Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-11-2019, 08:34   #10
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację





Ukłucie w palec. Kropla krwi spływała po igle. Widziała to przez zamknięte powieki. Krew płynęła pojedynczą kroplą na powierzchnię kompasu. Gdy tylko jej dotknęła Córka Ognistej Wrony poczuła szarpnięcie w żołądku. Jakby winda z pięćdziesiątego piętra właśnie urwała się i pędziła na parter.

Lądowanie zbiło ją z nóg. Poczuła uderzenie. Stłukła sobie kolano. Wylądowała na granitowych skałach wewnątrz jaskini Smoka. Czas ciągnął się nieubłaganie zanim oczy przywykły do ciemności.

W jaskini nastąpiła zmiana. Zielonkawe płomienie, które pojawiały się wcześniej przy ścianach były teraz dziwnie czerwone. Nienaturalnie wręcz. Gad leżał na swojej górze złota z rozłożonymi skrzydłami. Chyba spał*

Żenia sprawdziła, czy Nahajka znów została gdzieś poza jej zasięgiem. Nie sądziła by Smok spał. Dlaczego miałby jeśli ostatnio ich zaskoczył.

Rozmasowane kolano przestało ćmić i Wrona w końcu ruszyła na spotkanie z totemem.

- Smoku… - zamruczała drepcząc korytarzem - Smoku… - jakby ponagliła gada do otwarcia oczu.

„Jestem. Dziwne”

Powiedział znajomy głos. Zmora przyjęła formę stroju ściśle przylegającego do ciała dziewczyny. Tylko buty miały wysoki obcas, a na ramionach znajdowały się dwie niesymetryczne struktury z kolcami. Córka Ognistej Wrony czuła jak kombinezon wije się na jej brzuchu próbując przyjąć dogodną formę. Odruch sięgnięcia do brzucha dłonią przypomniał jej, że ma pięć macek zamiast prawej dłoni.

Wtedy, gdy już całkiem poświęciła sie odbudowie relacji z jej prywatną zmorą Smok otworzył oczy. Czerwone oczy. Zupełnie nie podobne do tych, jakie Żenia poznała do tej pory.

- Jak przebiłaś barierę? - zapytał, a jej wydał się dziwnie podobny do… Czarnego.

- Użyłam fetyszu. Co się stało tutaj? Myślałam że po tej stronie zasłony idzie wszystko jak z płatka?

- Pamiętasz czym jest Malfeas? Tutaj zyskujemy siłę wraz z cierpieniem w świecie, w którym żyjesz na co dzień. A ta Suka odcina nas! - Smok podniósł się, przypominając o tym jaki jest wielki. Teraz jego pysk wisiał ponad pięć metrów nad nią.

- Nas też odcina. A cierpienia obecnie na ziemi niemało. Większość Europy wyczyszczona, to samo w Azji. Próbujemy organizować kontrofensywa, ale sami nie damy rady. Chcemy uwolnić żmija i napuścić dzikuna. Ale wierzę że jeżeli poprowadziłbyś ofensywę razem z minotaurem i Hakakkenem z tej strony, tak by odciąć pająki wzorca i zniszczyć jej blokady zasłony byłaby większa szansa na to żeby ją osłabić.

Smok uderzył łapą w stos złota, a w powietrze wzbiły się monety. Łeb zbliżył się do Żenii. Kły były wielkości jej przedramienia. Żenia starała się nie cofnąć.


- Taak. Poprowadzimy zniszczenie!
Oddech z jego pyska kojarzył się z zapachem padliny.
'On jest na skraju szaleństwa'
„Tak!”
- Myślisz że mógłbyś pomówić z pozostałymi wkrótce? Jak oceniasz szanse na ich dołączenie?Czy inne incarny też ruszą? - Żenia czuła niepokój.
- Malfeas uderzy - powiedział głośno, a ściany jaskini zawibrowały.
- Smoku - Żenia zmieniła ton na cieplejszy - chcesz żebym tu została trochę? Potrzebujesz czegoś?

Wrona próbowała wybadać teren zaniepokojona stanem swojego totemu.
- Będziemy siać zagładę! - powiedziała bestia, po czym zerwała się ze stosu, a podmuch przewrócił wilkołaczkę. Smok przebiegł nieco, rozpostarł skrzydła, zatrzepotał nimi niczym ptak w klatce, po czym zionął ogniem. Płomień był rubinowy. Po wszystkim bestia wylądowała na stosie złota i opadła jakby chcąc zasnąć.
„Zwariował?”

