Śniadanie jest luksusem, w porównaniu do tego co zwykle je szara jednostka w kopcu. Baton proteinowy i woda z niezbędnymi minerałami to chleb powszedni zwykłych proli, ze względu na moją funkcję dostawałem jeszcze trochę wojskowych racji żywnościowych, ale też nie byle jakie. Wyżywienie tylu gęb w Sibellusie stanowiło nie lada wyzwanie.
Raport logosów czytam podczas jedzenia. Wspólny element, pełno wspaniałych zbiegów okoliczności. Zagadkowy zgon, jak w przypadku Krane'a. Kolejni krewni do przesłuchania.
Odsuwam od siebie kartkę, by inni mogli przeczytać.
Nie mam nic przeciwko temu, aby psykerka została w Trójrożcu. Rozumiem obawy. Wszyscy podchodzą do kobiety z wielkim dystansem.
- Ja nie mam nic przeciwko i potrafię zrozumieć powody. Chyba trzeba obudzić naszą uliczną wojowniczkę. - dodaje na koniec, by zmienić temat.
Nim zdołałem wypowiedzieć kolejne zdania, do pomieszczenia wszedł adept z dwoma kopertami. Obie trafiły do mnie, z niejasnych mi powodów. Pierwsza przybyła z Magistratum i posiadała pieczęci Prewentorium. Tylko dlaczego akurat mi je wręczono? O ile pozostawało to zagadką, tak druga koperta postawiła mnie w stan gotowości. Dreszcz podniecenia i gotowości, adrenalina podniosła leniwie łeb z pytaniem o pozwolenie na rozbieg.
Koperta adresowana była do mnie i pochodziła z siedziby głównej Adeptus Arbites na sektor Calixis.