Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-11-2019, 04:08   #120
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 30 - 2519.VIII.09; ranek

Miejsce: Ostland; Ristedt; gospoda “Pod odyńcem”
Czas: 2519.VIII.09 Konigstag (7/8); ranek
Warunki: umiarkowanie; sucho; jasno; na zewnątrz zachmurzenie



Karl i Tladin



Minęły dwa dni od powrotu do miasta. Dwa dni podczas których słabnące lato walczyło o prymat z nadchodzącą jesienią. Podobnie jak wysiłki Ragnisa i kapłanek Białej Gołębicy aby wspomóc powrót do zdrowia słabnące ciała pokiereszowane toporami zwierzoludzi. Po jednej nocy spędzonej w pokoju “Odyńca” i kolejnej dobie w hospicjum Białej Gołębicy wyglądało na to, że trzej pacjenci wracają do zdrowia. Właściwie to woźnica wrócił dzisiaj rano cały i zdrowy z wieściami, że obydwaj ochroniarze Karla też chyba jutro lub najdalej pojutrze będą cali i zdrowi. Modły i opieka dobrotliwych siostrzyczek pomogła tak samo jak pierwsza pomoc starego krasnoluda który ustabilizował stan ciężko rannych jeszcze na błotnistym trakcie za miastem.

Ten czas Tladin spędzał sobie całkiem miło z niedawno poznaną Sigrun której też wypadł postój w tym mieście. I chociaż obojgu im było nie po drodze a wyjazd z miasta i to w rozbieżnych kierunkach zbliżał się z każdym kolejnym porankiem no to na razie dobrzy bogowie im pozwalali cieszyć się wspólnymi chwilami.

Ragnis za to kręcił nosem. Trudno było powiedzieć czy ten wymuszony postój i powrót do miasta jakie już zdecydował się opuścić jest mu na rękę czy nie. Na razie korzystał z usług oferowanych przez list żelazny wolfenburskiego ratusza ale entuzjazmu nie okazywał. Raczej zrzędził i sarkał coraz częściej i coraz głośniej. A to na piwo, jadło, pogodę czy hałasy za oknem. Ten poranek też okazał się pochmurny. Chociaż jak na razie nic z nieba nie padało. A na zewnątrz było w sam raz. Ani zbyt chłodno ani zbyt gorąco.

Wyglądało na to, że od biedy można by ruszać na szlak i dzisiaj. No ale można było i odpocząc. W końcu jutro był dzień święty gdy dobry Imperator dał ludziom aby mogli oddać cześć dobrym bogom. Każdy bogobojny obywatel poświęcał ten dzień aby oddać cześć bogom w świątyni a przy okazji spotkać się ze znajomymi.

Inną sprawą była sprawa zasobów. Odkąd ich początkowy zespół mocno się zredukował do właściwie dwóch osób mocno to ograniczyło ich początkowe możliwości. Choćby z takim najęciem kogoś do pomocy. Ragnis co prawda dał się namówić na wspólną podróż ale właściwie w każdej chwili mógł odejść i ruszyć swoją droga. Tladin właściwie jeszcze w Wolfenburgu wydał prawie całą ratuszową zaliczkę. Teraz mógł sobie pozwolić na przyzwoity poziom życia właściwie tylko dzięki listowi żelaznemu który otwierał przed nimi drzwi, stoły i stajnie. Jak na razie jeszcze nikt nie odmówił jego respektowania więc jakoś to szło i się toczyło. Karl co prawda miał swoją sakiewkę wcale nie tak lekką. Gdyby przeliczać na zwykłe życie i zabawę to w połączeniu z darmowym wiktem i opierunkiem jakie oferował list żelazny to nawet mógłby sobie popuścić cugli. Gorzej gdy szło nająć czy kupić coś trwałego, coś grubszego, jakiegoś najemnika czy fachowca w swojej dziedzinie. Sądząc po przykładzie Laury, Maruviel, Ragnisa za ładne oczy nikt kto jest coś wart raczej nie pójdzie na wyprawę na koniec cywilizowanego świata i dalej, z obcą ekipą za ładne oczy. Takie rzeczy robiło się gdy ktoś miał wspólnotę interesów, idei albo dla zapłaty. O ile dwie pierwsze rzeczy były mocno subiektywne to na trzecią wystarczyło mieć pełną kiesę. Tylko od czasów pobrania zaliczki z ratusza sakiewki miały raczej tendencje do pustoszenia a nie napełniania się.

- Im bliżej gór tym będzie gorzej. Gorsze drogi, gorsza pogoda i gorsze bandy. A tu jedna banda zapchlonych rogaczy wyłączyła nam połowę naszych. A to jeszcze względnie cywilizowana okolica. - Ragnis wydmuchnął z fajki kłąb dymu mówiąc ponurym tonem co mu leżało na wątrobie. No pod względem “jakości” okolicy to rzeczywiście byli w pobliżu sporego miasta i na całkiem nieźle uczęszczanym szlaku. Ponuractwo starego khazada niejako przyćmiło całkiem pogodne wieści jakie przyniósł ze sobą Adolphus. Tak czy siak, musieli dziś lub jutro postanowić co robić dalej.

A na razie siłą rzeczy dało się słyszeć rozmowy z sąsiednich stołów. Bo tutaj alków zapewniających osobność i dyskrecję takie jak były we “Włóczykiju” niestety nie było. Więc musieli śniadać przy jednym z wielu dostępnych stołów. Ale dla tego też mimochodem docierało do nich to i owo od sąsiadów jak pewnie i na odwrót. Przy sąsiednim stole właśnie jakiś dość młody kawaler w długiej ale skromnej todze słuchał opowieści jakiegoś mężczyzny. Chyba to nawet spisywał do jakiejś kroniki czy coś takiego. Bo zbierał ważne albo ciekawe opowieści z życia miasta do swojej kroniki.

Wcześniej próbował chyba rozmawiać z jakąś młódką w zabiedzonej kurcie ale ta chyba nie miała na to ochoty. Wodziła czujnym albo wystraszonym spojrzeniem dookoła niczym zaszczute zwierzę chociaż nikt zdawał się nie zwracać na nią uwagi. Nawet ten kronikarz z kozią bródką nie widząc ochoty na rozmowę szybko dał sobie z nią spokój i dosiadł się do tego klienta z którym gadał obecnie.

Za to do stołu dosiadł się kto inny. Młoda, czarnowłosa kobieta ze sztyletem za pasem i ciemnobrązowym ubraniu. - Pochwalony. - przywitała się siadając zupełnie jakby była z nimi umówiona albo zaproszona. - Powiem krótko. Szukam kogoś do szybkiej i ryzykownej roboty. Spodziewam się kłopotów więc potrzebuję kogoś kto się wzdraga machać mieczem czy toporem. Zapłata w zdobytym łupie. Nie powiem ile bo nie wiem ile się uda wynieść. Robota za miastem, dzisiejszej nocy. Po wykonaniu nie musimy się więcej widzieć. Interesuje was to czy się rozstajemy? - kobieta mówiła cicho i szybko ale wyraźnie. Wyglądało na typową robotę na jedno zlecenie i do widzenia. Okazja do szybkich zysków ale i szybkich tarapatów. Nie wyglądało to na całkiem legalne zlecenie. Ale w całkiem legalny sposób trudno było zdobyć grubszą gotówkę lub jej ekwiwalent.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline