-
Pantera... Jak ci ją do jasnej cholery otworzę... Co wyglądam na chodzący otwieracz do kontenerów?? - zapytał Franko rozkładając ręce. Górował nad wszystkimi dookoła. Wyglądał przez moment jakby rzeczywiście mógł to zrobić... Zapadła krępująca cisza... Franko zreflektował się, że znowu powiedział coś głupiego i wrzasnął -
Pantera otwieraj drzwi. Tommy odbezpieczaj przyczepę. Spróbujemy ją zepchnąć z naczepy. Jak walnie o asfalt z otwartymi drzwiami to pójdzie w drzazgi!
Franko sam rzucił się odbezpieczać zaczepy kontenera. Po chwili był gotowy.
-
Na trzy!! - Napiął mięśnie spod bezrękawnika widać było jak na jego bladych mocarnych ramionach wyszły wielkie żyły. -
DWAAA!!! - Jęknął zaciskając zęby i poprawiając nogi tak by złapały lepsze podparcie... -
TRZY!!!! - WARKNĄŁ plując przez zaciśnięte zęby szarpnał niebotycznym wysiłkiem...