Wszystko wskazywało na to, że tak. Był prawdziwym aspektem zniszczenia. Jeśli prawdą było, że był awatarem Żmija, to teraz cierpiał z powodu rosnącej siły Tkaczki. W tym stanie nie mógł być pomocą, chyba, że w zdemolowaniu swojej własnej jaskini. Dziewczynę ukłuła beznadziejność sytuacji, gdy nagle usłyszała:
- Ognista Wrono… podejdź…

Gad mówił już spokojnie, a gdy zerknęła na stos skarbów to połyskiwał zielenią odbitą z płonących szmaragdowo oczu. Miał przebłysk świadomości.
Żeńka podsunęła się bliżej i wyciągnęła dłoń ku pyskowi Smoka.
Miała rację.
Zanim rozlazło się Shinzou.
Smok czy też Żmij potrzebował pomocy.
- Jestem smoku. Jestem.
- Jesteś brzemienna - stwierdził.
- Tak. Bhkto pilnuje fasoli.
- Mogę mu pomóc - mówił spokojnie, choć jego ciało leżało bezwładnie. Jakby ceną za czystość umysłu był paraliż.
- Komu? Żmijowi? - Żenia się pogubiła.
- Twojemu synowi. Urodziłby się wilkołakiem. A ona Was wszystkich zabije. Mogę go… - zawahał się. Zamrugał. - Zabrać.
- Smoku - Żeńka się zjeżyła - umowa była na nadanie dziecku Twojego imienia a nie robienie z niego ofiary. Zbieram… Czarny zbiera siły do uwolnienia Żmija. Co mogę zrobić by inne incarny się ruszyły?
- Incarny to podłe gnoje. Jeżeli nie mają w tym interesu, to ich do niczego nie przekonasz - powieki smoka opadły bezwładnie, a on zamilkł na moment. Dziewczyna już miała coś powiedzieć, gdy on nagle zaczął kontynuować.
- Totemy plemion wesprą cię bezapelacyjnie. Bez Wilkołaków stracą status. Wszystkie. Hakkaken i inne też. A ci, którzy nie wyściubiają nosa poza Malfeas raczej się nie odezwą. - Zakończył wreszcie, a gdy zamrugał, to znów można było dojrzeć w jego oczach przebłyski rubinowego światła.
-Żmij, Tkaczka i Dzikun też nie będą istnieć bez wilkołaków. Jak można przebudzić Dzikuna by pomógł w niszczeniu?
- Będziesz musiała pomówić z Minotaurem. Ja… ona… - Oczy zaszły mu na moment czerwienią, warknął i poderwał pysk, po czym znów opadł. Gdy otworzył oczy były szmaragdowe.
- Ona więzi Żmija. Przez to cierpię. Ale mogę pomóc. Nie z Dzikunem. O to musisz pytać Byka. Ale… mały… możesz go urodzić tutaj. Stanie się duchem. A gdy to się skończy, to zajmie dowolne ciało…

'Upadł na głowę?'
Żenia zdębiała. Wyobraziła sobie minę Dragana.
'Hej Maksim. Wpadłam do piekła i wiesz co? Urodziłam tam fasolę. Został w piekle jako duch. Ale nic się nie martw. Za jakiś czas opęta czyjeś ciało. Jak ktoś przeżyje. Super nie? Jesteś w końcu szamanem, możesz z nim pogadać.'
„Może ten z czerwonymi oczami jest mniej psychiczny?” Odpowiedziała Zmora, mając najwyraźniej zdanie podobne do dziewczyny.

- Dzięki Smoku. Doceniam chęci - Żenia rozłożyła lekko dłonie mówiąc spokojnie jak do dziecka albo do psychicznie chorego - ale myślę, że to rozwiązanie zbyt ekstremalne. Pomówię z Minotaurem. Jak można pomóc zanim uwolnimy Żmija całkowicie? Wiesz gdzie jest metys?

