|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
05-11-2019, 11:12 | #51 |
Reputacja: 1 | Max opadł na jezdnię, gdy tylko przekierował energię do dysz na nadgarstkach. Ciężarówka zbliżała się nieubłaganie zataczając się jak pijany bokser. Energia pulsowała zbierając się w kondensatorach. Kolejne “niepotrzebne” systemy wygaszały się z powodu braku energii. Kątem oka widział przyhamującego motocyklistę, tym razem dokładniej celował. Z biegnącego z odsieczą Franko nie zdawał sobie z sprawy, skupiał się na cyfrach oznaczających naładowanie kondensatora. 80%, 97%, 100%, 1105120% 134%154%... Teraz! Impuls energetyczny wystrzelił z dysz wgryzając się w maskę ciężarówki. Franko zanim oślepiający blask pozbawił go na chwilę wzroku, widział jak motocyklista ściąga spust. Seria pocisków pomknęła w kierunku Maxa. Naukowiec poleciał w tył trafiony prawie wszystkimi, ale Franko nie miał szansy dostrzec jak bardzo ranny był Max. Tocząca się ostatkiem sił ciężarówka zasłoniła go kabiną. Dopadł motocyklistę, wielka pięść zmiotła go z motoru, kopnięcie zmiażdżyło motor. Tommy wystrzelił kolejną garść kamieni. Ale wróg był szybki, skoczył nad Tommym odrywając tylko kilkoma, a i to niezbyt boleśnie. Wylądował i ciął z półobrotu. Avalanche Kid wiedząc jak szybki jest przeciwnik odskoczył czując ostrze rysujące po pancerzu na piersi. Tommy wyczuł ruch z prawej. Łamiące kości uderzenie rzuciło skradającym się z boku drugim motocyklistą przez cały wiadukt. - Kolejny tengu - warknął motocyklista z mieczem. Mówił z zagranicznym akcentem. Nie czekając na reakcję Tommiego i nagle pojawiającego się z odsieczą Pantery, skoczył za balustradę. Tommy nie miał kalkulatora w głowie jak Max, ale i tak wychodziło mu, że do dołu powinno być z dziesięć metrów. Pantera dopał balustrady pierwszy i ostrożnie wyjrzał, jakby podejrzewał, że miecznik czaił się tuż za krawędzią. - Uciekł - oznajmił krótko, jakby skok w 10m przepaść nie stanowił większego problemu. Jadąc na spotkanie z reszta kapeli prawie się spóźnił. Autobus ugrzązł w śniegu, jak widać drogowcy byli wciąż zaskoczeni mimo że była już połowa lutego. Jak to było umówione chciał wejść od tyłu, ale zatrzymał go jakiś azjata. - Czego tu! - nie zabrzmiało to jak pytanie, ale Duncan postanowił udzielić odpowiedzi. - Jestem z kapeli, gramy tu dziś. Reszta zespołu powinna być… - Czekaj - przerwał mu i wyciągnął komórkę, chwilę rozmawiał po… na pewno nie po koreańsku bo ten język rozpoznawał, Tae czasem zdarzało się złorzeczyć w tym języku. Język był “kanciasty i szczekliwy” Duncan stawiał na japoński. - Chodź - komenderował ochroniarz i poprowadził go w głąb klubu. Od zaplecza prezentował się jak wszystkie knajpy, ciasno, kupa ludzi lata za różnymi sprawami. Mijając klatkę schodową Duncan spostrzegł, że tu jest luźniej. Za to przy schodach na dół stało dwóch kolejnych azjatyckich ochroniarzy. gdy jeden z nich przypalał papierosa Duncan spostrzegł że brak mu dwóch palców u lewej ręki. Ochroniarz szturchnął chłopaka. - Nie gap się. Kilkanaście kroków dalej odnaleźli kapelę. Właśnie rozkładali sprzęt. Ochroniarz przekazał go innemu, patrzącemu na ręce kapelli kumplowi i wrócił na stanowisko. - Jesteś wreszcie - powiedziała Tae - Musimy uważać, to yakuza. Japońska mafia. Z tego co dowiedziałam się od kelnerek, pojawili się parę dni temu, podobno kupili Czarnego smoka. Gramy, bierzemy wypłatę i wychodzimy, żadnego podkradania żarcia czy coś. Wyglądała na faktycznie zaniepokojoną. |
