07-11-2019, 20:31
|
#98 |
Dział Postapokalipsa | 240.830.M41, godz. 06:48, sekcja Magenta 85
Graig Fenoff obrócił obie koperty w dłoni, dzieląc swą uwagę pomiędzy otrzymaną właśnie pocztę oraz wstających zza stołu towarzyszy. Chronometry odmierzały nieubłaganie upływ czasu, dlatego arbitrator nie mógł się oprzeć wrażeniu, że jego kompani poruszają się wyjątkowo ślamazarnie - by nie rzec wręcz, że ospałością swych ruchów sabotują misję.
- Pośpieszcie się, czas nas goni - sarknął surowym tonem przełamując pieczęcie na pierwszym z listów, nadesłanym z Prewentorium. Od: Stefen Volke (Divisio Invigilatio, Magistratum Primalis).
Do: Aurelius Estierre.
Sire,
Zgodnie z pańską sugestią powtórzyliśmy procedurę mentalnego skanowania w pozostałych czterech miejscach kremacji, z wykorzystaniem tego samego zespołu śledzącego (w celu zachowania pełnej kompatybilności wszystkich pięciu zabiegów). Uzyskane wyniki są identyczne. W opinii funkcjonariusza-mentata Izaidora istnieje prawdopodobieństwo rzędu 85,8 procenta, że kremacji wszystkich pięciu zwłok dokonał ten sam psionik. Poziom talentu sprawcy został określony w dużym przybliżeniu na klasę omega. Funkcjonariusz-mentat Izaidor poczynił sugestie, że sprawca może być nie tylko piromatykiem, ale również jaźnimatorem - istnieje duże prawdopodobieństwo, że wpłynął on w jakiś sposób na umysły pełniących służbę Opiekunów Dusz, najpewniej wprowadzając swe ofiary w stan chwilowej hipnozy. To tłumaczyłoby, dlaczego we wszystkich pięciu przypadkach Straż Nekropolitalna reagowała na alarm przeciwpożarowy z opóźnieniem do trzydziestu minut.
Mam nadzieję, że te informacje pomogą w szybkim ujęciu sprawcy tych haniebnych zbrodni. Gdybym mógł jeszcze w jakiś sposób panu pomóc, proszę natychmiast mnie poinformować. Magistratum jest zawsze gotowe, by wesprzeć Święte Oficjum.
Z poważaniem
Stefen Volke
Graig zastanowił się nad treścią raportu, przeanalizował w myślach jego niepokojące implikacje. W pewnym stopniu poczuł ulgę wiedząc, że to nie on miał lada chwila polecieć do grobowca Edimandiusa Artrigida. Istniało spore prawdopodobieństwo, że ścieżki dwóch oddelegowanych tam agentów oraz sprawcy zbrodni przetną się znienacka, a perspektywa takiego spotkania nie wieściła nic dobrego dla dziewczyny z orlim tatuażem oraz byłego żołnierza.
Lecz z drugiej strony, każdy grał w swym życiu rolę napisaną dla niego przez Boga-Imperatora. Jeśli przeznaczeniem tej pary było oddanie życia za Złoty Tron, kim był Graig Fenoff, by ważył się kwestionować decyzje podjęte przez patrona Imperium?
Nie było ludzi niezastąpionych na swoich stanowiskach i każdego można było zastąpić, więc arbitrator bez większego trudu pogodził się z ryzykiem utraty obu agentów. Nie myśląc już więcej nad grożącym im niebezpieczeństwem, przełamał znajome pieczęcie na drugim liście i zaczął go uważnie czytać.
|
| |