Wrona wysłała wszystkich na odpoczynek by móc pomówić z Kamilą i Nikolą.
Chciała odnaleźć Fuza i krewniaków z Polski.
Kamila zwinęła się w sali kominkowej. Było tam kilka innych lupusów. Z niechęcią opuściła ciepło kominka i poczłapała za Żenią do hotelowego baru. Tam swoje miejsce znalazł Nikola. Zajmował miejsce za barem. Wtedy do Żenii dotarło, że wszyscy w hotelu są wilkołakami lub krewniakami. Nie było nikogo z obsługi.
Nikola stał za barem i nalewał właśnie szklankę whisky. Sobie.
- Się porobiło - powiedział po rosyjsku na widok Żenii.
Kamila zmieniła się z wilczyc w swoją ludzką postać. Na jednym z krzeseł ktoś zostawił marynarkę, którą szybko przejęła naga dziewczyna. Zarzuciła ją na siebie i usiadła przy barze na wysokim hookerze.
- No porobiło. - przytaknęła ponuro dziewczyna - Jak sytuacja w Rosji?
Żenia rozpatrywała opcję skoczenia z wizytą do Smoka.
- Zdaje się, że Shinzou wydymało wampiry - powiedział Nikola i dodał
- Nie wiem, takie plotki krążą. Ludzi z Rosji przejęliśmy po tym jak uciekli.
Żeńka zamyśliła się.
Jeśli faktycznie wampirów nie ma już u władzy…
To może uderzyć w Japonię, odwrócić uwagę i przejąć Rosję przy pomocy bratvy. Mieć jakiś przyczółek zamiast być spychanym do defensywy.
A co gdyby Smok pomógł z atakiem na Japonię? Wysłał swoich sojuszników?
- Mamy jakichś kandydatów wśród krewniaków? Z Włoch jadą skóry… - spytała Kamilę. *
Dziewczyna w męskiej marynarce sięgnęła po drinka ze słomką.
- Wiesz… prawie pół autobusu. - odpowiedziała z uśmiechem.
- Każdy z nich chętny na rytuał? - upewniła się Żeńka coraz bardziej upewniając się w konieczności kontaktu z totemem. - Chyba czas pogadać ze Smokiem…
- Każdy nie. Ale część z nich na pewno będzie chciała stanąć do walki.
- To dobrze. - Żenia poczuła się strasznie staro - Dobrze by było ściągnąć Fuza. Chyba, że gdzieś już w okolicach jest. Możecie się zająć tym jak odpoczniecie nieco? - spojrzała na Kamę i Nikolę. - Pójdę do Rycha a potem skoczę do Smoka.
Kamila uśmiechnęła się krzywo.
- Spróbuję ściągnąć Fuza, ale pewnie zejdzie mi ze dwa dni.
- Zrób co się da. Dobrze się spisaliście - Uśmiechnęła się do Nikoli i klepnęła wilkołaczkę po ramieniu i ruszyła poszukać Rycha.
Jakaś dziewczyna, co do której Żenia była pewna, że widzi ją pierwszy raz w życiu powiedziała, że zakwaterowali go w pokojach służby.
Po drodze zahaczyła ponownie o pokój Czarnego by sprawdzić jak idzie mu medytowanie.
Czarnego nie było w pokoju. Ale nie było też nigdzie Harada. Być może wymieniali się ustaleniami co do organizacji spotkania i wyniku medytacji.
***
„Pokoje służby” były nazwą na wyrost. W czasach gdy był to dworek, to faktycznie owa część była zamieszkiwana przez służbę. Był to oddzielny parterowy budynek oddalony o kilkanaście metrów od zachodniego skrzydła pałacu. Jednak po zaadoptowaniu terenu na luksusowy hotel część ta została odnowiona i składała się z mniejszych pokojów o wysokim standardzie. Budynki łączył też podziemny tunel.
Gdy dotarła do kwatery Rycha wyprosiła obecnych. Chciała zostać z Alfą sam na sam.
- Możesz mi powiedzieć co ty odpierdalasz? - podeszła do wilkołaka i spojrzała mu w twarz pytająco.
Alfa był kompletnie skołowany, albo skutecznie takiego udawał.
- Pomagam innym wilkołakom? - zapytał w końcu ze zdziwioną miną.
- Narażając siebie? Mącąc wataże w głowach, że niby was zostawię? - Żeńka uniosła jedną brew.