- Wiem - odrzekł, a rubinowe zabarwienie zniknęło całkowicie. Zieleń zaczęła rozlewać się z oczu na resztę pyska, zmieniając delikatnie odcień czerni jego łusek.
- Jest z twoim bratem. Niedługo się spotkacie
Smok zaczął drapać w stosie kosztowności rozgrzebując potężną łapą stertę monet i biżuterii. Uniósł garść skarbów i na łapie wielkości blatu od stołu podsunął ją Żenii.
- Pierścień z perłą, weź - rzeczywiście na boku kupki leżał spory pierścień, z małą, białą perłą.
- Gdy wyrwiesz perłę, to wylądujesz u waszych przodków. A gdy ją skruszysz, to wrócisz do swojego świata. Inaczej nie wyrwiesz się z umbry.
Żenia podniosła pierścień i nałożyła na palec.
- Dziękuję Smoku. Wiesz jaką słabość ma Maszyna? Każdy ma. Cokolwiek co mogłoby osłabić ją przed naszym uderzeniem?
- Z pewnością. Ale jeszcze jej nie poznałem. Wiem, że ma problem z chaosem… ale to nie słabość, to raczej niechęć - powiedział smok rozrzucając resztę biżuterii z łapy.

A gdzie ona ma swoją domenę? Może to właśnie tam należy uderzyć, bo nie bawi się tego spodziewać?
- W sieci. Przynajmniej przez Sieć się do niej dostaniesz. Ale Pająki Wzorca was nie dopuszczą.
- A co jeśli by napisać wirusa-fetysz? I zapuścić go jednocześnie z atakiem z Malfeasu i ze strony Dzikuna? Zbyt wiele zmiennych. Nie ogarnie wszystkiego. Dasz radę wtedy razem ze Żmijem zerwać okowy? Gdzie musiałaby powstać wyrwa? W Labiryncie?
- Gdyby zerwanie więzi było w mocy Żmija, już dawno by to poczynił. Na długo zanim pojawiła się Maszyna. Gaja ma moc i dzieci Gai mogą uwolnić Żmija. Dzikun ma moc i może zmusić Tkaczkę do uwolnienia Żmija… ale Dzikun to Dzikun. I na koniec sama Tkaczka ma moc odpuszczenia więzi. Ale tak, wirus-fetysz będzie z pewnością czymś, co nie ułatwi działań Maszynie.

- Gdzie znajdę Minotaura? Dalej tkwi w Labiryncie?
- Tak - odpowiedział Smok z cichym pomrukiem - ale teraz Labirynt jest w sąsiedztwie Czarnej Spirali.
- A Gaja? - Zenia stwierdziła, ze w zasadzie może iść do samej góry zamiast użerać z mniejszymi bossami.
- Pewności nie mam. Ale to może być pangea, albo któryś z wilczych rajów. Wiesz… nie jest w jej interesie, żeby słudzy Żmija wiedzieli gdzie ją znaleźć. Jeżeli wiesz co mam na myśli? - Smok wykrzywił pysk w czymś pokroju uśmiechu. Podobnie jak przed odgryzieniem głowy Pani Bólu.

- Mógłbyś mnie przenieść? Masz jeszcze siłę się uśmiechać więc na pewno masz w zanadrzu niespodzianki.
- Nie mam więcej pereł, jeżeli o to ci chodzi. Z malfeasu też ciężko się wydostać. Pająki wzorca rozpinają pajęczyny między światami. Pociąg do Blizny już nie kursuje. Nie jest łatwo.
- Nie. Chodzi mi o. Pangeę… Pójdę do Gai. - żeńka stwierdziła jakby miała iść na herbatkę do kumpeli.
- W tej chwili mogę co najwyżej wyrzucić cię przed jaskinię. Nie jestem w stanie przenieść cię nawet do krainy przodków, a co dopiero do Pangei. Uwolnij Żmija, zwróć mi moc.
- Przecież nad tym pracuję - fuknęła Wrona - Z krainy przodków jest jakieś przejście do Pangei?
- Być może. Nie wiem jak pająki wzorca sobie z Pangeą poradziły. Możliwe, że już jest stracona.
- Możesz mi wytłumaczyć jak do tego doszło w ciągu kilku dni?
- W ciągu miesiąca, albo roku nawet. Robiły to małymi krokami. Nie zauważyliśmy ich. Inna sprawa, że największą siłę czerpią z ludzi. Ludzie zatracili więź z duchami. Zamiast tego związali się z technologią. Każdy człowiek na świecie daje siłę Tkacze.
- To chyba nie od roku - Wrona skomentowała kwaśno - ani od miesiąca.
W oku smoka pojawił się błysk.
- Masz rację… tak… dlaczego o tym nie pomyślałem.
Smok wyraźnie się ożywił. Wstał, a ruchem ogona rozrzucił kosztowności.
- Taak… to teoretycznie możliwe...tylko… czy Ty… tak. Dasz radę.
Żenia przyglądała się totemowi podejrzliwie:
-Co dam radę?
Wyglądał jak nigdy dotąd. Szeptał do siebie pod nosem jakieś pomysły. Jakby usiłował dyskutować sam ze sobą.
- Otchłań… zejść na dno Otchłani. Znaleźć pewną istotę, która tam się ukrywa…. wymusić na niej…. pomoc.
-Co? Jaką istotę? - Wrona spięła się jakby szykując na cios. - Sama do otchłani?
Z jakiegoś powodu ścierpła jej skóra.

