Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-11-2019, 17:48   #159
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
~ My również musimy porozmawiać, przyjacielu. ~ odezwał się Kadir w umyśle modliszki, jeszcze nim na dobre zniknął wraz z arystokratą w środku pałacu.
~ Nie ~ dostał odpowiedź bezczelnie prostą. Przewodnik nie popatrzył nawet na niego odchodząc na krawędź tego co można było nazwać obozem.
~ To nie zadowalająca odpowiedź. Przyjdę do ciebie. ~ odparł Kadir.
I jak powiedział tak i uczynił. Gdy tylko skończył rozmowę z arystokratą, sfrunął na dół, by porozmawiać z modliszką. Przybył w asyście Kiry, i czterech ze swoich strażników. Ci jednak rozeszli się na boki, patrolując i zabezpieczając teren w najbliższej okolicy. Kadir po ostatnich zajściach stał się wyraźnie ostrożniejszy.
- Musimy porozmawiać o Bezimiennym. - rzekł Kadir spokojnie. - Skąd wiesz, że elf był jego częścią? - zapytał bez ogródek.
Modliszka zaszurała żuwaczkami w irytacji.
- Nic nie musimy. Idź uprawiać sen i zostaw mnie w spokoju. - Cha'klach'cha nie dawał za wygraną.
- Pozwól, że sformułuję inaczej. Bardzo mi zależy na rozmowie i proszę cię, jak przyjaciela, podziel się ze mną błądzącym we mgle niewiedzy, swą wiedzą. - rzekł Kadir uśmiechając się jak serdeczny staruszek.
Kreen poruszył się niespokojnie w swoim solnym dolku jaki sobie wykopał.
- Nie. - odparł kategorycznie. Jego głowa po chwili odwróciła się w stronę maga.
- W ogóle co oznacza to "przyjaciel"?
Kadir zrobił zbolałą minę.
- Przyjaciel, to ktoś, kogo się lubi. Przyjaciele sobie pomagają, mówią różne rzeczy. To trochę jak członek rodziny, tylko, że nie łączy cię z nim kew, a przyjaźń właśnie. Nie macie niczego takiego u siebie? - Kadir tłumaczył spokojnie, jak dziadek wnuczkowi.
- A wracając do twojego "NIE", czy uczyniłem coś, co cię uraziło? Czemu się odpędzasz od mnie, jak od natrętnej muchy? - zapytał Kadir, nadal całkiem spokojnie, wydawał się raczej smutny niż zły.
- Bo muszę uzupełnić siły przed jutrzejszym dniem.
- No rozumiem. Lecz chwila rozmowy nic nie zmieni, prawda? A dzięki moim sługom, możesz spać spokojnie, nie przejmując się wartą. Więc jak, poświęcisz mi te kilka chwil? - Kadir nie dawał za wygraną.
- Ja nie uprawiam snu. Nie powiem ci co chcesz wiedzieć, bo jeszcze na to nie czas. Cierpliwości… jeśli jeszcze to potrafisz. A teraz idź już, bo ciszy potrzebuję - kreen odpowiedział tak jakby wcale nie bał się Kadira, jakby wcale nie był potężnym magiem i służył jeszcze potężniejszym mocom. Jego słowa bliższe były pouczaniu niecierpliwego ucznia.
- A kiedy będzie czas? Co decyduje, o tym? Widzisz mój przyjacielu, ja nie odejdę, puki mi nie zdradzisz co wiesz. A mogę tak gadać do samego rana. I wtedy nici z twojego nie-snu. Rozważ proszę, czy może nie nadszedł jednak ten właściwy czas akurat teraz? - Kadir rozłorzył ręce w geście - no co ja poradzę.
Trafił jednak uparty na jeszcze bardziej upartego. Thri-kreen postanowił już w ogóle nie odpowiadać ewidentnie rozeźlony. Czułki poruszyły się nerwowo, a potem się uspokoiły. Niczym dziecko zaczął roztrącać sól dookoła obsypując nią maga i jego służkę kopiąc głębiej w soli. Zaraz potem zakrył się płachtą namiotu udając, że nic nie słyszy.
Kadir zbyt potrzebował tych informacji. Sięgnął ku umysłowi przewodnika. Zdziwił się, gdy modliszka za pierwszym razem strząsła z łatwością jego ingerencję, jednak drugi razem się udało. Przynajmniej tak mu się wydawało.
- Proszę przyjacielu, wesprzyj mnie. Obiecuję w zamian soczysty kawał mięsa. Co ty na to?
Kreen przestał kopać. Powoli wynurzył się ze swojej dziury. Zbliżył się do Kadira niemal obejmując go większą parą szpon. Mniejszą parą ujął jedną z opierścieniowanych rąk.
- Tak… przyjacielu. Obiecałeś kawałek mięsa, to wybieram ten. Zjemy go razem - mniejsza para szpon wskazała miejsce od nadgarstka po bark maga.
Kadir roześmiał się. - przepyszny żart.
- Myślę, że by ci niezbyt smakowała. - dodał po chwili nadal rozbawiony.
- Ludzkie mięso, takie obrośnięte tłuszczykiem jest bardzo dobre na zimne noce. - kreen przyznał się ze swoich doświadczeń - Ale myślę, że na dzisiaj możemy skończyć tych zabaw. Prawda? Kto wie gdzie nas jutro zaprowadzi los..?
Kadir przekrzywił głowę. W jego oczach błysnęło coś łobuzersko. Jakieś szarpnięcie przebiegło przez jego ciało. A już w następnej chwili przed modliszką stał... stała druga modliszka.
Kadir zachrobotał żuwaczkami.
- Miękki? Tłusty? - zaskrzeczał w języku kreen.
Oczy Cha’klach’cha zamigotały przez moment kiedy patrzył się na drugiego takiego jak on.
- Więc jesteś oszustem! - wyskrzeczał oburzony zaciskając mocniej szpony na jego ciele. - Niczym więcej jak kłamstwem i nieprawdą! Pogruchoczę twój pancerz i wyssę jego wnętrzności!
Z tymi słowami żuwaczki się szeroko otworzyły aby ugryźć kreeno-Kadira w szyje. Szybki ruch głowy i chitynowe kolce wbiły się w szyję drugiego miażdząc jego pancerz. Kreeno-Kadir zazgrzytał i zacharczał, co przewodnik z począdku wziął za jęczenie z bólu, przedłużało się i nasilało, aż modliszka zrozumiała, iż to jedynie śmiech.
- Nie kłamcą, Nie oszustem. Łowcą! Skrytym w skórze ofiary. Kamuflarz doskonały, by podejść zwierzynę, mój młody drogi druchu. - zazgrzytał Kadir powoli uspokajając się.
Paskudna rana na jego szyji, z każdą chwilą mniej krwawiła, aż wreszcie zaczęła się samoistnie zamykać. Już po chwili nie było po niej ani śladu.
- Żaden z ciebie łowca - prychnął kreen - a teraz mnie zostaw w końcu, bo nie skończy się na uszczypnięciu w szyję.
- Dajesz się zwodzić pozorom. Moja zwierzyna jest być może nieco bardziej, hmm, wyrafinowana, niż pustynni nomadzi. Jednak i ja poluję i zabijam. - odparł Kadir spokojnie.
- Dziś jak widzę jesteś nie w humorze. Przyjdę zatem ranem. - odparł. Z mroku wyłonił się jego eteryczny wierzchowiec. Kadir dosiadł go przyjmując na powrót swoją zwyczajową postać.
 
Asderuki jest offline