- Teraz to bez znaczenia. To wszystko było… ale nikogo nie obchodzi. Teraz wróciliśmy. Staniemy z Czarnym do walki. Wypełnimy przeznaczenie Wilkołaków. - Powiedział zupełnie nie pasującym do siebie patetycznym tonem.
- Walnął cię dron czy coś w tej Rosji? - spytała z troską Wrona - Jakie przeznaczenie dokładnie?
- Eee no walka. Jesteśmy wojownikami Gai. Nie byliśmy w Rosji. Pomagaliśmy w przerzucie zza ich granicy, ale sami tam nie wleźliśmy. Swoją drogą wiesz jakie ziółka ma Czarny na swojej smyczy? Zabójcy innych wilkołaków, laska uzależniona od krwi wampirów… bania mała - Alfa wyraźnie próbował skierować rozmowę na inny tor.
- Ehhh… - Wrona bez pardonu przesunęła Rycha nogi i usiadła na łóżku. Skrzywił się z bólu, ale nie jęknął. Potarła czoła i westchnęła znowu - Rychu. Mam plan.
- No przecież stąd nie wybiegnę zanim mi go przedstawisz. Mów - odpowiedział.
- Pójdę do Smoka i spróbuję pogadać z nim, z Minotaurem i Hakkenem. W piekle są...aaaa… ok wróć. Wiesz, że jest nowa incarna tak? Maszyna. Więc chcę dogadać się z totemami i spróbować naprowadzić je na współpracę incarn z maelfasu przeciwko Maszynie. Jeśli udałoby się skoordynować atak po tej stronie Zasłony, może jest szansa na to, żeby to wszystko jeszcze zatrzymać. - Żenia spojrzała na łatołaka.
- Nie wiem nic o incarnach. Nie znam się. Nie rozumiem tego. Wiem, że poza caernami praktycznie nie idzie wejść do Umbry. Ale…. - westchnął ciężko - Widziałem twoje relacje ze smokiem. Wierzę, że możesz to poukładać. Jak możemy pomóc?
- Nie wiem kiedy wróci Dragan. Nie wiem czy jak wróci będzie bezpieczny. Zadbaj o niego.
- Martwisz się o jego pająki, prawda? Poproszę dziewczyny, żeby go przypilnowały. Myślisz, że warto byłoby go oczyścić? - Rychu zadał to pytanie z grobową miną. Zdawał sobie sprawę, że organizm zmiennokształtnego odrzuca protezy… oczyszczenie mogło być dla Maksima niebezpieczniejsze niż pająki w jego ciele.
Z drugiej strony Żenia miała w głowie widok wielkiego stalowo złotego smoka.
- Nie wiem. - mina brunetki mówiła sama za siebie w kwestii zmartwienia - Na chwilę obecną nie zdawał się mieć problemów. Ale to się może zmienić. Wolałabym, żeby nie zmieniło się na przykład w trakcie jakiejś walki.
Rychu kiwnął głową.
- Poproszę dziewczyny, żeby miały na niego oko. Szkoda, że nie widziałaś jak załatwiły czerwonoskórą wampirzycę. Są świetne. No… - dodał pocieszającym tonem - Renia jest lekarzem. Wszystko będzie dobrze.
- Prosiłam Kamę, żeby odnalazła Fuza. Może się przydać. Jadą skóry z Włoch więc można by go przeprowadzić przez rytuał.
- Taak. Zwłaszcza, że on zna rytuał. Najdłużej trwa nauka. Tyle że… zdaje się, że jego banicja miała miejsce właśnie z powodu rytuału. Muszę z Czarnym o tym pogadać. Ostatnio przechodzi wiele rzeczy, które normalnie nie miałyby szansy powodzenia. A to znaczy, że sprawa jest poważna - zakończył.
- Ano jest. Nikola może pomóc też. Użyj go. Zresztą wiesz co robić. Dobrze się spisałeś. Ale jak zaczniesz znowu nawijać ludziom, że was zostawię to ci zrobię przykrość. - Żenia próbowała zażartować.
- Może gdy już będzie po wszystkich dronach. Na razie się nie martw. Załatw wszystko ze smokiem i - spojrzał na jej brzuch - zabezpiecz dziedzica.
