|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
02-11-2019, 13:45 | #151 |
Reputacja: 1 | Sługa Kadira zaczął tworzyć nowy kształt z kopuły zgodnie z wolą Maga. Jednak Arystokrata przejął silniejszą wolą kształt i go zmienił. Teraz psioniczny pasek stworzył niewielką kopułę, a w zasadzie kilka mniejszych połączonych chroniących wozy. Skorpion spadł z ogromnym świstem lecąc dosłownie koło pałacu Kadira. Potężny pęd powietrza aż zatrząsł lekko budowlą. Olbrzymi skorpion rozpłaszczył się na ziemi jak długi. Oszołomiony wstał ledwo na swoich kończynach. Lekko powłócząc zaczął się oddalać od was, wraz z nim chmara małych skorpionów. |
02-11-2019, 20:23 | #152 |
Reputacja: 1 | Całość była surrealistyczna. W jednej chwili spokojnie odpoczywali po podróży, by w drugiej desperacko walczyć o życie w podniebnym wozie plugawcy wewnątrz olbrzymiej kopuły stworzonej z piasku chroniącej ich przed dywanem skorupiaków i gigantycznym skorpionem nad nimi. Widać, że sytuacja była dość dramatyczna, gdy gigant stanął centralnie nad nimi. Kadir zachował przytomność rozkazując swoim sługom odsunąć wóz spod skorpiona, choć arystokrata nie miałby nic przeciwko gdyby spadający skorpion przygniótł całą tę menażerię. I w istocie, kopuła zaczęła falować, gdy chwilę później Wola ludzi zaczęła słabnąć. Gigantyczny skorpion zaczął zapadać się w kopułę przebijając sypiący się na dół piasek. Psionik szybko obliczył, że ruch sług Kadira pozwoli ominąć im skorpiona, odwrócił się na moment by uspokoić wszystkich, jednak zobaczył wyskakującego kreena z kimś, kto mógł być tylko Canthem. ~ KRETYN! ~ zmęłł przekleństwo, jednak nie było czasu. Ktoś próbował odbudować kształt piasku, jednak Wola arystokraty była potężniejsza. Mężczyzna pewnie przyjął ciężar sypiących się drobinek piasku nadając im nową formę. Spadające drobinki splatały się w coraz mocniejsze i grubsze wiry ruszając w dół w kierunku spanikowanych crodlu, namiotów, wozów i zapasów. Skorpiony przedzierały się przez perymetr pierwotnej kopuły, jednak wiry otoczyły skupiska zwierząt i sprzętu tworząc olbrzymi granitowy mur sięgający prawie pięciu metrów, zanim zaczął zwężać się ku górze. Bezmyślne skorupiaki nie powinny wyczuć nikogo w środku, poprzez grube kamienne ściany i zabieranie zwierzętom przestrzeni i gwiazd wprawiłoby je w jeszcze większą panikę. Ułamek sekundy później poczuł podmuch wiatru wywołany spadającym gigantycznym skorpionem. Ucieszył się, że jego obliczenia okazały się poprawne, w przeciwnym razie miałby bardzo mało czasu na ratunek i dylemat kogo ratować. Wyjrzał na zewnątrz przyglądając się wielkiemu cielsku, które z widocznym bólem podnosi się i ucieka zabierając ze sobą dywan skorpionów. Eupatryd wytarł ręką pot z czoła i odetchnął głębiej. - Wygląda na to, że póki co mamy spokój, ale nasz przewodnik musi się lepiej sprawdzić! - Powstrzymał się od mocniejszego komentarza, choć miał już go na końcu języka. - Sprowadź nas na dół, musimy ogarnąć ten burdel. - zwrócił się do Kadira. Podszedł do Jurgana klepiąc go po ramieniu. - Dobra robota! - dodał z uznaniem. - Twój konstrukt był tą różnicą pomiędzy naszym życiem a śmiercią. |
04-11-2019, 08:06 | #153 |
DeDeczki i PFy Reputacja: 1 |
|
04-11-2019, 14:03 | #154 |
Reputacja: 1 | Cha'klach'cha nie odpowiedział na pytanie Cantha. Przykucnął tylko skrobiąc żuwaczkami. Obserwował zamieszanie. Ciekaw był czy mag posłucha, co arystokrata powie. Co wszyscy zrobią. Zamierzał wyjść z pałacyku jesli ten by tylko postawił się na ziemi. Może zostało coś ze zwierzat do zjedzenia. |
04-11-2019, 21:24 | #155 |
Reputacja: 1 | Łotr pokiwał z uznaniem głową. Ktokolwiek przejął kontrolę nad piachem wiedział co zrobić. Ciężar skorpiona zadziałał przeciw niemu i jeśli ten ma choć odrobinę instynktu samozachowawczego to kolejna kopuła taka jak ta powinna go efektywnie odstraszyć. Spojrzał na ziemię i wychwycił swoim wzrokiem Cantha i Modliszkę. Puścił się drabinki która zwisała z wciąż latającego domu maga i rozpłynął się w powietrzu. Po kilkunastu sekundach zmaterializował się przy nich, wychodząc z cienia. Wyciągnął z plecaka duże gliniane naczynie i powoli zaczął ściągać piach uformowany przez Eupatryda do jego wnętrza. Nie śpieszył się, nie chciał by zamknięte we wnętrzu zwierzęta się spłoszyły nim będzie przy nich ktoś kto je opanuje. - Jak rozbiorę tą konstrukcję to się przejdę po okolicy. - zgłosił Canthowi Łotr, po czym zwrócił się do Modliszki - Dobra robota. - nie było tylko wiadomo z jego głosu czy powiedział to szczerze, biorąc pod uwagę to że zbudowała kopułę, czy był to raczej ironiczny przytyk. |
