Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-11-2019, 08:38   #128
Vadeanaine
 
Vadeanaine's Avatar
 
Reputacja: 1 Vadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputacjęVadeanaine ma wspaniałą reputację
post współtworzony z całą zacną ekipą: MG Pipboy79, Aiko, Col Frost

Birgit zamarła w bezruchu, spoglądając na marynarzy. Promienie latarek mimo wszystko ściągały jej wzrok ku miejscu masakry, a w gardle rosła dławiąca kula mdłości. Miała przed oczami drastyczny dowód sposobu działania konstruktu i wiedziała, jak mało brakło, żeby to ona leżała tam, w kałuży krwi, zamiast bezimiennego żołnierza. Immaterium, powtarzała w duchu określenie, jakiego jasnowłosa Angielka użyła na pozawymiarowy aspekt nie-stworzenia. Ich określenie. Zacisnęła usta, czując jak instynkt ucieczki ponownie napina wszystkie nerwy w ciele. Co, jeśli się pomyliła? Co, jeśli oni w niczym nie różnią się od Theissa? Co, jeśli nie ma... jeśli jednak nie ma... innego wyjścia... niż... Zachwiała się i, zanim zareagowała świadomość, wyciągnęła dłoń, żeby się oprzeć o ścianę.

Jej ruch nie uszedł uwadze Brytyjczyków. Kilka głów odwróciło się w jej stronę ale nie widząc by jeniec atakował, uciekał czy kombinował coś innego wrócili do profesjonalnego nicnierobienia. Czekali aż dwójka oficerów naradzi się co robić dalej. Ci trzej “szturmani” stali przy ciele i wnęce trzymając karabiny w dłoniach. Któryś wyciągnął paczkę fajek i poczęstował kolegów. Męskie dłonie z chęcią sięgnęły po ten tytoniowy wentyl bezpieczeństwa. Trzech marynarzy pryzowych stanęło z drugiej strony Niemki i drzwi za jakimi zniknęła dwójka oficerów. Ci też zaczęli palić i rozmawiali o czymś przyciszonymi głosami. Smukła blond Angielka na chwilę odwróciła uwagę wszystkich gdy wstała z klęczek otrzepując dłonie chociaż nie dotykała ciała denata więc miała je czyste. Ale gesty były charakterystyczne jakby myła dłonie niewidzialną ręką. Trudno było orzec czy to jakiś nawyk, nerwowy gest czy może jeszcze coś innego. Jeden z marines po chwili wahania wyciągnął papierosa ku Angielce. Ta jednak zaprzeczyła gestem dłoni. Więc po kolejnej chwili wahania marynarz skierował paczkę ku Niemce z niemym pytaniem na twarzy.

Birgit nie miała zwyczaju palić, lecz z lekkim ociąganiem przyjęła ten niespodziewany poczęstunek. Kiedyś uśmiechała się zdawkowo, uprzejmie kryjąc niewiarę, gdy inny Anglik, aresztant równie uważnie ukrywający rezygnację, wykładał warunkową konstrukcję zdań na przykładach użycia sentencji, iż trudniej jest strzelić w twarz, niż w plecy, trudniej zabić, gdy widzi się człowieka. Teraz chciała wierzyć w tamten sens. Teraz zwykły papieros był jak brzytwa, której chwyciła się, żeby nie utonąć w panice.
Ostrożnym gestem spytała marynarza, czy może sięgnąć do kieszeni po zapalniczkę, kątem oka obserwując kobietę.

Odpowiedział jej kompleks grymasu twarzy, ruchu głowy i dłoni wskazujący, że ich właściciel nie widzi przeciwwskazań aby Niemka skorzystała z własnej zapalniczki. Sam wrócił do wyprostowanej pozycji i schował paczkę fajek do kieszeni a sam przyjął ogień od kolegi. Blondynka zdawała się dzielić uwagę na ten element podobnie jak na inne czyli w ogóle. Ledwo rzuciła na nich okiem wpatrzona w nie wiadomo co i gdzie.

Zdjąwszy rękawice Birgit przypaliła papierosa, dłużej niż trzeba trzymając osłonięty dłońmi, ciepły płomyk. Fizyczne zajęcie drżących nieco rąk pozwoliło jej trochę ochłonąć, zapanować nad bezładem myśli i ponownie zacząć porządkować kiepskie alternatywy. Wciąż ostrożnie oceniając spojrzeniem dwoje oficerów, którzy wyłonili się zza drzwi, Niemka spytała w stronę blondynki:
- Mówicie na to immaterium? To unikat Konstruktu. Czujesz go? Potrafisz stwierdzić w którym kierunku się oddalił? - Naukowa ciekawość przeważyła. Inżynier, dotychczas izolowana na swoim poletku laboratorium od sposobów znajdowania źródeł trafiających tam próbek, postąpiła o krok bliżej dziwnie zachowującej się Angielki. I trupa.

- Jak na jeńca - nagle pojawił się przed nią Woods - wykazuje pani sporo ciekawości. To niezdrowe, rozumiemy się? - jego głos był zimny, wyzuty z emocji.

- Rozumiemy... - zatrzymana wzdrygnęła się, ale zmusiła się spojrzeć prosto w oczy brytyjskiego oficera. Porównywała. Szukała podobieństw lub różnic. - ... panie poruczniku.

Noémie spokojnym krokiem podążyła za swoim towarzyszem, nie zwróciła się jednak ani do niego ani do złapanej Niemki. A do Bossmana.
-Pójdzie Pan ze mną, wraz z połową ludzi i naszą towarzyszką, druga połowa idzie z porucznikiem Finneyem. - Gdy marynarze zaczęli się dzielić uśmiechnęła się do pochwyconej kobiety. - Pokażesz mi kajutę swojego towarzysza, dobrze?

Birgit twierdząco kiwnęła głową, ale po krótkiej chwili uznała, że przy wojskowych to nie wystarczy.
- Pokażę - stwierdziła, próbując ukryć wkradający się do jej głosu dystans.

- Ruszajmy. - Noémie wydobyła z kabury broń i wskazała swoim ludziom schody prowadzące w górę. Im szybciej to załatwią, tym szybciej będzie można przesłuchać tą dziewczynę.
 
Vadeanaine jest offline