześciu. Atakom przewodzi istota mianująca się Raidenem. Jak ten z Mortal Kombat.
- Jeden z siedmiu czarnych kami. Siedmiu demonów okrutnej śmierci. Wedle wierzeń japońskich - wtrącił Hatim, który do tej pory się nie odezwał. - Nie dziwi, że Raiden odpowiadał za śmierci od pioruna i przez porażenie prądem.
- Pentex ma takich. Elektryków. Pamiętacie, chłopaki? - mruknęła Żenia krzywiąc się bo wspomnienie przyniosło obraz Zaara. Spojrzała na Czarnego.
- Taak… to kolejna rzecz jakiej się obawiam. Wiemy, że w Japonii przejęli człowieka Pentexu odpowiedzialnego za badania nad Fomorami. I… w samej instytucji zrobili miotłę wśród wilkołaków.
Żenia pokiwała głową, choć nadal miała w niej w zasadzie białą kartkę zamiast mapy opcji.
Gdzie się nie obracali, Shinzou już tam było pierdyliard kroków przed nimi.
Znowu zalała ją fala zniechęcenia.
Mogli zostać w chatce…
- Szukam ochotników na ściągnięcie Williamsa. I na wyprawę do Torunia - Alfa wyrwał ją z zamyślenia.

Role szybko się podzieliły. Wróg Żmija wraz z watahą miał ruszyć do Niemiec. Niedawno pomagał wyciągnąć Marka z tamtego kraju. Michał z kolei miał za sobą kilka tygodni obserwacji Torunia. Był więc naturalnym wyborem. Grupa Żenii pozostała bez przydziału.

Gdy narada się skończyła Czarny powiedział tylko:
- Żeniu, proszę zostań. Mamy jeszcze coś do omówienia.

Wszyscy wyszli, tylko Maksim stał w drzwiach jakby czekając, aż Czarny doda: „oczywiście ty też zostań”. Nic takiego nie padło z jego ust. Zamiast tego mierzył przez chwilę Maksima kamiennym spojrzeniem. Żenia skinęła głową na znak, że jest ok i w końcu siwowłosy smok wyszedł zamykając drzwi.

Alfa przesunął się bliżej siedzącej dziewczyny. Przysiadł na stole kawałek od Żenii. Podał jej wodę w małej szklanej butelce.

- Pentex nadal nie wie o śmierci Mike’a. Ale zwolnili go. Nie mam tam wiarygodnego źródła, ale istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że Marek zebrał wokół siebie Tancerzy Czarnej Spirali z firmy. Wyczuł pismo nosem i ruszył do innych Spiral. Spróbuję go ściągnąć na wiec. Liderzy różnych plemion są w drodze do caernu Słońca.
Antek mówił spokojnie. Nie tak jak wtedy we śnie. Teraz odzyskiwał kontrolę, choć nadal nie było wielkich nadzieji.

- Do Berlina poślij też Wojtka. Może pomóc w pacyfikacji Williamsa. - zasugerowała Czarnemu. Zwolnili Mike’a. Czyli w firmie też pozbywają się wilkołaków bo teraz stały się słabym ogniwem. Tylko to zwolnienie brzmi dziwnie. Firma rzadko tak po prostu zwalniała szychy pokroju Smoczego Gniewu. - No to nie mam dojść do broni. - rzuciła jakby na głos kontynuując ciąg rozmyślań. W zasadzie nie miała nic. Żadnych zasobów ani kontaktów. To co miała zostało albo obrócone w proch albo nie żyło albo czekało na odstrzelenie. Dziwiła się Czarnemu, który pytał ją o broń. Wszystko co miała zbudowała wokół Czarnego. Teraz to obróciło się w perzynę.
Czarnym Spiralom nie miała do zaoferowania nic co mogłoby ich zainteresować.
Tak samo jak i krewniakom. Dla tych ostatnich jakakolwiek współpraca z garou w obecnej sytuacji oznaczała praktycznie wyrok śmierci. Garou nie byli w stanie obronić się sami nie mówiąc o krewniakach. - Chyba, że bratva, ale im nie mam nic do zaoferowania prócz mrzonek. Coś jest też na Kazachstanie. CIA się tym interesuje. Michaił miał dopytać duchów. Ja chyba bym ruszyła do Włoch. Zebrać to co zostało z krewniaków. A co mówią totemy?

- W Pentexie zwolnienia były masowe. Myślę, że wypieprzyli wszystkie Spirale. Niejaki Francisco zginął. Też był w radzie nadzorczej. I prawdopodobnie był wilkołakiem. Myślę, że Shinzou gdy weszło do Pentexu to zaczęło oczyszczać jego struktury. Choć sam Pentex nadal działa. Wydaje się, że sprawnie.
Powiedział sięgając po butelkę z wodą gazowaną.
- Skóry z Włoch już jadą. Jeżeli chcesz tam jechać, to dobrze. Dobrym pomysłem może być poskładanie tego co zostało z Sycylijczyków. Za dwa dni będzie tu wsparcie z USA. Za trzy dni chciałbym uderzyć z kontrofensywą. A duchy… cóż…

Wziął łyka z butelki.
- Pewien drobny duch zyskał znacząco na sile. Maszyna. W ciągu kilku lat awansował w hierarchii. Od miesiąca jest celestialem. Takie rzeczy nie mają normalnie miejsca. Myślę, że Maszyna może być ucieleśnieniem Tkaczki. Totemy zdają się bać Maszyny. Do tego tysiące pająków wzorca atakuje bez powodu wszystkich w umbrze. Plan z uwolnieniem Żmija nagle wydaje się całkiem potrzebny.