04-11-2019, 23:01 | #156 |
Reputacja: 1 | Kadir wybałuszył oczy, gdy wielki skorpion minął jego pałac dosłownie o kilka kroków. Za blisko. Zdecydowanie za blisko. - Czy ktoś był by tak łaskaw i dobił tego skorupiaka? - Kadir wskazał na powoli zbierającego się skorpiona. - Wcześniej, nie zbliżę się do ziemi ani o cal. - odparł na sugestię Eupatryda. Kira zbliżyła się tanecznym krokiem do swego przerażonego pana. W smukłej dłoni uniosła białą chusteczkę i delikatnie starła pot z czoła maga. Ignorując dziewczynę, Kadir obrócił się w stronę dowódcy karawany. - Drogi Canth. Moi słudzy są głównie po to by otaczać swoją opieką moją jakże skromną osobę, a nie obóz. No, lecz cieszę się, że ufasz mi na tyle, by powierzyć moim ludziom swoje bezpieczeństwo. Dlatego, w ramach przyjaźni, chętnie wesprę swoimi siłami pilnowanie obozu. - - Pójdę nawet o krok dalej. Jeśli zechcecie, chętnie was ugoszczę tu w mych skromnych, aczkolwiek wysokich i bezpiecznych, jak mniemam, progach. - zaproponował, kłaniając się dworsko. |
05-11-2019, 22:10 | #157 |
Reputacja: 1 | Reszta wedle swojej ochoty została w pałacu Kadira, choć pomocnicy Cantha mieli pełne ręce roboty. Z pochodniami ubijali małe skorpiony, które pochowały się w ciemnych zakamarkach wozów. Było tego sporo, na tyle, że już wiadomo, że rano trzeba rozebrać wozy, zdjąć plandekę, ostrożnie w grubych rękawicach wyjmować towary i metodycznie zgniatać butami te małe padalce. Póki co wyprzęgli zwierzęta od wozów i za pomocą powrozów i dużego kołka przypalowali je w pobliżu ogniska. Łotr za to poszedł na zwiady, jednak jedyne co znalazł to spore ślady po potężnym skorpionie i miliony małych śladów po jego szarańczy. |
08-11-2019, 08:38 | #158 |
Reputacja: 1 | Dalacitus wrócił z obchodu pod mieszkanie Maga i zastanawiał się przez dłuższy czas czy przyjąć zaproszenie. Po namyśle postanowił z niego zrezygnować, czuł się bezpieczniej na swoim terenie, rozbił więc swój namiot w cieniu latającego statku Kadira. W razie potrzeby będzie wstanie się teleportować na górę, a teraz potrzebował odpoczynku. Musiał się przygotować na kolejny dzień. Czuł że ich problemy dopiero się rozpoczynały. |
08-11-2019, 17:48 | #159 |
Reputacja: 1 | ~ My również musimy porozmawiać, przyjacielu. ~ odezwał się Kadir w umyśle modliszki, jeszcze nim na dobre zniknął wraz z arystokratą w środku pałacu. |
19-11-2019, 23:55 | #160 |
Reputacja: 1 | Noc minęła spokojnie. Nie było żadnych ekscesów. Pałac Kadira oferował złudzenie nieziemskiego odpoczynku. jakaż to była odmiana od twardych derek rozesłanych na ziemi czy na kościanych wozach. Rano zaś rozpoczęła się wielogodzinna krzątanina oczyszczania skrupulatnego wozów z pozostałości skorpionowej szarańczy. Ludzie Cantha niemalże rozebrali wozy na drobne części, co chwila ubijając i depcząc wyłażące z ciemnych zakamarków skorpiony. Przy tym właśnie zajęciu nadeszły odwiedziny znanej już grupy elfów. Znów was okrążyli, to chyba był nawyk, którego się nigdy nie pozbędą, i ponownie zatrzymali się na kilkanaście kroków. Lecz tym razem była mała różnica, na prowizorycznych saniach złożonych z kawałku materiału i kości ciągnęli jedno ciało. Doskonale go pamiętacie. Otóż ten elf leżał w tym grobie, ściskając w dłoniach kościaną kostkę. Na czele elfiej gromady znów stała znana wam elfka, ale po niej nie było widać żadnych śladów obrażeń. Czyżby teoria Kadira o tym, że tamten elf i ta elfka byli magicznie spętani, była fałszywa? - To wam zawdzięczamy tego trupa? Patrząc na to jak obeszliście się z tym drugim, to nie nas powinno się nazywać barbarzyńcami. - bardziej skwitowała niż pytała, ale czujnie was obserwowała, jakby oczekiwała jakiejś reakcji. Ostatnio edytowane przez Klebern : 20-11-2019 o 19:45. |