- Słyszałaś kiedyś mity o młodym bogu, który do piekła strącił swego ojca? Prawie każda religia starożytna miała takiego. I on tam jest. Strącony w czasach, gdy ludzi jeszcze nie było w planach. Przedwieczny. W jego mocy byłoby zmienić historię. Przynajmniej powinno być. Tak dawno o nim nie było słychać, że kompletnie zapomniałem o jego istnieniu - smok znów się pochylał hamując ekscytację.
- Eeeeeee… A ten bóg ma imię? I zna Żmija i resztę triady?
- Ma setkę imion i tysiąc twarzy. Altijra, Mura-Mura, Tjukurpa, Mawu, Khonus. A Triada jest poza nim. To trochę tak, jakby się z Triadą nie mogli dotknąć.
- No to jak ma zmienić historię? Skoro płaszczyzny się nie nakładają?
- Wrono… on jest Czasem. On jest w stanie zmienić bieg historii. Musisz go tylko poprosić o to, żeby wysłał cię tam, gdzie to się zaczęło. - Smok patrzył na nią z wyrazem: „czyż to nie oczywiste?”
Żenia zamarła.
"Cooooooo?"
Umysł podpowiadał obrazy… Grześ… Zaar… Zapalniczka…
- I co? Pójdę, pomówię i do kiedy to wszystko cofnąć. Bo to nie wygląda na ot tak cofnięcie zegarka o godzinę. Do czasu gdy triada była zrównoważona?
Żenia myślała o świecie pełnym bólu i zniszczenia.
- Do czasu gdy ludzie byli słabi. Nie wiem. Przeddzień odkrycia ognia? - w oczach Smoka dostrzegła powoli nachodzący szkarłat
- A do Otchłani jak się dostanę? Smoku! Skup się!

Brunetka przestąpiła z nogi na nogę by odskoczyć w bok.
- Może ten szaman? Ten cały Czarny? Ma broń, która setki lat leżała w Otchłani. Pamiętasz? Może to wystarczy, żeby tam skoczyć? - Czerwień w jego oczach nie zwiększała się, ale nie zniknęła.

- Pamiętam, ale ten kleiv… HmHm… Nie wiem. Nie jestem szamanem. Może. Ten bog, Czas, czegoś będzie chciał w zamian. Jakaś wskazówka? Nie będzie go obchodziło raczej nic ummm trwałego… A to Ty jestes wcieleniem Żmija więc ciut wyżej w hierarchii niż ja. Co interesuje bogów?

- Formalnie on jest zdaje się Tytanem. Ojcem bogów. To klasa Swarożyca. Czy jak tam jest temu wcieleniu Heliosa, które pilnuje wam caernu. - Żenia zrobiła minę 'oops' - Ale nie wiem czego może chcieć.
Wrona westchnęła.
- Czyli doszło do tego, ze wysyłasz mnie na zapomnienie. Aż tak zalazłam Ci za skórę?
Krzywym uśmiechem nadrabiała malejącą nadzieję.
„Zdaje się, ze denerwuje się i robi czerwony. To źle” - przemówiła zmora.
"Powinien iść na terapię"

Smok warknął. Jego oczy faktycznie stawały się czerwone.
- Uwolnij mnie albo wywal Tkaczkę ze świata ludzi… - Smok warknął jeszcze głośniej. - Masz inny plan, to o nim zapomnij. Nie uda się.

"Nie no jak tak stawia sprawę, to lecę, biegnę."
- Jasne, Smoku. Wytrzymaj jeszcze trochę. Potem zmiażdżysz Maszynę. Lecę. Będę w kontakcie. Jak przeżyję .
Żenia nakuła palec igłą kompasu by w końcu pogadać z Bykiem.
 
corax jest offline