Coruja odetchnęła będąc na otwartym rynku. Wprawdzie tutaj też nie świeciło pustkami ale dało się przejść i nie było tłoczno. Gdyby była prawdziwym ptakiem z darem lotu już dawno wzbiła by się ponad to wszystko w przestworza uciekając od ludzi i tego miasta.
Nie mogła się doczekać gdy w końcu wyruszą za bramę w stronę ukrytego za lasem horyzontu. Rozważała nawet udanie się za bramę już teraz i poczekanie na resztę tam. Chwilowo Elfia dwójka podeszła do poznanej poprzedniego dnia grupy. Coruja pozdrowiła podróżnych gestem ręki a jej uwagę przykuł młody morryta próbujący znaleźć wspólne trel z handlującymi.
- Myślisz że ktoś powinien mu pomóc? - Zapytała cicho drugiego elfa, będąc zalewana uczuciem współczucia jakie ktoś ma kiedy widzi nieporadne szczenię próbujące pokonać jakąś trudność.