- Albo dziedziczkę. Na razie to fasola. - Żenia zbgatelizowała kwestię ciąży. Straciła nadzieję, na jej sukces.
- Oby nie dziedziczkę. Świat nie jest gotowy na kolejną jak ty - zażartował wywołując lekki uśmiech Wrony.
- Kiedy chcesz ruszyć do Smoka? - dopytał po chwili poprawiając się na łóżku.
- Dam znać Czarnemu i spróbuję skoczyć.
- Powodzenia zatem. Uda ci się.
- Kuruj się i do roboty - Żeńka uścisnęła Rycha na pożegnanie.
- Spoko. Harad nie da mi leżeć za długo.
Ściskał ją długo. Bardzo długo. Jakby mieli już się nie zobaczyć.
***
Tym razem Żenii udało się dorwać Czarnego najwyraźniej między jedną medytacją a kolejnym raportem o stratach.
- Czarny… - zaczęła - … mam plan. Skoczę do Smoka, pogadam… może uda się załatwić cokolwiek. Wtedy ofensywa byłaby z dwóch stron.
Szaman był wyraźnie rozpogodzony.
- Nie będę ci mówił o tym, że masz uważać na spaczenie. Teraz jest to bez znaczenia.
Położył rękę na jej ramieniu:
- Skąd chcesz skakać? I jak?
- Nie. Nie musisz. - uśmiechnęła się Wrona.- Mam wciąż kompas. Użyję go ponownie. Dobre wiadomości?
- Tak. Tubylcy Betonu w USA mają kilka pomysłów jak uderzyć w Shinzou. Kilka fetyszy. Mamy też plan jak odzyskać sieć. Wygląda to dobrze. Więc chyba będzie w Australii. Ale jeszcze nie wiemy. W każdym razie będziemy wchodzić do Umbry i otwierać księżycowe mosty.
- Świetnie. - Żenia ucieszyła się też. - Gadałam z Rychem. W sprawie Dragana też. Na pewno będzie wściekły i zmartwiony. Daj mu coś do roboty co?
- Chciałbym go rzucić na pierwszą linię - popatrzył na dziewczynę z uwagą.
- Nie wiem co będzie z jego pająkami wzorca. W teorii powinny chyba rozpoznać go jako swojego. Ma w sobie w końcu trochę z maszyny. Nie wiem jak może na niego wpłynie fakt wywyższenia Maszyny. Do tej pory nie miał problemów. Ja bym go użyła jako asa w rękawie. Ale Dragan sam może też coś zalecić. Do tej pory robiliśmy w zwiadzie. Teraz wściekły Szklany Smok może być taranem.
- To może się udać. Zobaczymy. Naprawdę dużo sobie obiecuję po Tubylcach Betonu. Oni są żądni krwi. I mają zasoby, ktorych nam brakuje.
- Udało ci się dotrzeć do Marka?
- Dotrzeć nie. Ale wiem, że jest w okolicy Prypeci. Duchy nie wspominały, żeby był jakoś zagrożony. Tam Żmij zdaje się na tyle silny, że Maszyna nie może im nic zrobić.
Wrona odetchnęła z ulgą.
- Dobrze. Powiedz Maksimowi i Wojtkowi, że nic mi nie grozi u Smoka. I że nie dam zrobić fasoli krzywdy. I żeby Dragan czekał, bo wrócę. Żeby obaj czekali. - Żenia uśmiechnęła się krzywo i wyciągnęła srebrny kawałek wydłubany ze ściany - Gdybyś miał chwilę, zaklniesz mi w tym ducha?
- Co chcesz z tym osiągnąć? - patrzył z uwagą na kawałek srebra, który do niedawna był pociskiem.
- Nie chcę by się niszczył. - usta Żenii zadrżały - Nic więcej. To za mało by zniszczyć cokolwiek.
Nie dodała, że dość by zniszczyć kogoś. Kogoś ważnego.
- Możemy go przetopić? Czy chcesz niezmienioną roztrzaskaną kulę?
- Możecie. - skinęła głową w odpowiedzi. Starała się nie rozkleić na nowo - To lecę.
- Możesz powiedzieć Smokowi, że wkrótce uwolnimy Żmija. - objął ją i pocałował w policzek. Dużo dynamiczniej niż Rychu. On się nie żegnał. On wysyłał ją, żeby coś załatwiła i miał się z nią zobaczyć za kilka godzin.. najdalej jutro.