Łotr pokiwał z uznaniem głową. Ktokolwiek przejął kontrolę nad piachem wiedział co zrobić. Ciężar skorpiona zadziałał przeciw niemu i jeśli ten ma choć odrobinę instynktu samozachowawczego to kolejna kopuła taka jak ta powinna go efektywnie odstraszyć.
Spojrzał na ziemię i wychwycił swoim wzrokiem Cantha i Modliszkę. Puścił się drabinki która zwisała z wciąż latającego domu maga i rozpłynął się w powietrzu. Po kilkunastu sekundach zmaterializował się przy nich, wychodząc z cienia. Wyciągnął z plecaka duże gliniane naczynie i powoli zaczął ściągać piach uformowany przez Eupatryda do jego wnętrza. Nie śpieszył się, nie chciał by zamknięte we wnętrzu zwierzęta się spłoszyły nim będzie przy nich ktoś kto je opanuje. - Jak rozbiorę tą konstrukcję to się przejdę po okolicy. - zgłosił Canthowi Łotr, po czym zwrócił się do Modliszki - Dobra robota. - nie było tylko wiadomo z jego głosu czy powiedział to szczerze, biorąc pod uwagę to że zbudowała kopułę, czy był to raczej ironiczny przytyk. |