- Co to znaczy, że totemy się boją? Nic nie zrobią? Nie pomogą? Nie wspomogą swoich plemion? - Żenia uściślała czując, że z każdym słowem ucieka z niej energia. I co niby miała zrobić? Wszystkie drogi były odcięte. Byli w pułapce. Scenariusze jakie miała w głowie zostały pozbawione nóg. I nawet duchy położyły lachę dając Tkaczce wolne pole skoro jej awatar został dopuszczony do wyniesienia. - I na czym polega kontrofensywa? Zrzucisz bombę na siedzibę Shinzou? Dwie? To zmienią siedzibę skoro wygląda na to, że są wszędzie.
- Żaden totem nie odwróci się od swojego plemienia. A ja chcę… chcę zbudzić Żmija, by ten stanął do walki z Tkaczką. I chcę przekonać Dzikuna. Triada musi odzyskać równowagę, zanim Tkaczka wymorduje wszystkie wilkołaki. I wiesz co? Gdyby nie ty… gdyby nie piekło… nie wierzyłbym, że to możliwe. Chcę też zebrać wszystkich przywódców i to omówić. Chciałbym, żeby był tam ktoś reprezentujący Tancerzy Skór.

Przez chwilę Żenia trawiła wypowiedź Czarnego.
- Nie wiem jak w obecnej sytuacji przejąć Spirale. Plan jaki miałam nie ma już podstaw. Pentex był sporą jego częścią a teraz Shinzou zarządza i Firmą. Jeśli Marek skoro został zwolniony na pewno jest na celowniku Shinzou, które liczy na to, że przy jego pomocy dojdą do innych Spiral. Firma nie zwolniłaby i nie puściłaby szefa ds. bezpieczeństwa tak o poprostu. Zabili Francesco, ale resztę puścili? Zapraszanie go na wiec jest ryzykowne choćby z tego względu. Nie możesz skontaktować się z nim we śnie i umówić spotkania ze mną? No i jak chcesz przekonać Dzikuna do czegokolwiek? Co do tancerzy skór - gdzie jest Rysiek? Rozmawiałeś z nim? Mówiłam Ci, że Kama prowadzi krewniaków. Powinna już być w Polsce.

- Rychu zmył się z ekranu, po przetasowaniach na Słowacji. Podejrzewałem, że jechał tam właśnie. - Odpowiedział Antek, po czym przeciągnął otwartą dłonią po swojej twarzy. Był wyraźnie zmęczony. Zaginiony członek caernu w czasie nadchodzącej wojny był już zbyt dużym obciążeniem.

- Kurwa mać - mruknęła Żeńka - dobra zbiorę ich do kupy, możliwe, że pojechali po krewniaków Srebrnych Kłów. Co z krewniakami w Polsce? Ktoś to w ogóle ogarnia? Pojadę też do mieszkania Zaara. Dasz mi klucze?

- Dziękuję. Klucze mam w aucie. Muszę jeszcze skontaktować się z Australią.
Uśmiechnął się krzywo.

- Brazylia świetnie sobie radzi. Pentex wycofał się z Amazonii. Alaska, Kanada, Stany… nic jeszcze nie ruszyli. Poza pojedynczymi Tubylcami Betonu. Wierzę, że jeżeli się zbierzemy, to uda nam się spełnić nasze powołanie. Obronimy Gaję.

Żenia aż zmarszczyła nos w myślach.

- Czarny, prześpij się z godzinę, dwie. Wrócimy do rozmowy potem, bo ewidentnie lecisz na resztkach oparów. Omówimy potem krewniaków, kontrofensywę i całą resztę. Ja skoczę do mieszkania Zaara w między czasie. Chodź, odpocznij. - Żenia wyciągnęła dłoń do Alfy.
- Nie… - złapał jej rękę - wystarczy kawa i będę jak nowy.
Trafiła. Czarny nie spał od dawna. Gdy inni spali on sam wprowadzał się w trans, żeby przekazywać informacje. W zasadzie mógł być na nogach od śmierci Zaara.

- Dobrze. Prześpisz się a ja potem Ci zrobię kawy. Musisz zadbać o siebie. Nikomu nie pomożesz jak padniesz nieprzytomny ze zmęczenia. Chodź. - Żenia zagderała jak rasowa mama.

Pociągnęła szamana w stronę pomieszczeń wyglądających na sypialnie, nie słuchając marudzenia Alfy. Dopytała o auto Czarnego by móc zabrać klucze do mieszkania Zaara. Następnie zajęła się dogadaniem Ronina i ekipy mającej jechać po Wiliamsa. Dragana zaś przypisała do Michała i Gutka do Torunia po drodze zahaczając o mieszkanie Galiarda. Bała się tej wizyty. Z jakiegoś powodu przed oczami miała kubek do kawy z syropem czereśniowym i uśmiechnięty pysk wilczej formy Jarka.
 
corax jest offline