05-11-2019, 11:26 | #52 |
Reputacja: 1 | Franko ruszył biegiem w kierunku Maxa. - Gdzie zmiotło tego przeklętego naukowca i czemu strzelił w ciężarówkę! - mamrotał pod nosem Franko. Dopiero po dłuższej chwili zobaczył Maxa leżącego w niewielkiej zaspie na poboczu barwiącego ją na czerwono. Włoch zaklął szpetnie i ruszył biegiem w kierunku naukowca. - Kid!... Nasz mózgowiec jest ranny! Choć tu szybko! - krzyknął do komunikatora. |
05-11-2019, 13:23 | #53 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Tommy podszedł do balustrady by upewnić się, że Pantera się nie myli lub... nie kłamie. Jakże miło byłoby mu wytknąć coś takiego. Niestety i to nie tylko z tego powodu, po motocykliście nie było śladu. - To znowu ty, co? - Tommy spytał kwaśno. - Wakanda bezpieczna? - Nie przepadasz za mną, co? - odpowiedział tamten. - Powiedzmy, że nie lubię konkurencji - stwierdził półżartem O'Connor, po czym dodał już spokojniejszym tonem. - Dzięki. To jakiś twój znajomy? - Kid!... Nasz mózgowiec jest ranny! Choć tu szybko! - doszedł ich krzyk Franko. - Czy ja wyglądam na lekarza?! - odkrzyknął chłopak, ale posłusznie pobiegł w stronę ciężarówki, zostawiając Panterę samemu sobie.
__________________ |
05-11-2019, 16:18 | #54 |
Reputacja: 1 | Pierwszą reakcją, która przyszła mu na myśl w stosunku do chamskiego Japończyka w odpowiedzi na szturchańca było koreańskie przekleństwo, ale ugryzł się w język zamiast tego powiedział - Hai Senpai arigatogosaimasu - Z głupawym uśmiechem. Może jak będzie udawać mangozjeba, który po prostu gapi się jak ciele na Azjatów, bo to Azjaci to go bardziej zignorują? - Wybaczcie spóźnienie po drodze zepsuł się autobus a do tego jedna laska w bibliotece przestała oddychać i musiałem pomóc w reanimacji - Wyjaśnił i zajął się podłączaniem gitary elektrycznej oraz ustawianiem wzmacniacza. Pokiwał głową słysząc ostrzeżenie koleżanki - Taaaa... Do tego staro szkolni widziałem gości z poucinanymi palcami, ale może to nam wyjdzie na dobre? Może sprzedają lewe leki? W Ameryce to niezły biznes może dałoby się kupić jakąś tańszą insulinę? - Powiedział Duncan - Nie chcę insuliny od korposzczurów - Warknął Dima - Przecież oni zaczęli, jako buntownicy przeciwko władzy Cesarza - Nie ważne jak zaczęli ważne jak skończyli. Nie i koniec. - Odpowiedział Rosyjski bębniarz. - Dobra, twoje ciało twój wybór... To może omówimy set ? - Zaproponował Duncan zmieniając temat. - Napisałem tekst specjalnie na tą okazje taka słaba parafraza luck be a lady tonight franka Sinatry i paru przysłów, ale sądzę, że może się spodobać publice - Wciąż miał wyrzuty sumienia z powodu pomysłu wykorzystania mocy żeby namawiać bywalców kasyna do hazardu. Może w ten sposób zniszczy komuś życie? Ktoś wpadnie w długi albo uzależnienie? Z drugiej strony, gdy planował występ zależało