W obozie najemników.
Dwaj Ostatni zbliżyli się do namiotu. Nawet bez wchodzenia dało się słyszeć wyraźnie o czym w nim rozmawiano - kłótnia przybierała na sile.
- Trzymajmy się planu - tłumaczył Brock.
- Pierdolić plan i pierdolić imperialnych - przeklinał jego rozmówca.
- Cichy, uspokój się. Jesteś moim zastępcą, jak my się kłócimy to...
- To kurwa co? Już i tak jedna trzecia zdezerterowała, a połowa tych co została o tym myśli. Pogadałem z chłopakami zanim wyszli. Na sygnał zejdą w dół, uderzymy szybko w posterunek przy wejściu na przełęcz i się przebijemy. Bez czekania, bez ryzykowania, zanim się wszyscy połapią będziemy już daleko.
- Dałem słowo - przekonywał Harkin.
- Stary, a kto go nie dał? Pieprzona Elektorka dała słowo, jej pieprzona Rada dała słowo, a chuja chcieli nam dać. W Meissen pieprzony Grunnenberg dał nam słowo, a też Cię wyruchał. Nawet ten pieprzony krasnolud dał słowo i od razu myślał jak Cię orżnąć - Cichy najwyraźniej lubił słowo "pieprzony". A Harkin zaczynał się wahać, co można było poznać po milczeniu.
- Mówię Ci, zgódź się i pojutrze o tej porze będziemy za przełęczą - dodał Cichy - Przemyśl to. Pomyśl o swoich ludziach. Postawisz swój honor wyżej niż ich życie? - zagrał na koniec na emocjach i opuścił namiot.
Gustaw rozpoznał Cichego. Był to jeden z oficerów Brocka, który był razem z nim na apelu, kiedy w zamachu zginął Kapitan z garnizonu. To on krzyczał zresztą o zamachowcu i pokazywał na dach magazynu.