Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2019, 15:41   #138
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację


Nie miała pojęcia co się działo. Tak w ogóle i w szczegółach. Nie powinna żyć, a przynajmniej nikt normalny nie powinien móc przeżyć zawalenia się na niego całej posiadłości. Być może lekko przesadziła w skalowaniu problemu ale… ZAWALIŁA SIĘ NA NIĄ PRZYNAJMNIEJ CZĘŚĆ POSIADŁOŚCI a to już było coś, co raczej usprawiedliwiało pewne naciągnięcia. Bynajmniej nie czuła się winna z ich powodów.

Nasłuchując hałasów docierających do niej z dołu, zebrała się w sobie i ruszyła na spotkanie… Czego? Nie miała zielonego pojęcia. Nadal sprawiało jej problem samo otrząśnięcie się z tego co przeżywała. To, że znalazła się w obcym otoczeniu, które z każdą chwilą poświęconą na jego obserwację robiło się coraz bardziej obce, wcale nie pomagał. Była pewna, że nigdy wcześniej nie przebywała w tym budynku. W podobnych, jasne, ale nie w tym konkretnym. Nie żeby miała zamiar szczycić się pamięcią doskonałą czy specjalnie wyczulonym okiem do szczegółów, to jednak wszystko w niej wręcz krzyczało, że miejsce to jest jej obce. Podobnie jak słyszała w sobie krzyki, które otrzegały przed zbytnią wiarą w to co widziała. Prawda bowiem była taka, że nic tu nie trzymało się kupy. Nic, tak po prostu. Skoro zaś nie było spójności nie można było także mówić o realności. Nie, po prostu nie. Zbyt wiele przydarzyło się jej w ostatnich dniach. Zbyt wiele w ostatnich godzinach. Gdy dodać do tego to, że na co dzień miała do czynienia z rzeczami, które większość wciska między karty opowieści którymi straszy się dzieci, to… Cóż, śmiało mogła chyba uznać, że jej przeczucie, jej wewnętrzne trzecie oko, jej kobieca intuicja czy co to do diabła było, miało rację.

To jednak, że wszystko co ją otaczało wcale nie musiało być rzeczywiste, nie znaczyło, że nie mogło jej skrzywdzić. Angie widziała i doświadczyła w swoim życiu wiele tych rzeczy, które dla innych były nierzeczywiste, które nie miały prawa istnieć, a jednak istniały. Rzeczy te, chociaż bardziej należało uznać je za zjawiska, istniały i potrafiły robić to o co je oskarżano, a nawet więcej. Bycie tym kim była poszerzało horyzonty, u innych zamknięte w ramach cywilizowanego społeczeństwa. Była za to zarówno wdzięczna jak i czasami pełna żalu. Jakże przyjemnym, bezpiecznym i niewinnym byłoby życie bez tej wiedzy. Nie oddałaby jej jednak bez względu na cenę…

Stopień po stopniu, zeszła niżej aż ujrzała przyczynę zamieszania. Przystanęła i po prostu patrzyła. Jej umysł bombardował ją wiedzą, którą zdobywał korzystając z jej szeroko otwartych oczu. Wiedzą, która nie miała podstaw, a jednak istniała. Ruszyła się dopiero w chwili, w której w miarę normalnie wyglądający mężczyzna i …. Coś, opuścili korytarz przez okno. Nie rozwodziła się zbyt wiele nad szczegółami zachowania, stroju czy samego faktu istniania pozostałych. Wychodząc z założenia, że centrum, a być może i przyczyna tego szaleństwa znajdować się mogą tam, gdzie jego największe skupienie, ruszyła biegiem w dół schodów.
Nie był to zapewne najlepszy pomysł pod względem bezpieczeństwa ale pozostawianie na górze też jej chyba wiele nie dawało. Na dodatek istniała szansa, że jeden z nich lub obaj przeżyją upadek i będa potrzebowac pomocy. Marna z niej była samarytanka ale co nieco wiedziała. Poza tym… W sumie nie miała już ochoty na wynajdywanie powodów takiego, a nie innego postępowania…

Na parterze minęła wejście do windy i zwalniając tylko trochę, dopadła do drzwi wejściowych. Te, na szczęście, były otwarte dzięki czemu nie musiała mordować się z zamkiem. Widok, który ją powitał, w końcu zmusił jej nogi do zatrzymania się. Okolica wyglądała jak typowe osiedle składające się z niemal identycznych bloków. Angie nie rozpoznawała tego konkretnego ale też przecież nie znała ich wszystkich. Poza tym okolica nie była powodem, dla którego stopy mulatki wrosły w ziemię.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline