Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-11-2019, 12:45   #175
Micas
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Post

Zawada trochę ochłonęła - głównie dlatego, że nadmierna ekscytacja powodowała ból płynący z ran. A ktoś kiedyś powiedział, że ból był najlepszym nauczycielem metaczłowieka - nie można go było zignorować.

Przetarła oczy i ciężko westchnęła.

- Zgadzamy się co do jednego. Projekt Veselago trzeba rozjebać. Permanentnie. Wiecie, dlaczego CzeKa broni tak mocno tego tam Światowida, sklepów i obiektów sportowych obok? Bo to właśnie tam są machiny czasoteges. Nasz intel był nieprecyzyjny... albo celowo zwalony. Myśleliśmy, że są w Elzamie przy Grunwaldzkiej albo w katedrze na Starówce. Dupa tam.

Spojrzała po wszystkich.

- Wiemy, co musimy zrobić. Przygotujcie chłopaków. Jak tylko nasi znowu ruszą dupy, my walimy w PV. Chuj mnie to boli, że Lubomirski czy ktośtam będzie pierdolił. Ja się nim zajmę. I Matrixem też. Cokolwiek będzie szło przez eter... ja się tym zajmę. Rozumiecie? Wy jesteście żołnierzami. Macie czyste sumienie. Pogadam też z Zawadzkim, to dobry chłopak. Pomoże nam.

Kiwnęła w stronę Beboka.

- Janek, przypierdolisz ile fabryka dała w te obiekty. Zrób przedtem zwiad dronami by wiedzieć gdzie dokładnie jebnąć. Nakurw ich najmocniej jak możesz. Te bomby z Predatora, krujz misls, co tam masz. Jak będziemy mieli szczęście, to rozwalą te machiny i jebnie tak mocno, że zmiecie wszystko dookoła... i nie nas albo resztę świata. Ale musimy to zrobić. Ani te czerwoni cyganie, ani nasi skurwiele ze sztabu nie mogą na tym łapy położyć!

Potem na Kociębę.

- Rychu, zabierz się z chłopakami. Nie wiem, oknem, tylnym wyjściem, by cię nie widzieli. Zrób te swoje czary, nie wiem, podpierdol spirol od medycznych i najeb się porządnie. Upewnij się, że astral będzie... no, będzie normalny. Rozumiesz? I pomóż im wynaleźć tych kutasiarzy, tych czerwonofaszystomagików. Raz, a porządnie, by oni tego nie odbudowali. By nikt tego nie odbudował.

Spojrzała na resztę.

- Jak Rudy im dojebie, wy wchodzicie na pełnej kurwie. Macie mi ich wszystkich zajebać. Wszystkie maszyny rozpierdolić. Wszystkie papiery zjarać. A potem reszta. Trza dokończyć to, po co tu przyszliśmy. Wyczyścić Elbląg ze śmieci.

Złożyła dłonie jakby w modlitwie. Mimo twardego głosu, widać było u niej przejęcie.

Zakończyli spotkanie i rozeszli się. Ryszard razem z resztą, z napoczętą flaszką od Kocura... i paroma buteleczkami spirytusiku z szafki lekarskiej.



[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=mdhdKR47HfQ[/MEDIA]

Godzina 4:12, sobota 6 października 2063

Zaczęło się od nowa. Once more into the fray, jak to mawiają Brytole.

Sztab Lubomirskiego przetrawił wszystkie informacje z minionych godzin, przeanalizował też zdobyczne papiery. Powód, dla którego czerwonogwardziści się zbuntowali okazał się jasny - 144 batalion był jednostką karną (sztrafnoj). Głównie dysydenci polityczni, rzadziej kryminaliści, którzy pod okiem komisarzy - i CzeKistów - służyli za dodatkowy manpower, zapchajdziurę frontową, testerów czarciopyłowego szrotu w rękach normalnych ludzi i metaludzi. Postępujący kolaps linii obrony oraz utrata sztabu dała tym sztrafnikom jakąś szansę na wolność. Więc porwali za broń, wycięli w pień swoich komisarzy, szpicli i lojalnych oficerów. CzK zareagowała błyskawicznie, a te nieliczne jednostki ACz - oraz paru lojalnych debili z CzG - ją wsparły.