mu żeby ponownie zostać zaproszonymi. Teraz sytuacja uległa zmianie, choć cel miał podobny z jednej strony nie po to uciekał przed wojną gangów z Glasgow żeby teraz dać się wciągnąć w walki pomiędzy Jakuzą a miejscową mafią, choć... Był bohaterem punkt kontaktu oraz wejścia do dobrze chronionej siedziby zorganizowanej grupy przestępczej może się kiedyś na coś przydać zaryzykuje, więc mniejsze zło. - Sądzę, że przydałoby się zagrać “In colorful life existence is black and white ”, bo to nasz największy przebój i możliwe, że przyjdą jacyś fani... Ta piosenka z próby w parku też nam się udała chciałbym ją powtórzyć - Niezależnie od sytuacji z gangsterami zamierzał powtórzyć akcje z poszukiwaniem Moniki w najgorszym wypadku kolejna osoba padnie trupem to przynajmniej szybko otrzyma pomoc a Duncan otrzyma potwierdzenie, że ludzie na uniwerku piorą mózgi. Ostatnio edytowane przez Brilchan : 05-11-2019 o 21:58. |
07-11-2019, 10:34 | #55 |
Reputacja: 1 | Franko dopadł Maxa pierwszy, Tommy biegnąc zobaczył, że olbrzym zesztywniał, a potem wręcz rzucił się na Maxa. Tommy obawiał się najgorszego, ale to co zobaczył przekroczyło jego wyobrażenia. Franko próbował urwać głowę Maxa! A ten o dziwo starał się nie pozwolić na to. - Zostaw mój kask! - warknął - Nic mi nie jest, to tylko zadrapania. Cały kask, szyja i pierś pokryte były krwią. Do tego kask był popękany i podziurawiony. Max musiał być w szoku i nie czuł ran… - Odpierdolcie się w końcu! - Max podziękował za wyrażania zainteresowania zdrowiem - Mało mi karku nie skręciłeś. Ten kask ma pasek pod brodą, nie gwint. Mówię, że nic mi nie jest. Zanim Tommy odpowiedział poczuł wibracje komórki. Ortega. “Co to za jatka przy wjeździe? Żyjecie? Nie jestem sama”. - Mamy towarzystwo - powiedział Pantera wskazując podjazd na wiadukt, jakieś dwie przygarbione sylwetki z bronią skradali się od wraku do wraku. Podszedł do ciężarówki i zaczął otwierać kontener - trzeba to wywalić na ulicę, żeby nikt nie zamiótł tego pod dywan. Możesz rozwalić z boku, żeby towar się wysypał? - zapytał Franko. Wszystko było gotowe. Czekali tylko na znak managera czy zaczynać. Manager pojawił się po dłuższej chwili i półgłosem powiedział: - Słuchajcie dzieciaki, pozmieniało się tu od czasu naszych ustaleń. Grajcie coś neutralnego. Żadnej polityki. Dla mojego i waszego dobra. Ok? Po robocie jak się rozliczymy zbierajcie graty i znikajcie. Nie włóczcie się po zapleczu. Wyglądał na zestresowanego. Najwyraźniej nowi właściciele kluby wprowadzają własne porządki. I to nie przebierając w metodach. |
07-11-2019, 11:15 | #56 |
Reputacja: 1 | - Pantera... Jak ci ją do jasnej cholery otworzę... Co wyglądam na chodzący otwieracz do kontenerów?? - zapytał Franko rozkładając ręce. Górował nad wszystkimi dookoła. Wyglądał przez moment jakby rzeczywiście mógł to zrobić... Zapadła krępująca cisza... Franko zreflektował się, że znowu powiedział coś głupiego i wrzasnął - Pantera otwieraj drzwi. Tommy odbezpieczaj przyczepę. Spróbujemy ją zepchnąć z naczepy. Jak walnie o asfalt z otwartymi drzwiami to pójdzie w drzazgi! Franko sam rzucił się odbezpieczać zaczepy kontenera. Po chwili był gotowy. - Na trzy!! - Napiął mięśnie spod bezrękawnika widać było jak na jego bladych mocarnych ramionach wyszły wielkie żyły. - DWAAA!!! - Jęknął zaciskając zęby i poprawiając nogi tak by złapały lepsze podparcie... - TRZY!!!! - WARKNĄŁ plując przez zaciśnięte zęby szarpnał niebotycznym wysiłkiem... |
