Robin Carver O cholera jasna! zdązył tylko pomyśleć. Reszta działa się jakby bez jego woli. Szybko złapał karabin i wystrzelił krótką serię w rannego gangera. Miał nadzieję, że skubany przynajmniej upadnie i zamknie gębę. Dopiero po tym zerwał się z krzesła i odwrócił gwałtownie celując w stronę baru. Krzesło przewróciło się z hukiem. Ten palący chyba nie spodziewał się tego co zaszło. Seria w bebechy rzuciła nim o kontuar. Już nie powinien byc groźny. No i co teraz Robin, ty skończony kretynie?!
-Uwaga! Kryć się! - krzyknął do pozostałych i pobiegł w kierunku baru. Musi mieć jakąs osłonę. Powietrze niestety - nie wiedzieć czemu - niezbyt dobrze zatrzymuje kule... Szybko schował się za kontuarem. Trzymając kałach w pogotowiu, lewą ręką sięgnąl do kieszeni po metalową, czarną kulkę wielkości pięści. Granat zaczepny... może się zaraz przydac.
Ostatnio edytowane przez Wilczy : 03-08-2007 o 19:18.
|