Po blisko dwóch godzinach ostrych walk 144 batalion był prawie-że rozbity. Utracił praktycznie wszystkie pojazdy i broń ciężką oraz wielu ludzi. Ale odgryzł się całkiem nieźle - jak wściekły i przerażony szczur zapędzony do kąta. Może nawet doprowadziłoby to do stagnacji aż do poranka czy dalej, ale coś się stało. Ani chybi sprawka Czerwonych Magów. Broń buntowników - a przynajmniej ta z czarciego pyłu lub nanitów - zaczęła się masowo rozpadać, podobnie jak reszta sprzętu z takowych budulców. Skutek był wiadomy. A na domiar złego, CzK wznowiło szturm, chcąc wykończyć sztrafników.

Wtedy Lubomirski złożył im propozycję nie do odrzucenia. Szansę przeżycia w zamian za bezwarunkową kapitulację wobec Armii Wyzwoleńczej oraz walkę o Elbląg - i swoje życie - przeciw CzK i ACz aż do czasu zluzowania, rozbrojenia i odesłania na tyły do obozu jenieckiego.

Pozostali liderzy buntu nie zastanawiali się długo. To była ich jedyna szansa.

Wkrótce potem Sprzymierzeni wznowili natarcie na wszystkich odcinkach, dołączając do buntowników tam, gdzie było to możliwe. Zabezpieczono wszystkie budynki po północnej stronie Alei Grunwaldzkiej, narzucając kontrolę ogniową na całą ulicę i skwer przed dworcem, z drugiej strony zaś prując z wielu kaemów i snajperek od strony Zatorza i Osieku, pokrywając ogniem torowisko, perony, parking dworca PKS oraz parking przy Gildii i most nad torowiskiem. Obrońcy nie mogli ruszyć dupy górą z jednego miejsca do drugiego - pozostawały im tylko tunele. Następnie, pod takim silnym ogniem wspierającym, żołnierze AW, najemnicy z Królewca i zdesperowani sztrafnicy ze 144 baonu CzG ruszyli do szturmu na budynki dworcowe.

Druidzi swoją magią zinfiltrowali i podburzyli pozostałe skwery w bronionej części miasta, mieszając czekistom szyki i ograniczając ich pole manewru. Pierwszy szturm na Śródmieście/Nowe Miasto jednak się szybko załamał, wróg nie miał zamiaru się po prostu potoczyć martwy.

Uderzenie na wielkie skrzyżowanie przy Placu Jagiellończyka poszło już lepiej. Pomimo ostrego ognia obrońców i zaangażowania pojazdów, padła dawna struktura marketu Biedronka oraz położony obok blok/centrum handlowe... gdzie, w piwnicznych trzewiach, był hub podziemnej sieci tuneli. Tamże AWowcy ugrzęźli, nie mogąc liczyć na broń ciężką czy wsparcie pojazdów. Walczono o każdy korytarz, pomieszczenie, klatkę schodową, właz i zaułek, posuwając się w stronę Światowidu i na południe.

Na tym właśnie skrzyżowaniu i Placu Jagiellończyka przed Światowidem doszło do częściowego pogromu wrażych pojazdów pancernych - tych z górnej półki. Najnowocześniejsze, wypchane porządną elektroniką i przednim uzbrojeniem transporter opancerzony BTR-20 i czołg typu hovercraft T-18 padły ofiarą precyzyjnych uderzeń z powietrza. Zniszczono także bewupa BMP-3M i wybito cały jego desant czerwonoarmistów. Ale to nie był koniec.

