- Chyba nie trzeba - odpowiedziałam ziewając. Chłopaki robiły hałas już od jakiegoś czasu, ale zdecydowałam się nie wyrywać z wstawaniem. Bo i po co? Dopiero kiedy usłyszałam, że kawa już jest stoczyłam się z koja.
W czasie śniadania starałam się jeść ile to tylko możliwe. - Normalnie jak ostatni posiłek… - zauważyłam zerkając wymownie na psa.
Starałam gdy czytałam starałam się też słuchać komentarzy pozostałych. Jak wiadomo, słuchanie było lepsze niż czytanie... - Dobra… rozumiem, że już wszystko zdecydowane i możemy ruszać ogarniać ten burdel. - Dopięłam mundur, zabrałam pistolety.
__________________ Our obstacles are severe, but they are known to us. |