Metalus wskoczył pod prysznic zaraz po orlicy. Zimna woda była oczyszczająca i niosła ze sobą odległe wspomnienie rodzinnej planety. Brud całego dnia spływał do metalowej kratki w podłodze. Szkoda, że nie dało się tak łatwo oczyścić atmosfery która zapanowała w sekcji. Powinni się trzymać razem w obliczu wyzwania jakie przed nimi postawiono. Zamiast tego arbitrator i adeptus rzucili się sobie do gardeł w bezsensownej kłótni. Obaj jedynie stracili w oczach gwardzisty. Spokojnie obserwując przerzucającą się gównem dwójkę czekał w nadziei, że przynajmniej jeden okaże się mądrzejszy i w końcu odpuści. Niestety, jego nadzieje okazały się płonne. Nie wróżyło to niczego dobrego na przyszłość.
Wychodząc spod prysznica rzucił jedynie okiem na siedzącą w milczeniu dwójkę. Pewnie wymyślają kolejne argumenty na bezsensowną dysputę. Miał tylko nadzieję, że pozwolą mu spać w spokoju. Inaczej siłą wtłucze rozum jednemu i drugiemu. Skoro czekała go jutro zasadzka na potencjalnego sprawcę całego zamieszania, to miał zamiar być wyspany, czujny i gotowy.