Dzięki sprawnie przeprowadzonemu zwiadowi matrixowo-astralno-dronowemu, Bebok wiedział jak przywalić, aby zabolało. Wszystkie pozostałe bomby szybujące typu JDAM GBU-12 i GBU-38, oraz dwie rakiety krążące Storm Shadow uderzyły w precyzyjnie obrane miejsca. Dewastacja była wprost apokaliptycznych rozmiarów. Detonacje przebiły najsłabsze punkty struktur basenu, lodowiska, Kauflandu i Zielonych Tarasów, dobierając się do zawartości - delikatnej maszynerii czasoprzestrzennej i laboratoriów Czerwonych Magów. Wtórne detonacje, reakcje łańcuchowe i kaskadowa katastrofa dopełniły dzieła zniszczenia, puszczając całość z dymem i w gruzy. I, dzięki Bogu, nie nastała Apokalipsa - acz astral szalał jak ćpun na turbo-meta-amfie, a w realu szalały płomienie, waliły się resztki z nieba i sypiących się jeszcze konstrukcji, a gdzieniegdzie wciąż pękały wtórne wybuchy. Ale to nie był koniec.

Pierwsza Kompania Jednostki Wojskowej Komandosów, wsparta przez braci i siostry w orężu, ruszyła do szturmu. Trzeba było zabezpieczyć gruzowiska, upewnić się w ramach postanowień konspiracyjnego planu ustalonego w piwnicznej szatni szkoły muzycznej. A potem wziąć ten cholerny Światowid. Tam nie było machin, ale było centrum dowodzenia Czerwonych Magów oraz wszystkie wozy pancerne, jakie nieprzyjaciel mógł tam przerzucić.
W międzyczasie zabezpieczono resztę ulicy Teatralnej, szczególnie budynki po południowej stronie i ulicę Odzieżową - Światowid został okrążony.

Padła także Brama Targowa, wrota na właściwą Starówkę, pomimo dość zajadłej obrony paru chojraków i snajperów. Sprzymierzeni i buntownicy zaczęli wspólnie odpierać natarcie Czekistów i pchać się dalej wzdłuż Starego Miasta, jedna po drugiej sprzątając kamienice. Pod silnym ogniem i zasłoną dymną, przez mosty i od Bulwarów Zygmunta szły kolejne natarcia, celując przede wszystkim w Katedrę św. Mikołaja - najwyższy i najbardziej monumentalny budynek w Elblągu. Raj dla snajperów.

Bardziej na południu Królewieccy mocno wzięli się do roboty, ostro pchając w niezabezpieczoną resztę Osieku, szczególnie od strony Grunwaldzkiej i Zamechu. Wiadomo było, że Lubomirski wezwał na dywanik ich oficerów w związku z rewelacjami odkrytymi przez Zawadę w Matrixie, a dot. zniszczenia Łasztowni i Portu Elbląg.

Bebok też miał masę roboty. Przezbrojenie dronów trochę trwało. Chciał też posadzić swojego drugiego Predatora i wepchnąć mu kolejne uzbrojenie... ale nie zdołał. Amerokanadyjski AWACS w ostatnim momencie wykrył kolejny nieprzyjacielski obiekt zbliżający się do Elbląga od strony Malborka. Tylko jeden cholerny myśliwiec. Neosowieci byli zdesperowani, rzucali co mieli jak najszybciej, byle tylko ocalić Projekt Veselago i "werbunek" CzK.

Su-45 Fantasy nie szczędził ognia z miniguna 30mm oraz rakiet powietrze-powietrze typu R-77 aby upewnić się, że rozjebał bebokowego MQ-9 Reapera, mimo przeciwlotniczych wysiłków MANTISSa II. Ponadto, Rudy był w kropce. Zaczynało już mu powoli brakować broni p.lot., a ten cholerny jetfighter był ciężkim orzechem do zgryzienia. Z pomocą tutaj przyszedł mu sztab, przesyłając mu "ostatniego asa w rękawie" - pojedynczą rakietę ziemia-powietrze ze stajni Saab-Saaker. Najnowocześniejszy model. Czy jednak da radę sam zestrzelić tego Suchoja?

Pozostali też mieli pełne ręce roboty. Czerwoni Magowie, czołgi i bewupy, oraz elita Armii Czerwonej czekali na nich wewnątrz i wokół Światowidu.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.
Micas jest offline