07-11-2019, 11:28 | #57 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | - Pantera... Jak ci ją do jasnej cholery otworzę... Co wyglądam na chodzący otwieracz do kontenerów? O'Connor pokiwał głową na znak, że rzeczywiście tak wygląda, ale nie powiedział ani słowa. - Pantera otwieraj drzwi. Tommy odbezpieczaj przyczepę. Spróbujemy ją zepchnąć z naczepy. Jak walnie o asfalt z otwartymi drzwiami to pójdzie w drzazgi! Chłopak aż syknął na dźwięk swojego imienia. Mógł się tylko modlić żeby w mieście było wielu Tommych, którzy kumplują się z facetami wielkości góry, bo na to, że Pantera nie zwróci na to uwagi liczyć nie powinien. Mimo to posłusznie wziął się za wykonywanie polecenia Franko. Podczas spychania naczepy spróbował wybrzuszyć asfalt pod jej kołami z jednej strony, tak aby do krawędzi wiaduktu prowadziła pochyłość.
__________________ |
07-11-2019, 12:08 | #58 |
Reputacja: 1 | Kilka chwil pełnych emocji później kontener rąbnął o asfalt. sporo se wysypało, ale trzeba było jeszcze oderwać pogiętą ścianę by poszła reszta. Jezdnię zalał potok paczkowanego śniegu. - Wezmę do analizy - powiedziała Max rozcinając jedną z torebek i pobierając próbkę. - Stać policja! - usłyszeli za sobą kobiecy głos. - Wyluzuj Jade. Oni są po stronie policji... - powiedziała Ortega, miała broń w dłoni, ale nie celowała w nikogo z obecnych. - Czyli są umoczeni... Ortega przewróciła oczami. - Po stronie sprawiedliwości. Nie cała policja jest umoczona. Opuść broń. Jesteś tu nowa, przestawiam ci Uncle Mountain, Avalanche Kida i ... tych dwóch nie znam. Ale pewnie zaraz będą w internecie. |
07-11-2019, 12:31 | #59 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | - To jest niejaki Pantera, też go nie znam - odparł Tommy wskazując na tajemniczego jegomościa. - A to... - chłopak się zawahał patrząc na Maxa. - No... Jeszcze nie ma imienia, ale jak go pokażą w necie to pewnie zacznie je mieć. A teraz panie wybaczą, ale musimy spadać, żelazko zostawione na ogniu, te sprawy. Narka.
__________________ |
07-11-2019, 12:37 | #60 |
Reputacja: 1 | Franko stał niczym zwycięzca na stosie moknącego w wolno padajacym śniegu narkotyków. . W bezrękawniku z kapturem naciągniętym głeboko na twarz i ozdobioną kościami chustą wysoko naciągniętą na twarz. Wyglądał niczym zwycięski luchador na ringu.. - Zabezpieczcie to białe gówno i skujcie wszystkich leżących. My się zbieramy. - Machnął ręką na zgromadzonych. - Jak chcecie możecie sobie wszystkie zasługi przypisać. Ale zróbcie wszystko by te prochy nie wróciły na ulice. Stanął przed swoim gruchotem. Wyglądał... źle... Rozbite szyby, cały przerysowany bok i lusterko wiszące na kablach. Wielki Włoch westchnął i wsiadł za kierownicę. Auto jęknęło chyba głośniej od niego. Przekręcił kluczyk i auto zaskoczyło. Ruszył zanim nadjechało więcej radiowozów... |